Remedium – Doradcy Finansowi - piramida finansowa z Olsztyna

Gdyby nie afera Amber Gold, piramida finansowa z Olsztyna być może nadal pozyskiwałaby klientów.

Aktualizacja: 24.07.2016 20:06 Publikacja: 24.07.2016 19:08

Remedium – Doradcy Finansowi - piramida finansowa z Olsztyna

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie próbuje wyjaśnić, co stało się z milionami złotych należącymi do klientów spółki Remedium – Doradcy Finansowi. Ma im pomóc w tym firma audytorska E&Y wynajęta po tym, gdy poprzedni biegli nie poradzili sobie ze sprawą.

– Opinia E&Y na temat przepływów finansowych pozwoli nam m.in. ocenić, czy mamy do czynienia z oszustwem, czy też nie – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Zbigniew Czerwiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Olsztyńska firma pozostawiła na lodzie niemal pół tysiąca klientów z całej Polski, którzy stracili prawie 37 mln zł. Wszystko wskazuje na to, że od początku działała jak piramida finansowa i robiłaby to nadal, gdyby nie wybuch afery Amber Gold. Łączy zresztą te skandale więcej – w obu instytucje państwa długo były zaskakująco bezradne.

Firma z Olsztyna powstała w 2005 r., początkowo jako działalność gospodarcza Sylwestra S., by dwa lata później zostać przekształcona w spółkę z kapitałem 50 tys. zł. Przyjmowała od klientów gotówkę na określony czas, gwarantując jej zwrot wraz z zyskiem wyższym niż w bankach. Regionalne organizacje biznesowe wyróżniały szefa Remedium, on sam uchodził za eksperta w dziedzinie finansów.

W latach 2010–2012 prezes S. założył kilkanaście spółek zajmujących się wytwarzaniem prądu, jego przesyłaniem i dystrybucją. Remedium zaoferowało zaś klientom produkt emerytalny „Emerytura z wiatru". Ich pieniądze miało inwestować w spółki budujące farmy wiatrowe i produkujące energię z odnawialnych źródeł.

Jak się to formalnie odbywało? Udziały w tych spółkach posiadali prezes S. i samo Remedium, a następnie były w części zbywane osobom fizycznym, które – na mocy umów inwestycyjnych – udzielały pożyczek po kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Z budowy wiatraków nic nie wyszło, więc i zyski z produkcji prądu okazały się mirażem. Inwestycje w wiatraki szybko zresztą wzbudziły wątpliwości Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która w 2011 r. wpisała Remedium na listę ostrzeżeń i zawiadomiła Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Już wtedy pojawiła się szansa, by część klientów uratować przed utopieniem pieniędzy w olsztyńskiej firmie. Zmarnowano ją jednak, bo prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, wobec czego KNF Remedium z listy ostrzeżeń usunął.

Nieświadomi zagrożenia klienci wciąż się pojawiali, zapewniając Remedium dopływ gotówki i możliwość wypłaty zysków tym, którzy ze spółką związali się wcześniej. Wszystko zmienił dopiero wybuch afery Amber Gold w sierpniu 2012 r. Klienci na gwałt zaczęli likwidować konta, a spółka wkrótce przestała wypłacać zyski. Wtedy także prokuratorzy inaczej spojrzeli na jej działalność.

O tym, że w Remedium coś nie gra, formalnie zawiadomił ich tym razem m.in. Alior Bank (na rachunek w tym banku wpłacali pieniądze klienci spółki). Miał podejrzenia, że firma prowadzi działalność parabankową bez zezwolenia, a wysoko oprocentowane depozyty i ich wypłacalność zależą od pozyskiwania nowych klientów. Doniesienia składali także klienci i generalny inspektor informacji finansowej.

Dopiero kiedy mleko się rozlało, obudził się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który wlepił Remedium karę za wprowadzanie klientów w błąd. Na podstawie informacji od firmy mieli prawo sądzić, że chodzi o lokatę, podczas gdy w rzeczywistości udzielali pożyczki.

Łącznie swoje pieniądze powierzyło Remedium 700 osób, z których niemal 500 jest dziś wierzycielami upadłej spółki.

Śledztwo trwa już czwarty rok, a końca nie widać. Prokuratorzy nie wiedzą nawet, w jaki sposób spółka gospodarowała pieniędzmi, gdyż dokumentacja, jaką przejęli, nie odzwierciedla wszystkich transakcji.

Co udało im się ustalić? Natrafili na wiele kwiatków. Np. analiza historii rachunku bankowego Remedium wykazała, iż dokonywano z niego wypłat w bankomatach na ponad 800 tys. zł. Spółka na dziwnych zasadach udzielała też pożyczek osobom fizycznym – bez zabezpieczeń i nie analizując ich zdolności kredytowej. Klienci zeznali, że pieniądze pożyczali „na podstawie rozmów telefonicznych z prezesem".

S. ma postawione dwa zarzuty, za które grozi zaledwie do trzech lat więzienia – gromadzenia pieniędzy klientów i udzielania pożyczek oraz niezłożenia sprawozdania finansowego do Krajowego Rejestru Sądowego (czyli naruszenia prawa bankowego i ustawy o rachunkowości). Zabrano mu paszport i zakazano opuszczania kraju, ale jest na wolności, bo wpłacił 10 tys. zł kaucji.

Co gorsza, prokuraturze nie udało się zabezpieczyć praktycznie żadnego majątku S. Choć śledczy oszacował wysokość potencjalnej grzywny na 1 mln zł, hipoteka na domek w Lalikach na Żywiecczyźnie (jedyny majątek, jaki posiada S.) wynosi zaledwie 50 tys. zł. Pieniędzy spółki Remedium bezskutecznie poszukuje też syndyk.

W ubiegłym roku śledztwo przeciwko S. ugrzęzło z powodu braku opinii z zakresu finansów, analiz bankowych, przepływów pieniężnych. Biegli z Katedry Finansów i Bankowości Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie nie potrafili zdiagnozować procederu, a ich ekspertyza była wzajemnie sprzeczna. Nie mając w ręku wiarygodnych opinii, prokuratura nie jest w stanie zdobyć dowodu, że S. miał na celu oszustwo i wyprowadzenie pieniędzy ze spółki. Śledczy liczą, że pomogą to zrobić audytorzy z E&Y. Mają czas do października, bo taki termin zakreśliła im prokuratura.

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie próbuje wyjaśnić, co stało się z milionami złotych należącymi do klientów spółki Remedium – Doradcy Finansowi. Ma im pomóc w tym firma audytorska E&Y wynajęta po tym, gdy poprzedni biegli nie poradzili sobie ze sprawą.

– Opinia E&Y na temat przepływów finansowych pozwoli nam m.in. ocenić, czy mamy do czynienia z oszustwem, czy też nie – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Zbigniew Czerwiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?