Polskie szajki zarabiają na przemycie ludzi

Szajki zarabiają krocie na przemycie ludzi. Coraz częściej wykorzystują granicę na południu kraju.

Aktualizacja: 11.01.2017 06:28 Publikacja: 10.01.2017 19:13

Pod koniec ubiegłego roku Straż Graniczna wspólnie z funkcjonariuszami Łotwy i Litwy rozbiła grupę p

Pod koniec ubiegłego roku Straż Graniczna wspólnie z funkcjonariuszami Łotwy i Litwy rozbiła grupę przemycającą do Polski Wietnamczyków. Zatrzymano ponad 80 osób

Foto: Policja

Upchnięci w samochodach, między siedzeniami, a nawet w bagażnikach. Tak w nielegalny sposób usiłują przedostać się przez nasz kraj na Zachód m.in. Syryjczycy, Turcy czy Czeczeni. Wraz z napływem nielegalnych imigrantów swoją aktywność nasiliły zorganizowane szajki, zajmujące się przemytem ludzi.

Jeszcze kilka lat temu taki zorganizowany przerzut odbywał się głównie przez wschodnią granicę. – Obecnie szlaki migracyjne przeniosły się na południe kraju – twierdzą zgodnie funkcjonariusze Straży Granicznej.

W ciągu trzech kwartałów 2016 r. na nielegalnym przekroczeniu polskich granic zostało przyłapanych blisko 5,7 tys. cudzoziemców (o ok. 380 więcej niż w tym samym czasie roku poprzedniego), z czego 4,3 tys. – na wjeździe do Polski. Ilu z obcokrajowców zafundowało sobie podróż, płacąc za nią zorganizowanym gangom przemytników – nie wiadomo.

Pewne jest, że część osób trafiła do Polski z zamiarem przedostania się na Zachód, płacąc za to przestępcom wyspecjalizowanym w przemycie ludzi.

Tak było w sprawie gangu, który rozbił Śląski Oddział Straży Granicznej. Przeciwko pięciu ostatnim członkom 17-osobowej szajki do sądu trafił właśnie akt oskarżenia.

– Zarzuty dotyczą udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze międzynarodowym, która trudniła się organizowaniem nielegalnej migracji – mówi nam prok. Małgorzata Bednarek, szefowa śląskiego Wydziału do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.

Zaczęło się od zatrzymania w 2014 r. pojedynczych osób. Ale gdy śląscy pogranicznicy powiązali incydenty, odkryli, że był to przemyślany proceder.

Grupą kierował Syryjczyk i jego żona, Polka. „Szlakiem bałkańskim” przerzucali uciekinierów z Syrii i Iraku. W kilka miesięcy – blisko 100 osób. Oficjalnie żyli z handlu odzieżą.

– Wśród oskarżonych są zarówno organizatorzy transportu, jak i kierowcy, którzy zarabiali ok. 1200 zł za każdy przewóz cudzoziemców do krajów zachodnich – mówi Katarzyna Walczak, rzeczniczka Śląskiego Oddziału SG.

Takie przypadki niełatwo wykryć, sztuką jest powiązanie zdarzeń – twierdzą funkcjonariusze.

- W minionym roku mieliśmy cztery przypadki, które miały zorganizowany charakter – mówi Elżbieta Pikor z Bieszczadzkiego Oddziału SG. Jak dodaje, przerzucani byli głównie Turcy, Czeczeni (obywatele rosyjscy), Irakijczycy i Syryjczycy. Z kolei organizatorzy to zarówno Polacy, jak i przedstawiciele krajów arabskich, Austriak, a nawet obywatel Kosowa.

Mechanizm jest podobny: przybysze dostawali się do Polski przez zieloną granicę, od strony Ukrainy. Tu czekali na nich organizatorzy z samochodami, które miały ich przewieźć w głąb kraju.

Z kolei jesienią 2016 r. funkcjonariusze Straży Granicznej, przy współpracy ze służbami Litwy i Łotwy, rozbili międzynarodowy gang, który organizował nielegalną migrację Wietnamczyków przez Rosję i kraje nadbałtyckie do Polski. W Polsce wpadło dwóch Czeczenów (obywateli Rosji) oraz Polak, którzy tworzyli trzon grupy.

Na przemycie ludzi przestępcze szajki zarabiają krocie. Polsko-syryjskie małżeństwo brało za usługę od 500 do 700 euro. Z kolei 50-latka, która wspólnie z trzema synami kierowała gangiem działającym w Małopolsce, za przerzut do Wielkiej Brytanii, m.in. Albańczyków i Ukraińców, brała po ok. 2 tys. funtów.

– Nawet jeżeli transport się nie uda, cudzoziemcy wpadną i zostaną odesłani do kraju, organizatorzy przedsięwzięcia inkasują duże kwoty – mówi nam oficer operacyjny SG.

Pogranicznikom w rozbiciu zorganizowanych siatek czasem pomaga przypadek. Zdarzało się, że busy z nielegalnymi pasażerami, które chciała zatrzymać do kontroli SG, ulegały wypadkowi. Tak było w lutym 2016 r., na Podkarpaciu, gdy samochód wiozący 13 Turków (w tym ośmioro dzieci) podczas ucieczki wpadł w poślizg, przewrócił się i rozbił. Imigranci zmierzali do Niemiec i już w Turcji opłacili całą podróż.

Trend będzie rosnący – ocenia Straż Graniczna – bo Zachód wciąż jawi się wielu przybyszom jako kraj szczęśliwości.

Upchnięci w samochodach, między siedzeniami, a nawet w bagażnikach. Tak w nielegalny sposób usiłują przedostać się przez nasz kraj na Zachód m.in. Syryjczycy, Turcy czy Czeczeni. Wraz z napływem nielegalnych imigrantów swoją aktywność nasiliły zorganizowane szajki, zajmujące się przemytem ludzi.

Jeszcze kilka lat temu taki zorganizowany przerzut odbywał się głównie przez wschodnią granicę. – Obecnie szlaki migracyjne przeniosły się na południe kraju – twierdzą zgodnie funkcjonariusze Straży Granicznej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations