Niepewne niczyje jutro - o prawnej możliwości pośmiertnej degradacji

W imię dorobku naszej cywilizacji oraz wszelkich innych świętości apeluję o powstrzymanie się od zmian w biografiach osób zmarłych ustawami – pisze prokurator.

Aktualizacja: 17.12.2016 23:27 Publikacja: 17.12.2016 05:00

Oto zmyka na złamanie karku, jakby co ukradł i bał się, że trafi za kraty, kolejny rok. Czym się wsławił, osądzi historia (oby niedługo). Tymczasem autorka, nie mogąc otrząsnąć się z wrażenia wywołanego dwugłosem znanych adwokatów z tytułami profesorskimi, M. Gutowskiego i P. Kardasa („Hiperinflacja prawa, czyli nie idziemy do roboty", „Rz" z 16 listopada), postanowiła nie tyle przyłączyć się do nich, ile zabrać głos w bardziej szczegółowej kwestii prawnej. Jest to kwestia z obszaru batalii prawotwórczych pod hasłem: „Równać w dół". Tu i ówdzie mówi się o niej na razie półszeptem. Zachodzi jednak obawa, że także ten szmer przejdzie niebawem w krzyk, a potem w następny akt dekoracji systemu prawnego gadżetami z innych bajek.

Mędrców nie brakuje

Oto bujna wyobraźnia podsuwa wizerunki śmiałków gotowych wydrzeć z samego piekła normę zezwalającą na odebranie osobistych osiągnięć osobom zmarłym. Mniejsza o konkrety, bo nie chodzi – jak mawia się po kibolsku – o robienie zadymy. Problem sprowadza się do poprawnej, a więc i rozsądnej, odpowiedzi na pytanie, czy w panującym porządku prawnoustrojowym można kogoś pośmiertnie pozbawić stopnia albo tytułu naukowego lub zawodowego, statusu sędziego albo prokuratora w stanie spoczynku, ewentualnie relegować z kadry dowódczej rodzajów Sił Zbrojnych prosto do cywila itp. Nie brakuje wszak mędrców, którym się zdaje, że ustawą wolno zrobić wszystko, byleby mieć większość w parlamencie. Na szczęście tu i teraz jeszcze nie wolno, o czym przekonuje art. 233 konstytucji. Zgodnie z tym przepisem nawet ustawa ustalająca zakres restrykcji w wolnościach oraz prawach człowieka i obywatela w czasie stanu wojennego lub wyjątkowego nie może ograniczać wolności i praw określonych w art. 30 (godność człowieka), art. 34 i art. 36 (obywatelstwo), art. 38 (ochrona życia), art. 39, art. 40 i art. 41 ust. 4 (humanitarne traktowanie), art. 42 (ponoszenie odpowiedzialności karnej), art. 45 (dostęp do sądu), art. 47 (dobra osobiste), art. 53 (sumienie i religia), art. 63 (petycje) oraz art. 48 i art. 72 (rodzina i dziecko).

Wszelkim większościom z przezorności wytłumaczmy, że przepis ów nie ucieleśnia fanaberii którejś tam opcji politycznej, lecz transpozycję na grunt prawa krajowego unormowań art. 4 międzynarodowego paktu praw obywatelskich i politycznych oraz art. 15 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, czyli przepisów ratyfikowanych umów międzynarodowych, których Rzeczpospolita Polska od dawna jest stroną (w pierwszym przypadku aż od 39 lat, w drugim od lat 23!).

Kryje się za nimi zakaz generalnego uszczuplenia czy wręcz zawieszenia rudymentarnych prerogatyw jednostki ludzkiej pod pretekstem przeciwdziałania wyjątkowemu, urzędowo ogłoszonemu, niebezpieczeństwu publicznemu zagrażającemu istnieniu (życiu) narodu. W efekcie standardy te należy postrzegać jako bezwarunkowo wiążące rodzimą władzę publiczną pełniącej funkcję reprezentanta pełnoprawnego członka zarówno tej większej, jak i mniejszej społeczności ponadpaństwowej.

Odchodzą z człowiekiem

Powie ktoś: strachy na Lachy, bo przecież ani ustawa zasadnicza, ani tzw. prawo traktatowe nie regulują expressis verbis relacji pomiędzy osobami żywymi a zmarłymi. Niby prawda. Tylko że sednem problemu jest, iż według kanonów prawnych zachodniego kręgu cywilizacyjnego, w którym się wszyscy dumnie obracamy, cywilne dobra osobiste, administracyjne zaszczyty czy bodaj karne stygmaty w życiorysie po śmierci człowieka odchodzą wraz z nim w niebyt, przeobrażając się w mniej lub bardziej wyraźne, jednakże prawie całkowicie eteryczne, elementy pamięci funkcjonującej jedynie wśród osób żyjących. Pamięci kultywowanej w dłuższym okresie, gasnącej w miarę upływu czasu lub kurczenia się grona pamiętających albo trwającej nie dłużej niż ceremonia pochówku, jeżeli zmarłego nie ma kto pamiętać.

Co do zasady obowiązuje reguła, że osoba nieżyjąca nie kreuje roli podmiotu stosunków prawnych, przestaje być nosicielem jakichkolwiek wolności. Nie czerpie korzyści z racji bycia ante mortem naukowcem, jurystą czy też wysokiej rangi wojskowym, nie może zgłosić roszczenia o uznanie swoich racji ani zasłonić się własnym interesem, nie przysługuje jej żadne prawo podmiotowe ani uprawnienie procesowe o charakterze pierwotnym czy wtórnym i – co tak jasne, że wstyd przypominać – nie jest zdolna do tego, aby komuś coś darować lub nabyć status ofiary czynu zabierającego jej coś, co zdobyła, zanim rozstała się ze światem. Za bezdyskusyjne wyjątki od tej reguły poczytuje się ożywający post mortem wymóg honorowania woli zmarłego w prawnie skutecznych rozrządzeniach majątkiem na wypadek śmierci, np. w testamencie, zdatność do odgrywania, niejako zaocznie, materialnoprawnej roli spadkodawcy w ramach dziedziczenia ustawowego lub działu spadku czy do przeniesienia refleksów własnego statusu ubezpieczonego na osoby bliskie spełniające wymogi do korzystania ze świadczeń z zabezpieczenia społecznego w formie renty rodzinnej.

O bezpodmiotowości prawnej osoby martwej dobitnie świadczą liczne przepisy prawa procesowego oraz materialnego. Jednym z nich jest art. 52 § 1 k.p.k. normujący zasady wykonywania praw, które by przysługiwały (nie zaś: przysługują!) zmarłemu pokrzywdzonemu przestępstwem przez tamże wskazane podmioty. W tym samym kierunku zmierza tzw. ujemna przesłanka procesowa określona w art. 17 § 1 pkt 5 k.p.k., która sprawia, że w razie śmierci oskarżonego (podejrzanego, pretendenta do tej roli) nie wszczyna się postępowania karnego, a wszczęte umarza. Analogiczne prawidłowości cechują procedurę wykroczeniową (art. 5 § 1 pkt 5 k.p.s.w. i art. 31 k.p.s.w.) oraz – po części – właściwą dla spraw o przestępstwa skarbowe i wykroczenia skarbowe (art. 113 § 1 k.k.s. w zw. z art. 17 § 1 pkt 5 k.p.k.), różniącą się od poprzednich brakiem roli pokrzywdzonego (art. 113 § 2 pkt 1 k.k.s.). Co szczególnie znamienne, w każdym z tych reżimów kontynuacja postępowania sądowego mimo śmierci oskarżonego (obwinionego) jest tzw. bezwzględną przyczyną odwoławczą, którą w postępowaniu odwoławczym bądź kasacyjnym bierze się pod uwagę niezależnie od granic zaskarżenia, stawianych zarzutów oraz wpływu na treść orzeczenia. Niemniej uchylenie zaskarżonego orzeczenia jedynie z jej powodu może nastąpić tylko na korzyść zmarłego podsądnego (art. 439 § 1 pkt 9 i § 2 k.p.k. w zw. z art. 17 § 1 pkt 5 k.p.k., art. 518 k.p.k. w zw. z art. 439 § 1 pkt 9 i § 2 k.p.k., art. 104 § 1 pkt 7 i § 1a k.p.s.w. w zw. z art. 5 § 1 pkt 5 k.p.s.w., art. 112 k.p.s.w. w zw. z art. 104 § 1 pkt 7 i § 1a k.p.s.w., art. 113 § 1 k.k.s. w zw. z art. 439 § 1 pkt 9 i § 2 k.p.k. oraz art. 113 § 1 k.k.s. w zw. z art. 518 k.p.k. i art. 439 § 1 pkt 9 i § 2 k.p.k.).

Przeszkoda procesowa w postaci śmierci oskarżonego (obwinionego) przed prawomocnym zakończeniem postępowania podobnie oddziaływa w postępowaniu wznowieniowym. Pełni wtenczas funkcję przesłanki zawsze korzystnego dla oskarżonego wznowienia postępowania z urzędu (art. 542 § 3 k.p.k., art. 112 k.p.s.w. w zw. z art. 542 § 3 k.p.k. oraz art. 113 § 1 k.k.s. w zw. z art. 542 § 3 k.p.k.).

Dzięki tym regulacjom okazuje się niesporne, że osoby, która nie dożyła końca procesu, nie można skazać (uznać za winnego popełnienia tzw. wykroczenia powszechnego) ani tym bardziej wymierzyć jej kary lub orzec w stosunku do niej jakiegokolwiek środka penalnego. Dotyczy to – uwaga – wszystkich instrumentów materialnoprawnej reakcji na czyn zabroniony pod groźbą kary, nie omijając przepadku orzekanego tytułem środka zabezpieczającego w sytuacjach opisanych w art. 45a k.k., art. 323 § 3 k.p.k. zd. drugie, art. 43 § 1 i 3 k.k.s. oraz art. 47 § 4 k.k.s., czyli m.in. wtedy, gdy społeczna szkodliwość czynu jest znikoma, w razie warunkowego umorzenia postępowania, umorzenia postępowania przygotowawczego z powodu niewykrycia sprawcy lub stwierdzenia, że sprawca tempore criminis był niepoczytalny albo wyjścia na jaw okoliczności wyłączającej jego ukaranie.

Trzeba jednak lojalnie odnotować odmienne stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w uchwałach: z 13 marca 1984 r., VI KZP 47/83 (OSNKW 1984, z. 7-8, poz. 70) oraz z 22 listopada 1973 r., VI KZP 42/73 (OSNKW 1974, z. 2, poz. 23) wobec przyjęcia, iż do tych ostatnich okoliczności zalicza się też śmierć sprawcy, z czym w nowszej literaturze i judykaturze sądów niższych coraz częściej się dyskutuje. Z blokiem wzmiankowanych przepisów o środkach zaskarżenia w postępowaniu karnym, postępowaniu w sprawach o wykroczenia oraz w postępowaniu w sprawach o przestępstwa i wykroczenia skarbowe korespondują należące do nich unormowania umożliwiające pośmiertną rehabilitację, w drodze kasacji lub wznowienia postępowania na wniosek uprawnionych podmiotów, skazanego (uznanego za winnego popełnienia wykroczenia) zmarłego po uprawomocnieniu się orzeczenia czy choćby po wykonaniu w stosunku do niego kary, zatarciu skazania lub ułaskawieniu go przez Prezydenta RP (art. 529 k.p.k., art. 542 § 2 k.p.k., art. 112 k.p.s.w. w zw. z art. 529 k.p.k. bądź art. 542 § 2 k.p.k., art. 113 § 1 k.k.s. w zw. z art. 529 k.p.k. bądź art. 542 § 2 k.p.k.). Idea owych regulacji może nie prezentuje się zbyt ostro, ponieważ otacza osoby nieżyjące, które zasługiwałyby na uwolnienie od piętna odpowiedzialności za popełniony delikt już przyżyciowo, sui generis aurą nieśmiertelności. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż regulacje te współtworzą wzorzec dla instytucji prawnych zorientowanych na uszanowanie godności zmarłego, pomocnych w kultywowaniu pamięci o nim z podniesionym czołem, bez żalu, że za życia został potraktowany źle bądź niesprawiedliwie. Wzorzec, który godzi pośmiertną dematerializację człowieka ze zmaterializowanymi przejawami demonstrowania czci jego pamięci.

Wypadł z gry

W procesie cywilnym brak podmiotowości martwej strony jawi się jako rzecz oczywista. Jeśli strona umrze, sąd zawiesza postępowanie z urzędu (art. 174 § 1 pkt 1 k.p.c.). Stan taki trwa do chwili zgłoszenia się lub wskazania następców prawnych zmarłego albo z chwilą ustanowienia we właściwej drodze kuratora spadku, kiedy to postępowanie podlega podjęciu (art. 180 § 1 pkt 1 k.p.c.). Na aktywność zainteresowanych w tym względzie sąd czeka rok, po czym umarza postępowanie. Ponadto czyni tak po upływie pięciu lat od daty postanowienia o zawieszeniu (art. 182 § 1 k.p.c.). Ślady obecności zmarłej strony nosi tylko umorzenie zawieszonego postępowania przez sąd wyższej instancji. Powoduje ono uprawomocnienie się zaskarżonego orzeczenia, z wyjątkiem spraw o unieważnienie małżeństwa lub o rozwód oraz o ustalenie nieistnienia małżeństwa, w których postępowanie umarza się wówczas w całości (art. 182 § 3 k.p.c.).

Uchybienie rygorom związanym ze śmiercią strony może uzasadniać zarzut nieważności postępowania z mocy art. 379 pkt 2 lub 5 k.p.c. Dla porządku wypada zastrzec, że powyższy schemat jest typowy dla „klasycznego" postępowania procesowego. W postępowaniach szczególnych oraz nieprocesowym, w zależności od przedmiotu, śmierć jednej ze stron (uczestników postępowania) nie musi zagrażać bytowi procesu. Dzieje się tak dla przykładu w postępowaniu o stwierdzenie nabycia spadku na podstawie ustawy, gdy odchodzi bezpotomny współspadkobierca będący seniorem w swojej linii. Zmarłego uważa się wtedy za wypadłego z gry ku uciesze pozostałych – dziedziczących między sobą. To samo stanie się zresztą i w postępowaniu „klasycznym", jeśli po danej stronie występuje więcej niż jedna osoba. Na omówienie wszystkich konfiguracji zabrakłoby dni w tym roku.

Z porównywalnymi rozwiązaniami mamy do czynienia w postępowaniu administracyjnym. W sprawach dotyczących praw zbywalnych lub dziedzicznych (w innych problem jest bezprzedmiotowy) w razie śmierci strony w toku postępowania na jej miejsce wstępują jej następcy prawni (art. 30 § 5 k.p.a.). Jeżeli zaś wezwanie spadkobierców zmarłej strony do udziału w postępowaniu nie jest możliwe bądź nikt od razu udziału takiego nie zgłosił z własnej inicjatywy, a postępowanie nie podlega umorzeniu jako bezprzedmiotowe (art. 105 k.p.a.), organ administracji publicznej je obligatoryjnie zawiesza, podejmując później na wniosek następców stron lub z urzędu, gdy ustąpią przyczyny zawieszenia (art. 97 § 1 pkt 1 i § 2 k.p.a.). Z braku wniosku o podjęcie w okresie trzech lat od zawieszenia zapada decyzja umarzająca postępowanie, gdyż w takim układzie żądanie wszczęcia uważa się za wycofane (art. 105 § 1 w zw. z art. 98 § 2 k.p.a.). I tutaj naruszenie ustawowych reguł może poskutkować nieważnością, aczkolwiek nie postępowania, lecz decyzji, który to skutek stwierdza, na żądanie strony lub z urzędu, organ wyższego stopnia, gdy zaś decyzja pochodzi od ministra lub samorządowego kolegium odwoławczego – ten organ (art. 157 k.p.a.). Nie uchroni się przed stwierdzeniem nieważności decyzja administracyjna rozstrzygająca o prawach zmarłej strony ex post. Będzie bowiem decyzją wydaną z rażącym naruszeniem prawa, a do tego skierowaną do osoby niebędącej stroną oraz trwale niewykonalną od dnia wydania (art. 156 § 1 pkt 1, 4 i 5 k.p.a.).

Proces sądowoadministracyjny obchodzi się ze zmarłą stroną niemal tak samo jak proces cywilny (art. 124 § 1 pkt 1 i § 3, art. 128 § 1 pkt 1 i § 2, art. 130 § 1 pkt 3 i § 2 oraz art. 183 § 2 pkt 2 i 5 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi; Dz. U. z 2016 r. poz. 718, z późn. zm.; dalej w skrócie: p.p.s.a.). Pokaźną zdobyczą w porównaniu z pierwowzorem wydaje się norma stanowiąca wprost, iż w razie śmierci strony, jeżeli przedmiot postępowania odnosi się wyłącznie do praw i obowiązków zmarłego ściśle związanych z jego osobą, postępowania nie zawiesza się, lecz od razu umarza, chyba że udział w sprawie zgłasza osoba, której interesu prawnego dotyczy wynik tego postępowania (art. 124 § 3 i art. 161 § 1 pkt 2 p.p.s.a.). Cywiliści taką normę muszą wywodzić pośrednio i na użytek konkretnej sprawy, bacząc przy tym, by nie uchybić przepisom o postępowaniach odbiegających od szablonu. Istotą zgłębianego problemu jest wszakże interpretacja art. 161 § 1 pkt 2 p.p.s.a., w świetle której przewidziany w tym przepisie interes prawny osoby wstępującej do postępowania po śmierci strony nie może być interesem w rozstrzygnięciu dla strony niekorzystnym. Tak więc – przykładowo – w postępowaniu o przyznanie uprawnień kombatanckich osobą legitymowaną do zgłoszenia udziału na tej podstawie będzie wdowa, a nie osoba zainteresowana odmową przyznania ich zmarłemu (por. np. wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych: w Krakowie z 23 grudnia 2005 r., sygn. II SA/Kr 3116/01, LEX nr 682496 oraz w Warszawie z 29 czerwca 2016 r., sygn. VI SA/Wa 1829/15, LEX nr 2113732).

Przedstawione następstwa prawne śmierci strony albo uczestnika postępowania pojawią się także w postępowaniach toczących się z odpowiednim zastosowaniem przepisów któregoś z wiodących reżimów procesowych, np. w postępowaniu co do odpowiedzialności zawodowej lekarzy (zadłużonym po szyję w postępowaniu karnym) czy w indywidualnych sprawach studentów i doktorantów, jak też w sprawach nadzoru nad działalnością uczelnianych organizacji studenckich oraz samorządu studenckiego (czerpiącym garściami z postępowania administracyjnego). Wiadomo zatem, że we wszystkich możliwych trybach postępowania prowadzonego na podstawie ustawy strona bądź uczestnik postępowania, którym przyszło obserwować finał swojej sprawy z zaświatów, na pewno nic już nie stracą, najwyżej czegoś nie zdążą zdobyć.

No i cała naprzód!

W prawie materialnym dość odwołać się do przepisów identyfikujących nasciturusa, czyli dziecko poczęte, ale jeszcze nieurodzone. Wśród nich prym wiedzie art. 927 § 2 k.c., który ofiarowuje dziecku w chwili otwarcia spadku już poczętemu zdolność do dziedziczenia pod warunkiem, że urodzi się żywe. Nieziszczenie się tego warunku jest równoznaczne z utratą podmiotowości prawnej w kontekście prawa spadkowego. Nie da się nadto nie dostrzec przepisów prawa rodzinnego i opiekuńczego przeciwdziałających pozbawianiu nasciturusa uzyskanych w tym stanie rozwoju tzw. praw stanu, które pozostają w ścisłej koincydencji z jego osobą, bez względu na to, czy w chwili urodzenia żył. Za przykład niech posłuży art. 68 k.r.o., który stanowi, że zaprzeczenie ojcostwa nie jest dopuszczalne, jeżeli dziecko urodziło się – lege non distinguente: żywe bądź martwe – w następstwie procedury medycznie wspomaganej prokreacji za zgodą męża matki.

Mocą tego przepisu kierownik urzędu stanu cywilnego wystawi akt urodzenia dziecka z personaliami obojga małżonków, chociażby nie urodziło się żywe, chyba że nie można ustalić jego płci (zob. art. 52 ust. 2, art. 53 ust. 1, art. 54 ust. 3 i art. 60 pkt 4 ustawy z dnia 28 listopada 2014 r. – Prawo o aktach stanu cywilnego; DzU z 2014 r., poz. 1741 z późn. zm.). No i cała naprzód! Pokrewna myśl legła u źródeł takich instytucji prawnych jak pośmiertne nadawanie orderów czy odznaczeń na podstawie art. 7 i art. 35 ust. 2 ustawy z 16 października 1992 r. o orderach i odznaczeniach (DzU z 2015 r., poz. 475 z późn. zm.) bądź pośmiertne mianowanie żołnierza w czynnej służbie wojskowej, którego śmierć miała związek z tą służbą, na wyższy stopień wojskowy w trybie art. 76 ust. 13 ustawy z 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony (DzU z 2016 r., poz. 1536 z późn. zm.; dalej w skrócie: u.p.o.o.). Jest to myśl zapisana w ustawie w sposób jednoznaczny, kategoryczny i konsekwentny. Towarzyszy jej brak przepisów dopuszczających pozbawienie petenta orderu, odznaczenia lub stopnia wojskowego na tamtym świecie.

Z szacunku dla wojska godzi się uściślić, że – jak wyjaśnia się w art. 78 u.p.o.o. – nawet za życia żołnierza istnieje tylko możliwość utraty przez niego stopnia wojskowego, do czego dochodzi ex lege w razie: zrzeczenia się obywatelstwa polskiego (pkt 1), uprawomocnienia się wyroku sądu orzekającego środek karny pozbawienia praw publicznych albo degradacji (pkt 2), kiedy to delikwent powraca do stopnia szeregowego bądź marynarza (ust. 2), oraz w razie odmowy złożenia przysięgi wojskowej (pkt 3). Co się zaś tyczy stopni doktora i doktora habilitowanego oraz tytułu profesora, a za nimi równoważnych zaszczytów w zakresie sztuki, normująca tę materię ustawa z 14 marca 2003 r. (DzU z 2016 r., poz. 882 z późn. zm.) zajmuje się wyłącznie sprawami doczesnymi. W pokoju mogą też wiecznie odpoczywać sędziowie i prokuratorzy, w tym w stanie spoczynku, których zgon jest tożsamy z przeszkodą procesową wykluczającą orzeczenie odarcia ich ze statusu w znanych trybach postępowania, co akurat tu dobrze wróży pozostawianym wdowom (wdowcom) i sierotom.

W konkluzji, w imię dorobku naszej cywilizacji oraz wszelkich innych świętości, autorka apeluje o powstrzymanie się od zmian w biografiach osób zmarłych ustawami, tam gdzie dziś ustawy nie wystarcza.

Autor jest prokuratorem Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku

Oto zmyka na złamanie karku, jakby co ukradł i bał się, że trafi za kraty, kolejny rok. Czym się wsławił, osądzi historia (oby niedługo). Tymczasem autorka, nie mogąc otrząsnąć się z wrażenia wywołanego dwugłosem znanych adwokatów z tytułami profesorskimi, M. Gutowskiego i P. Kardasa („Hiperinflacja prawa, czyli nie idziemy do roboty", „Rz" z 16 listopada), postanowiła nie tyle przyłączyć się do nich, ile zabrać głos w bardziej szczegółowej kwestii prawnej. Jest to kwestia z obszaru batalii prawotwórczych pod hasłem: „Równać w dół". Tu i ówdzie mówi się o niej na razie półszeptem. Zachodzi jednak obawa, że także ten szmer przejdzie niebawem w krzyk, a potem w następny akt dekoracji systemu prawnego gadżetami z innych bajek.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem