Rz: W pana pracach wyraźnie widać zainteresowanie jednym związkiem chemicznym: tlenkiem azotu. Dlaczego?
prof. Tadeusz Maliński, dziekan wydziału chemii i biochemii Uniwersytetu Ohio: To substancja o wyjątkowym znaczeniu dla ludzkiego organizmu, która długi czas lat uchodziła uwagi lekarzy i biologów. Dopiero w latach 80. XX wieku zorientowano się, że może ona występować w układzie krwionośnym. Była to śmiała hipoteza, bo tlenek azotu uważany jest za substancją toksyczną. I wtedy właśnie ja i mój zespół postanowiliśmy tę hipotezę sprawdzić, skonstruowaliśmy maleńki czujnik, który może bezpośrednio zmierzyć stężenie tlenku azotu w pojedynczej komórce. Było to w 1992 roku. Najpierw udało nam się dokonać pomiaru na powierzchni komórki, a potem okazało się, że możemy zmierzyć stężenie tlenku azotu w całym układzie krwionośnym łącznie z sercem. Był to także początek nanomedycyny, dziedziny, która teraz rozwija się bardzo intensywnie. Dziś na takie maleńkie czujniki, sto razy mniejsze od średnicy włosa, mówi się nanosensory, choć kiedy myśmy zaczynali nasze prace nie było jeszcze tego słowa.
Mówi pan, że tlenek azotu to substancja toksyczna, a mimo to ważna dla ludzkiego organizmu?
Toksyczna jest w wysokim stężeniu. W niższych stężeniach (nanomolarnych) jest bardzo pożyteczna, ważna dla funkcjonowania układu krwionośnego. Tlenek azotu wyścieła naczynia krwionośne – utrudnia rozmaitym substancjom, np. cholesterolowi, przyczepianie się do ich ścianek. Tlenek azotu także reguluje rozkurcz naczyń. Jedno i drugie powoduje, że jego niedobór prowadzi do chorób układu krążenia, przede wszystkim do nadciśnienia. Jest też ważna dla układu nerwowego, kluczowa dla funkcjonowania pamięci. W zdrowym mózgu jest jej dużo, w mózgu osoby z III lub IV stadium choroby Alzheimera – prawie wcale.
Pański zespół skonstruował nanosensor do mierzenia stężenia tlenku azotu. Jak taki nanosensor się konstruuje? Skoro można go wprowadzić do komórki, to jest on maleńki, więc nie sposób go zrobić rękami.