Chociaż cukrzyca nie jest chorobą zakaźną, została uznana za epidemię XXI wieku. Mówi się nawet o pandemii, ponieważ liczba zachorowań rośnie na całym świecie. Chorzy często początkowo lekceważą diagnozę – niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że z powodu powikłań cukrzycy na świecie umiera więcej osób niż w wyniku HIV/AIDS, gruźlicy i malarii razem wziętych. Dane Międzynarodowej Federacji Diabetologicznej (IDF) są wręcz alarmujące: co 10 sekund diagnozuje się kolejny przypadek cukrzycy, a co 6 sekund 1 osoba umiera z powodu powikłań.
Rosną zachorowania zarówno na cukrzycę typu 1, jak na cukrzycę typu 2, jednak o epidemii mówi się w kontekście tej drugiej. Eksperci spodziewają się dalszego wzrostu liczby chorych na cukrzycę w Polsce.
– Już dziś choruje 2 mln 170 tys. osób. Szacuje się też, że ok. 600 tys. osób ma niezdiagnozowaną cukrzycę. Co czwarty chory nie jest diagnozowany, gdyż albo nie ma jeszcze objawów, albo tylko niewielkie i je bagatelizuje – mówi prof. Krzysztof Strojek, konsultant krajowy ds. diabetologii.
Groźne powikłania
Cukrzyca typu 1 rozwija się szybko, objawy pojawiają się gwałtownie u osoby, która do tej pory nie miała dolegliwości: zwiększone pragnienie, oddawanie dużej ilości moczu, zmęczenie, chudnięcie. Konieczne jest od razu leczenie insuliną. Cukrzyca typu 2 wydaje się lżejszą chorobą, gdyż nie daje tak gwałtownych objawów i często przez wiele lat nie jest konieczne stosowanie insuliny. Jednak to cukrzyca typu 2 powoduje więcej powikłań. Jest bowiem wyjątkowo podstępna: nawet przez kilka lat chory może nie odczuwać żadnych dolegliwości. Tymczasem jego naczynia krwionośne są stale niszczone przez podwyższony poziom cukru.
– Chory może odczuć objawy dopiero po dziesięciu latach trwania choroby w postaci nieodwracalnych powikłań: zawału serca, udaru mózgu, uszkodzenia wzroku, nerek, zagrożenia amputacją z powodu zespołu stopy cukrzycowej – podkreśla prof. Strojek.