Prezydent Andrzej Duda informując w lipcu o zawetowaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS podkreślił, że odbył bardzo wiele konsultacji: z prawnikami, sędziami, adwokatami, profesorami, socjologami, filozofami i politykami, a także z Zofią Romaszewską. - Osobą, której nie trzeba chyba prezentować, damą Orderu Orła Białego, kobietą, człowiekiem, który jest symbolem walki z opresją, walki o wolną, suwerenną Polskę, ale przede wszystkim o wolność człowieka i o sprawiedliwość wobec człowieka - mówił. Dodał, że słowa Romaszewskiej najbardziej w niego uderzyły.
Zdaniem Romaszewskiej zawetowanie przez Andrzeja Dudę ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym, uchwalonych przez sejmową większość, było niezbędne. - Ze względu na to, że należy tę władzę podzielić, a po drugie było niezbędne, żeby zwrócić uwagę na to, że problem reformy sądownictwa jest niezwykle ważny - mówiła w TVN24.
Dodała, że prezydent "niestety" nie mógł zawetować również ustawy o sądach powszechnych. - I bardzo dobrze, że nie zawetował, dlatego że trzeba rzeczywiście je przewietrzyć. Te układy należy jednak mimo wszystko rozbijać - powiedziała.
- Ja bym inaczej wietrzyła Sąd Najwyższy - stwierdziła doradczyni prezydenta. Zwróciła w tym kontekście uwagę na uczestniczenie przez sędziów w protestach społecznych ws. zawetowanych ustaw. - Sędziowie to jest specjalna kasta ludzi, uważam, że to powinni być ludzie absolutnie wyjątkowi i absolutnie nie wolno im wyrażać swoich poglądów politycznych publicznie. W żadnym wypadku, niezależnie od tego, co uważają, to ja muszę mieć poczucie, że wchodzę do sądu, moja sprawa będzie rozważana niezależnie od tego, jakie poglądy sędzia ma - mówiła.
- Pomysł chodzenia ze świeczkami, chodzenia na demonstracje, sędzia Żurek wzywa, że trzeba demonstrować... Są to w ogóle rzeczy wykluczone. Ja bym ich z zawodu wyrzuciła - stwierdziła Romaszewska. - Sędzia oczywiście ma tam jakieś poglądy, ale powinien je mieć głęboko schowane - dodała.