Śledztwa za nielegalne doładowania karty miejskiej w stolicy

Lawina śledztw za nielegalne doładowania karty miejskiej w stolicy. Wpadają fałszerze, ścigani są też klienci.

Aktualizacja: 05.07.2017 23:07 Publikacja: 05.07.2017 19:22

Śledztwa za nielegalne doładowania karty miejskiej w stolicy

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

„Doładowanie za pół ceny" – na taką ofertę skusiło się wielu pasażerów korzystających w stolicy z karty miejskiej. Teraz zarówno oni, jak i oszuści zarabiający na lewym interesie mają kłopoty. Część osób już usłyszała zarzuty. Prokuratura skierowała właśnie do sądu sprawę trzech mężczyzn, którzy na szeroką skalę trudnili się takim zajęciem.

– Zostali oskarżeni o oszustwa komputerowe polegające na nielegalnym doładowywaniu Warszawskich Kart Miejskich, w wyniku czego stołeczny Zarząd Transportu Miejskiego stracił blisko 120 tys. zł – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Marek M. i Dominik K. są po trzydziestce, starszy od nich Jarosław Cz. – to 59-latek. Nie znali się, a każdy z nich na własną rękę świadczył usługę pozwalająca zaoszczędzić na biletach – tyle że wbrew prawu i z uszczerbkiem dla budżetu ZTM. Najstarszy z mężczyzn był specjalistą w branży – prowadzi własną firmę zajmującą się zakładaniem zabezpieczeń elektronicznych. Dwaj pozostali to amatorzy.

– Mężczyźni kodowali nielegalnie karty miejskie przy wykorzystaniu laptopa albo telefonu z czytnikami NFC i specjalistycznym oprogramowaniem. W zamian pobierali opłatę w wysokości od 30 do 40 proc. ceny biletu z legalnej dystrybucji – tłumaczy prok. Dziekański.

Z tych doładowań korzystali najpierw ich znajomi. Z czasem mężczyźni rozszerzyli działalność, a nowi klienci pojawiali się z polecenia. Za ich przyprowadzenie oferowano doładowanie gratis. Chętnych nie brakowało, w praktyce bezkosztowy dla sprawców interes kręcił się do czasu, aż ZTM odkrył, że w obiegu są nielegalnie zakodowane bilety na karcie miejskiej. Policjanci ustalili kto za tym stoi, zajęli komputery sprawców, dotarli do klientów, którzy skusili się na ofertę.

Oskarżeni mężczyźni umawiali się na mieście z „klientami", którzy przynosili im kartę, aby ją doładować. Między innymi takie spotkania twarzą w twarz pozwoliły zidentyfikować oszustów.

Wbrew pozorom sprawa nie jest błaha. Chociaż z perspektywy pojedynczego pasażera, który skorzystał z nielegalnego doładowania sumy są niewielkie, to globalna skala nadużyć i kwoty jakie traci Zarząd Transportu Miejskiego jest spora.

– Porównanie zapisów z systemu sprzedaży kart ze zbiorem kart aktywowanych wykazało, że od 2012 do 2015 roku na około 146 tys. kart zostały aktywowane bilety, pomimo że karty nie zostały doładowane w żadnym z legalnych kanałów sprzedaży – mówi Michał Dziekański.

Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie, potwierdza, że właśnie taka liczba kart zakodowanych w czterech minionych latach wzbudziła wątpliwości. – Do organów ścigania skierowaliśmy już prawie tysiąc spraw, głównie dotyczących oszustw komputerowych i fałszerstw – zaznacza.

Obecna sprawa jest więc jedną z wielu. – Toczą się śledztwa zarówno wobec osób nielegalnie doładowujących karty, jak i ich klientów. Jedno z postępowań obejmuje aż 750 osób korzystających z doładowań za tzw. pół ceny – zaznacza Michał Dziekański.

Osoby, które korzystały z „lewego" kodowania biletów z reguły przyznają się do zarzutu, dobrowolnie poddają karze i naprawiają szkodę. – Część pasażerów posługujących się nielegalnymi biletami skorzystała z takiej możliwości i zwróciła pieniądze – mówi Igor Krajnow. – Wyroki skazujące zapadły dotąd w 43 sprawach, i z tego tytułu na konto ZTM wpłynęło ponad 21 tys. zł – dodaje rzecznik ZTM, i przypomina, że fałszowanie papierowych i elektronicznych biletów komunikacji miejskiej, jest nielegalne i podlega odpowiedzialności karnej.

Oskarżonym w obecnej sprawie mężczyznom grozi do pięciu lat więzienia. Dwaj młodsi przyznali się do zarzutów, najstarszy zaprzecza, by się ich dopuścił takich działań. ©?

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii