Futurolog Marek Oramus o przyszłości medycyny

- Fantastyka i futurologia obfitują w wizje inteligentnych ubrań, chociażby płaszczy, które ogrzewają właściciela, a zarazem diagnozują jego stan zdrowia - mów Marek Oramus, futurolog, autor książek SF.

Aktualizacja: 20.11.2016 18:02 Publikacja: 20.11.2016 17:56

Futurolog Marek Oramus o przyszłości medycyny

Foto: 123RF

"Rzeczpospolita": Na rynek wchodzi Braster, urządzenie służące do samodzielnej diagnostyki piersi kobiet. Czy to przełomowy moment w medycynie?

Marek Oramus: Nie. Mamy tu do czynienia z produktem komercyjnym, przeznaczonym przede wszystkim dla ludzi nieco przeczulonych na punkcie swojego zdrowia, którzy – zamiast porządnie się przebadać – chcą się utwierdzić w przekonaniu, że są zdrowi. Braster nie zastąpi wizyty u lekarza czy mammografii. Inna rzecz, że w przyszłości rola lekarzy może się zmniejszać. Już teraz skomplikowane operacje wykonują roboty, które są bardziej precyzyjne od chirurgów. Poza tym roboty się nie denerwują. Ale nie mają też polotu, który nas cechuje.

Czy niebawem będziemy sami się badać?

Już to robimy: mierzymy sobie ciśnienie, tętno, poziom cukru. Jest to przedsmak tego, co będzie w przyszłości... Fantastyka i futurologia obfitują w wizje inteligentnych ubrań, chociażby płaszczy, które ogrzewają właściciela, a zarazem diagnozują jego stan zdrowia. Można sobie wyobrazić, że inteligentne płaszcze będą mogły aplikować proste leki.

Jakie są inne wizje medycyny przyszłości?

Medycyna będzie zmierzała ku automatyzacji. Jestem sobie w stanie bez trudu wyobrazić, że osoby ze złamaną nogą będą dysponowały podręcznym prześwietlaczem kości albo diagnostatem. Po nałożeniu urządzenia na nogę będzie można obserwować, jak ona się zrasta... Fantastyka widzi też szansę w nanotechnologii, czyli technice używającej małych, sterowanych komputerowo maszynek działających na poziomie atomów. Być może będą one wpuszczane do krwi w celu np. usuwania złogów, likwidowania chorób. Ta technologia nie jest jednak jeszcze dopracowana; są zapowiedzi, nie ma konkretów.

Gdzie leży granica w samodzielnym diagnozowaniu się i leczeniu?

W powadze schorzenia. Jeżeli ktoś jest poważnie chory, to musi się oddać w ręce lekarzy. Nikt nie będzie w stanie sam siebie zoperować, tak jak pewien chirurg, którego – na odludziu – dopadł atak wyrostka robaczkowego i – korzystając z widelców i noży – zoperował go sobie przed lustrem...

"Rzeczpospolita": Na rynek wchodzi Braster, urządzenie służące do samodzielnej diagnostyki piersi kobiet. Czy to przełomowy moment w medycynie?

Marek Oramus: Nie. Mamy tu do czynienia z produktem komercyjnym, przeznaczonym przede wszystkim dla ludzi nieco przeczulonych na punkcie swojego zdrowia, którzy – zamiast porządnie się przebadać – chcą się utwierdzić w przekonaniu, że są zdrowi. Braster nie zastąpi wizyty u lekarza czy mammografii. Inna rzecz, że w przyszłości rola lekarzy może się zmniejszać. Już teraz skomplikowane operacje wykonują roboty, które są bardziej precyzyjne od chirurgów. Poza tym roboty się nie denerwują. Ale nie mają też polotu, który nas cechuje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej
Zdrowie
Prof. Zbigniew Gaciong: Chcę ukończyć moje projekty
Zdrowie
Gwałtowny wzrost zachorowań na cholerę