Wczoraj wieczorem na stronach Sejmu pojawił się projekt PiS, który przewiduje m.in. trzy nowe Izby SN, modyfikacje w powoływaniu sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Art. 87 stanowi, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości". W środę Sejm uchwalił też nowele ustaw o KRS oraz o sądach powszechnych.
- Liczę na spotkanie z prezydentem. Powiem prezydentowi o zastrzeżeniach, które budzi we mnie ta ustawa. Jeżeli mamy zamiar utrzymać trójpodział władzy i demokratyczne państwo prawa to nie możemy doprowadzić do tego, żeby Sąd Najwyższy był sterowany przez ministra sprawiedliwości, a jednocześnie prokuratora generalnego - powiedziała prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf.
- Odnoszę wrażenie, że ustawa o Sądzie Najwyższym ma trzy cele. Pierwszy to wymiana kadrowa, po drugie podporządkowanie ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Sądu Najwyższego i po trzecie stworzenie Izby Dyscyplinarnej, o której się mówi, że wreszcie obywatele będą mieli jasność co do ścigania dyscyplinarnego prawników. To nie jest tak, że dotychczas obywatele takiej jasności nie mieli - oceniła Gersdorf w TVN24.
Prezes SN odrzuciła oskarżenia, które padają ze strony polityków PiS. - To nie jest żadne post-PRL-owskie sądownictwo. To jest kłamstwo, które cały czas się powtarza epatując publiczność tym, że to jest jakiś „układ” i „klika”, przez co obywatele mają wrażenie, że tak naprawdę jest. Nie ma żadnej „kliki”. W Sądzie Najwyższym orzekają sędziowie i z Warszawy i z małych miasteczek, tutaj jest ważna tylko i wyłącznie merytoryka - powiedziała.