Kardiologia to polska racja stanu

Kluczem do dokonania kolejnego skoku cywilizacyjnego w Polsce jest wysoki poziom usług medycznych, a kardiologii w szczególności – pisze wybitny specjalista chorób serca.

Aktualizacja: 20.03.2017 20:52 Publikacja: 20.03.2017 17:47

Dzięki publicznym i prywatnym nakładom zbudowano wyjątkowo skuteczną infrastrukturę dla leczenia zaw

Dzięki publicznym i prywatnym nakładom zbudowano wyjątkowo skuteczną infrastrukturę dla leczenia zawału serca.

Foto: materiały prasowe

Choroby układu krążenia w dalszym ciągu są główną przyczyną zgonów Polaków (ponad 45 proc. wszystkich przypadków) i pomimo pozytywnych trendów w postaci obniżenia umieralności z tej przyczyny w ostatnich 15 latach jest ona w dalszym ciągu dwukrotnie wyższa w porównaniu z bogatymi krajami Europy Zachodniej.

W szczególności duży postęp zaobserwowaliśmy w tym czasie, jeśli chodzi o zmniejszenie umieralności z powodu choroby wieńcowej (spadek o 30 proc.) i zawału serca (spadek o ponad 50 proc.).

Pomimo tak dużego postępu w porównaniu z krajami wysoko rozwiniętymi UE, takimi jak Francja czy Holandia, w Polsce notuje się bardzo wysoką umieralność sercowo-naczyniową u osób w wieku produkcyjnym, co znacznie podnosi koszty społeczne i negatywnie wpływa na rozwój gospodarczy. Nadmierna umieralność z powodu chorób serca i chorób nowotworowych, nakładająca się na niską dzietność polskich rodzin oraz dużą emigrację jest przyczyną negatywnego przyrostu naturalnego.

Da nam przykład Francja

Projekcje na lata 2030–2050 są zatrważające: ubędzie nawet 4–5 mln Polaków. Co można zrobić, aby temu zapobiec? Odpowiedź najlepiej znaleźć w takich krajach, jak Francja, gdzie nie tylko utrzymuje się wysoki poziom urodzeń, ale także dramatycznie spadła umieralność z powodu chorób układu krążenia oraz wydłużył się okres przeżycia. Francja to pierwszy kraj europejski, w którym liczba zgonów z powodu chorób układu krążenia spadła poniżej tej spowodowanej przez nowotwory.

U nas w dalszym ciągu liczba zgonów sercowych jest prawie dwukrotnie większa od nowotworowych, a ta ostatnia cały czas wzrasta pomimo dwukrotnie większych nakładów na leczenie nowotworów w porównaniu z chorobami układu krążenia.

Co dało ten dotychczasowy sukces w kardiologii w Polsce i co trzeba zrobić, by był on pełny – czyli żeby uzyskać podobny efekt jak w zamożnych krajach UE?

Długość życia w danym kraju jest funkcją nakładów na ochronę zdrowia i sprawności jej organizacji. Od lat w Europie za najlepszy system uznaje się holenderską ochronę zdrowia, gdzie zarówno nakłady finansowe, jak i całkowicie sprywatyzowana sieć usług medycznych (w tym wszystkie szpitale), działająca w systemie Beveridge'a, od wielu lat daje Holendrom pierwsze miejsce w europejskim rankingu zadowolenia z opieki zdrowotnej EHCI (Euro Health Consumer Index). To tam stwierdzono, że wydłużenie kolejek do specjalisty i czasu oczekiwania na leczenie szpitalne podnosi koszty leczenia i daje gorszy jego wynik, bo chory trafiający do placówki z zaawansowaną chorobą jest trudniejszy w leczeniu i bardzo kosztowny dla całego systemu opieki społecznej. Uznano, że ograniczanie obywatelom dostępu do nowoczesnej i kosztowo efektywnej medycyny jest działaniem na szkodę społeczeństwa i gospodarki kraju.

Kardiologia jest obecnie wyjątkową dyscypliną, gdyż wczesna diagnostyka schorzeń sercowo-naczyniowych jest wyjątkowo efektywna kosztowo, pod warunkiem posiadania odpowiedniej infrastruktury, sprzętu i doświadczonego personelu medycznego. Połączenie farmakoterapii z zabiegami naprawczymi pozwala na wydłużenie życia nie o kilka miesięcy czy nawet kilka lat – jak to obserwujemy najczęściej w onkologii, ale nawet o kilka dekad.

Powrót do pełnej aktywności życiowej i zawodowej po zabiegach kardiologicznych, takich jak stentowanie tętnic wieńcowych, następuje nawet po kilku dniach, a po mało inwazyjnym wszczepieniu pomostów wieńcowych – po kilku tygodniach. Gwarancją utrzymania dobrych odległych wyników jest stała kontrola kardiologiczna i profilaktyka wtórna.

Siła prywatnych pieniędzy

W ostatnich 15 latach dzięki publicznym i prywatnym nakładom zbudowano wyjątkowo skuteczną infrastrukturę dla leczenia zawału serca oraz innych schorzeń układu krążenia.

Nakłady rządowego programu POLKARD, poniesione w ostatnich 15 latach, to ok. 500 mln zł, ale w tym samym czasie wydatkowano też ponad 600 mln zł ze środków prywatnych.

Duże poświęcenie i zaangażowanie polskich kardiologów interwencyjnych spowodowało, że te środki zostały wykorzystane bardzo dobrze i dały istotny spadek liczby zgonów sercowych, głównie przez zorganizowanie sieci całodobowych ośrodków leczących zawały serca, na których leczenie nie szczędził pieniędzy Narodowy Fundusz Zdrowia.

Niestety, zabrakło środków zarówno na leczenie planowe, aby nie dopuścić do zawału lub niewydolności serca, jak i na kontynuację leczenia, aby utrwalić jego wyniki. Było to konsekwencją stałego ograniczania finansowania ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i szpitalnictwa w zakresie medycyny sercowo-naczyniowej. Tymczasem naukowe publikacje jednoznacznie potwierdzają, że zmniejszenie umieralności z powodu chorób układu krążenia automatycznie wpływa na wzrost PKB i to głównie w krajach wysokorozwiniętych, do których możemy już zaliczyć nasz kraj. Spadek o 10 proc. liczby zgonów sercowych zwiększa PKB o 1 proc., a zatem tylko poprawiając wyniki leczenia chorób serca i naczyń i zmniejszając umieralność z tego powodu o 50 proc. (czyli dorównując w tym zakresie krajom zamożnym), możemy podnieść w krótkim czasie nasz PKB o 5 proc.

Kluczem do dokonania kolejnego skoku cywilizacyjnego jest w Polsce kardiologia, której wysoki poziom i szybki rozwój udowodnił dużą skuteczność, poprawę dostępności w leczeniu stanów ostrych w kardiologii i zniwelowaniu różnic w wynikach leczenia zawału serca między dużymi miastami i obszarami wiejskimi. Ta nierówność w zdrowiu: między bogatymi i biednymi, między mieszkańcami dużych miast i wsi, a także lepiej i gorzej wykształconymi obywatelami, w odniesieniu do chorób układu krążenia nie została do końca zniwelowana i wymaga dalszej dużej pracy organizacyjnej i nakładów finansowych. Tym bardziej ważne jest utrzymanie obecnej sieci oddziałów kardiologii inwazyjnej, zarówno tych publicznych, jak i prywatnych, które należy uzupełnić o poradnictwo specjalistyczne i leczenie w zakresie chirurgii naczyniowej i kardiochirurgii, a na końcu należy zadbać o rehabilitację kardiologiczną.

Gdzie się nie oszczędza na medycynie

Wprowadzany przez Ministerstwo Zdrowia i NFZ program KOS (koordynowanej opieki sercowej) jest krokiem w dobrym kierunku. Niestety, uprzednie dramatyczne obniżki wycen procedur kardiologicznych oraz plany wprowadzenia sieci szpitalnej nieobejmującej poziomu medycyny sercowo-naczyniowej grożą załamaniem opieki specjalistycznej, szczególnie tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna, czyli w Polsce regionalnej.

Gwałtowne obniżki wycen i finansowania w tym zakresie mogą spowodować odpływ wysoko wykwalifikowanej kadry medycznej do tych krajów, gdzie nie oszczędza się na medycynie, a szczególnie na usługach sercowo-naczyniowych. To byłby prawdziwy dramat, bo odtworzenie zasobów ludzkich może zająć następnych kilkanaście lat.

Podobnie ucieczka inwestorów i brak zaangażowania wykształconych kadr w dalszy rozwój medycyny sercowo-naczyniowej spowoduje nieobliczalne skutki demograficzne i gospodarcze. Rozwój medycyny, a w szczególności kardiologii, staje się zatem racją stanu każdego nowoczesnego państwa dbającego o swoich obywateli, ich zamożność i rozwój cywilizacyjny. ©?

O autorze

Prof. dr hab. med. Paweł Buszman,  fundator i prezes AHP SA, absolwent SUM, kardiolog, początki kariery w Zabrzu, gdzie pracował z prof. Pasykiem i prof. Religą, współtwórca programu interwencyjnego leczenia zawału, wprowadził stenty do leczenia choroby wieńcowej i zwężeń tętnic szyjnych, prekursor stentowania pnia lewej tętnicy wieńcowej i angioplastyki w wielonaczyniowej chorobie w wieńcowej w Polsce. Dorobek naukowy: IF 1068, H-index 32. Absolwent programu Trium Global Executive MBA (Alumni London School of Economics, New York Stern University, Haute Ecole de Commerce).

 

Choroby układu krążenia w dalszym ciągu są główną przyczyną zgonów Polaków (ponad 45 proc. wszystkich przypadków) i pomimo pozytywnych trendów w postaci obniżenia umieralności z tej przyczyny w ostatnich 15 latach jest ona w dalszym ciągu dwukrotnie wyższa w porównaniu z bogatymi krajami Europy Zachodniej.

W szczególności duży postęp zaobserwowaliśmy w tym czasie, jeśli chodzi o zmniejszenie umieralności z powodu choroby wieńcowej (spadek o 30 proc.) i zawału serca (spadek o ponad 50 proc.).

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Choroby zakaźne wracają do Polski. Jakie znaczenie mają dziś szczepienia?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Zdrowie
Peru: Liczba ofiar tropikalnej choroby potroiła się. "Jesteśmy w krytycznej sytuacji"
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej