Romana Polańskiego, który stara się zamknąć sprawę o gwałt sprzed czterech dekad w taki sposób, by uniknąć pobytu za kratami, czeka ciężka batalia z prokuraturą z Los Angeles.
Śledczy zapowiedzieli, że zdobywca Oscara nie może dyktować warunków w sprawie swojego powrotu do Stanów Zjednoczonych.
Obrońca Polańskiego, który w związku z oskarżeniem o gwałt trzynastolatki w 1977 roku spędził w areszcie 42 dni (a po przyznaniu się do winy został na chwilę wypuszczony i zbiegł z USA), ma poprosić sąd o wydanie decyzji, dzięki której jego klient nie byłby zagrożony pobytem za kratami.
Mec. Harland Braun zapowiedział, że reżyser chciałby swobodnie podróżować, bez ryzyka ekstradycji, oraz wrócić do USA, by odwiedzić grób żony Sharon Tate zamordowanej w 1969 roku.
Prokuratorzy ujawnili, że 83-letni reżyser domaga się specjalnego traktowania. - Podsądny po raz kolejny próbuje dyktować warunki swojego powrotu, by uniknąć jakiegokolwiek ryzyka - stwierdził prokurator Jackie Lacey. - Nie będziemy dyskutować o tym, co się stanie, dopóki pan Polański nie wróci - skwitował.