Damian C. ostrzeliwał się z więziennej wieżyczki

Trzech funkcjonariuszy zastrzelonych, ranny aresztant oraz strażnik więzienny - to skutki tragedii w sieradzkim więzieniu. Doszło do niej 10 lat temu - przypominamy tekst archiwalny.

Aktualizacja: 26.03.2017 08:07 Publikacja: 26.03.2017 07:00

Damian C. ostrzeliwał się z więziennej wieżyczki

Foto: Archiwum

Tragicznie zmarli policjanci to: sierżant Bartłomiej K., młodszy aspirant Andrzej W. oraz sierżant sztabowy Wiktor B. Wszyscy pracowali w sekcji do walki z przestępczością samochodową Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Policja nie zgodziła się na podanie ich nazwisk.

W poniedziałek rano pojechali do więzienia przy ul. Orzechowej w Sieradzu, by odebrać podejrzanego. Tomasz C. miał być przesłuchiwany w Prokuraturze Rejonowej w Pabianicach. Był aresztowany za działalność w gangu samochodowym.

Dochodziła godz. 8.30., kiedy policjanci zabrali Tomasza C. z pawilonu i wsadzili do służbowego fiata stilo. Byli zaledwie kilka metrów od wieżyczki strażniczej przy głównej bramie więzienia. Wtedy w stronę samochodu padła seria pocisków z kałasznikowa. Strzelał strażnik stojący na wieżyczce - starszy kapral Damian F.

Seria dosięgła trzech policjantów i złodzieja samochodów. Dwóch funkcjonariuszy zginęło na miejscu: Bartłomiej K. i Andrzej W. Trzeci - Wiktor B. - zmarł w szpitalu. Po chwili strażnik przestał strzelać, a pracownicy więzienia zajęli się rannymi.

- W tym czasie nasi negocjatorzy próbowali dzwonić do strażnika na przenośny aparat - mówi rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa. - Ale nie odbierał telefonów.

Do więzienia przyjechali policyjni komandosi. Z okien pobliskiego budynku administracji kontakt ze strażnikiem próbował nawiązać negocjator. Damian C. nie chciał rozmawiać. Znów zaczął strzelać. Antyterroryści odpowiedzieli ogniem. Ranili strażnika w przedramię. Chwilę później był w rękach komandosów.

Rannego policjanta, aresztanta i strażnika przewieziono do szpitali w Sieradzu. Lekarze przez kilka godzin walczyli o życie trzeciego policjanta Wiktora B. i Tomasza C. Już po operacjach stan funkcjonariusza lekarze oceniali jako bardzo ciężki. - Seria z kałasznikowa trafiła go w pierś i brzuch - mówi Magda Zielińska z KWP w Łodzi.

Specjalnie do sieradzkiego szpitala przyleciał z Łodzi torakochirurg (specjalista od chirurgii klatki piersiowej). Po godz. 15. lekarze musieli dać za wygraną - funkcjonariusz zmarł. O życie ciągle walczy aresztant. - Mężczyzna został ranny w brzuch, rękę i udo - mówi rzecznik sieradzkiego szpitala Grażyna Kieszniewska.

Strażnik, który otworzył ogień, został ranny w przedramię, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Według wstępnych ustaleń przyczyną masakry mogły być problemy osobiste strażnika. Jego koledzy twierdzą, że mężczyzna był w trakcie rozwodu. Z tego też powodu miał przeżywać załamanie nerwowe.

- Mamy wstępną informację, że strażnik miał kłopoty rodzinne - potwierdzał minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek. - Nie jest to jeszcze wiadomość sprawdzona. Raczej można wykluczyć, że motywem jego działania była chęć zabójstwa osadzonego. W śledztwie brane będą pod uwagę jednak różne wersje.

Zakład karny w Sieradzu może pomieścić776 skazanych mężczyzn. Jest jednostką typu zamkniętego z oddziałami typu półotwartego dla młodocianych i odbywających karę po raz pierwszy. Znajduje się w nim też areszt śledczy.

Zginęli na służbie

Sierżant Bartłomiej K. osierocił sześcioletnią córeczkę i żonę. Miał 31 lat i mieszkał w Łodzi. W policji pracował od czterech lat. Ostatnio był zatrudniony w wydziale do walki z przestępczością samochodową Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Młodszy aspirant Andrzej W. Miał 32 lata i mieszkał w Pabianicach. Formalnie był funkcjonariuszem tamtejszej komendy powiatowej, ale przełożeni oddelegowali go do wydziału walki z przestępczością samochodową. Był doświadczonym policjantem, w resorcie przepracował jedenaście lat. Osierocił 11-letniego syna i żonę.

Sierżant sztabowy Wiktor B. Miał 40 lat. Osierocił dziesięcioletniego syna. W policji przepracował jedenaście lat. Podobnie jak Andrzej W. pochodził z Pabianic i został oddelegowany do wydziału samochodowego w KWP w Łodzi.

Epilog

Półtora roku później 29-letni Damian C. został skazany na dożywotnią karę więzienia za zabójstwo trzech policjantów, usiłowanie zabójstwa aresztanta oraz usiłowanie zabójstwa policyjnych negocjatorów i antyterrorystów. - Nie wiem co powiedzieć. Jestem chory. Przykro mi, że się tak stało - mówił Damian C. w ostatnim słowie przed sądem w Sieradzu. Dodał, że nie przyznaje się do winy. Pytany o jaki wyrok wnioskuje, odpowiedział, że nie wie.

Tragicznie zmarli policjanci to: sierżant Bartłomiej K., młodszy aspirant Andrzej W. oraz sierżant sztabowy Wiktor B. Wszyscy pracowali w sekcji do walki z przestępczością samochodową Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Policja nie zgodziła się na podanie ich nazwisk.

W poniedziałek rano pojechali do więzienia przy ul. Orzechowej w Sieradzu, by odebrać podejrzanego. Tomasz C. miał być przesłuchiwany w Prokuraturze Rejonowej w Pabianicach. Był aresztowany za działalność w gangu samochodowym.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany