Zatrzymanie byłego wiceministra: Czego nie widział K.

Na Jacka K. jako wiceministra finansów mogły być wywierane naciski, by nie naruszał interesów branży hazardowej – sugeruje Zbigniew Ziobro.

Aktualizacja: 30.03.2018 12:17 Publikacja: 29.03.2018 20:01

Zatrzymanie byłego wiceministra: Czego nie widział K.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Funkcjonariusze CBA w czwartek zatrzymali w Warszawie byłego wiceministra finansów w latach 2008–2015 i eksszefa służby celnej Jacka K. Analiza materiału i zeznania m.in. byłej dyrektor Izby Celnej w Szczecinie pozwoliły postawić zarzuty Jackowi K., który w rządach PO – PSL miał nie reagować na patologie rynku hazardowego – co zarzuca mu białostocka prokuratura. Przez to dziesiątki tysięcy automatów do gry, tzw. jednorękich bandytów, w latach 2009–2015 zostały przerobione, by obstawiać i wygrywać więcej, niż dopuszczają przepisy, i omijać 45-proc. podatek od przychodów.

Branża hazardowa się obłowiła – do przestępców zamiast do budżetu trafić miało ok. 21 mld zł – wyliczyła prokuratura w Białymstoku, która w 2017 r. podjęła umorzone śledztwo.

Najpierw umorzenie

W Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku Jacek K. usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez firmy z branży hazardowej. Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że pozwoliły na to także zeznania świadków (w tym byłej dyrektorki IC w Szczecinie), która twierdziła, że wielokrotnie alarmowała o nadużyciach.

Wiceminister miał usłyszeć zarzuty już w lipcu 2014 r. – wtedy postawiono je ok. 200 osobom: właścicielom automatów, rzeczoznawcom, a nawet celnikom i współpracownikom K. – urzędnikom Ministerstwa Finansów (np. Annie C., wówczas wicedyrektor Służby Celnej i pracownicy resortu, która na przełomie 2008 i 2009 r. miała wstrzymać testy ok. 100 automatów do niskich wygranych). K. wtedy wyszedł ze sprawy obronną ręką – śledztwo przeniesiono do Poznania i po trzech latach je umorzono, już za rządów PiS, wycofując też zarzuty dla ministerialnych urzędników.

Po analizie materiałów w Prokuraturze Krajowej – wznowiono postępowanie dotyczące nielegalnego hazardu z wykorzystaniem jednorękich bandytów, ukrywania dochodów z tej działalności i prania brudnych pieniędzy. – Śledztwo do prowadzenia otrzymał ten sam prokurator z Białegostoku, który chciał postawić zarzuty wiceministrowi już cztery lata temu. Ale wtedy mu sprawę zabrano – mówił w czwartek Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości.

Nic nie zrobił

Automaty dające wysokie wygrane (z 45-proc. podatkiem od przychodu) mogły być stawiane tylko w kasynach i salonach gier. Jednak branża hazardowa wymyśliła, jak ten wymóg ominąć. Maszyny do niskich wygranych przerabiano tak, że umożliwiały obstawianie i wygrywanie dużo wyższych kwot niż pozwalały przepisy. Takie automaty zalały kraj, działały np. w pubach. Wykazywały niskie wygrane z opłatą ryczałtową 80 euro.

Proceder zaczął wychodzić na jaw już wiosną 2009 r., gdy policjanci z CBŚ zajęli 300 maszyn, podejrzewając, że są przerobione. Służba Celna w listopadzie 2009 r. przejęła nadzór nad hazardem i dostała nowe uprawnienie – możliwość „eksperymentu” (udawania graczy). Potwierdzono, że większość jednorękich bandytów ma przeróbki, co pozwala obstawiać i wygrywać na nich więcej, niż dopuszcza prawo. Co z tą wiedzą zrobiono? Nic. Z ujawnionych na konferencji informacji wynika, że Jacek K. wiedział o nadużyciach.

– Podejmował też dziwne, niewytłumaczalne decyzje, np. weryfikację automatów, po czym się z nich wycofywał. Nie wykluczamy, że na wiceministra były wywierane naciski – mówił Ziobro. Podkreślił, że zaniechania doprowadziły do rozkwitu rynku – powstało aż 21 tys. takich urządzeń. Minister sugerował, że może to tłumaczy „dziwne spotkania na cmentarzach i stacjach benzynowych” – to nawiązanie do afery hazardowej i podsłuchów, które w 2009 r. ujawniła „Rz” (były to nagrane rozmowy posła PO Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmenem z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem podsłuchane przez CBA).

Jesienią 2017 r. po wszczęciu na nowo śledztwa Jacek K. w „DGP” bagatelizował sprawę, uznając, że była „już wielokrotnie wyjaśniania”. – Kiedy byłem wiceministrem finansów, już w 2008 r. zajęliśmy się sprawą automatów – podkreślał.

W czwartek po południu do stawianych mu zarzutów odniósł się na Twitterze: „Branża hazardowa próbowała mnie odwołać, próbowała mnie oczernić (...), próbowała mnie skazać z oskarżenia prywatnego, a teraz prokurator stawia mi zarzuty, że za mało działałem i umożliwiłem im osięgnięcie korzyści finansowej. O ironio!”.

Funkcjonariusze CBA w czwartek zatrzymali w Warszawie byłego wiceministra finansów w latach 2008–2015 i eksszefa służby celnej Jacka K. Analiza materiału i zeznania m.in. byłej dyrektor Izby Celnej w Szczecinie pozwoliły postawić zarzuty Jackowi K., który w rządach PO – PSL miał nie reagować na patologie rynku hazardowego – co zarzuca mu białostocka prokuratura. Przez to dziesiątki tysięcy automatów do gry, tzw. jednorękich bandytów, w latach 2009–2015 zostały przerobione, by obstawiać i wygrywać więcej, niż dopuszczają przepisy, i omijać 45-proc. podatek od przychodów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations