Przez 19 lat w sprawie bestialskiego mordu na Iwonie Cygan w Szczucinie panowała zmowa milczenia, a świadkowie mogący zdradzić sprawcę tracili życie. Jeden się utopił, chociaż świetnie pływał. Drugi niczym atleta uniósł betonowe płyty i zmiażdżył sobie nimi głowę. Lokalni policjanci uznali, że to nieszczęśliwe wypadki.
Teraz materiały dotyczące zgonów świadków – Tadeusza D. i Marka K. – włączono do głównego śledztwa w sprawie zabójstwa Iwony.
– Obaj mężczyźni posiadali wiedzę na temat okoliczności zabójstwa nastolatki. Podejrzewamy, że zostali zamordowani – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Piotr Krupiński, naczelnik Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie.
Iwona, 17-letnia uczennica liceum, zginęła nocą, w sierpniu 1998 r. Wywabiła ją z domu koleżanka. Nazajutrz martwą znaleziono przy wale Wisły, w Łęce Szczucińskiej. Była pobita, miała złamaną żuchwę, skrępowane ręce, a na szyi pętlę z drutu. Sprawę badali miejscowi policjanci – ginęły im dowody, ze śledztwa wyciekały zeznania świadków.
Bliscy Iwony sugerowali, że związek ze zbrodnią ma Paweł K., majętny mieszkaniec Szczucina. Jednak lokalni śledczy to lekceważyli.