Wpadł lider mafii pruszkowskiej

Policyjni „łowcy cieni” zatrzymali jednego z liderów już rozbitego gangu pruszkowskiego - 50-letniego Dariusza B. pseudonim Bysiu. Ma do odsiadki wyrok i liczne procesy.

Aktualizacja: 19.01.2017 06:14 Publikacja: 19.01.2017 06:02

Foto: Policja

Mężczyzna od listopada 2016 roku był poszukiwany listem gończym przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Ukrywał się w swoich rodzinnych stronach – na terenie województwa warmińsko-mazurskiego.

- Najbliższe kilka lat Dariusz B. spędzi w zakładzie karnym. Skazany wyrokiem sądu będzie odsiadywał karę za udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, posiadanie i handel bronią, wymuszenia rozbójnicze oraz wprowadzanie do obrotu znacznych ilości narkotyków – mówi „Rzeczpospolitej” Agnieszka Hamelusz, rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP).

Funkcjonariusze specjalnego wydziału CBŚP, czyli tzw. łowcy cieni, wyspecjalizowani w poszukiwaniu najgroźniejszych przestępców, od pewnego czasu pracowali nad ustaleniem miejsca pobytu jednego z byłych liderów pruszkowskiej mafii. Bysiu był poszukiwany w związku z licznymi sprawami, które toczą się w warszawskich sądach. Wystawiano mu wezwania, ale na nie nie reagował i nie stawiał się na rozprawy. Dariusz B. nie zgłosił się również do zakładu karnego, żeby odsiedzieć wyrok sześciu lat pozbawienia wolności. Przepadł, więc warszawski sąd wydał za nim list gończy.

„Łowcy cieni” od kilkunastu dni deptali Dariuszowi B. po piętach. Aż ustalili, że mężczyzna ukrywa się w małej miejscowości w woj. warmińsko-mazurskim. Kiedy policjanci zyskali pewność, co do tożsamości poszukiwanego, zorganizowali zasadzkę.
- W miejscowości Trękusek pod Olsztynem funkcjonariusze zatrzymali w samochód, którego pasażerem był właśnie Bysiu – mówi Agnieszka Hamelusz.

Mężczyzna wydawał się zaskoczony, jednak nie stawiał oporu. Trafił do policyjnej izby zatrzymań, skąd zostanie przewieziony do zakładu karnego.

Dariusz B. wywodzi się z gangu pruszkowskiego - najgroźniejszej zorganizowanej grupy przestępczej, która swoimi wpływami obejmowała cały kraj czerpiąc zyski m.in. z wyłudzania haraczy, przemytu spirytusu i handlu narkotykami. Bysiu należał do najbliższych współpracowników szefów grupy. W hierarchii był znaczącą postacią – tzw. majorem, rezydentem gangu w województwie warmińsko-mazurskim. Jego działalność przestępcza polegała głównie na handlu i wprowadzaniu do obrotu znacznych ilości narkotyków, głównie na Warmii i Mazurach.

Początkiem końca potężnego gangu pruszkowskiego była wielka obława na jego bossów (tzw. zarząd) przeprowadzona przez policję w 2000 roku. Gangsterów pogrążył swoimi zeznaniami skruszony przestępca - Jarosław S., ps. Masa, najsłynniejszy świadek koronny. Miał również wiedzę o Bysiu, który był szefem podległej Masie podgrupy.

- Z przestępczej działalności Dariusz B. uczynił sobie stałe źródło utrzymania. Zarobione na nielegalnych interesach pieniądze wykorzystywał ostatnio głównie do zacierania śladów i ukrywania się przed organami ścigania – mówi Agnieszka Hamelusz.

Mężczyzna od listopada 2016 roku był poszukiwany listem gończym przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Ukrywał się w swoich rodzinnych stronach – na terenie województwa warmińsko-mazurskiego.

- Najbliższe kilka lat Dariusz B. spędzi w zakładzie karnym. Skazany wyrokiem sądu będzie odsiadywał karę za udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, posiadanie i handel bronią, wymuszenia rozbójnicze oraz wprowadzanie do obrotu znacznych ilości narkotyków – mówi „Rzeczpospolitej” Agnieszka Hamelusz, rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP).

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany