Blisko 24 proc. obywateli, którzy zetknęli sie z sądami, twierdzi, że traktują ich przedmiotowo, a 13 proc., że sędzia w sali rozpraw zachowywał się niewłaściwie. To najnowsze badania przeprowadzone przez Sąd Okręgowy w Warszawie, dotyczą więc tylko sądów w stolicy i ich odbioru przez petentów. Badania zaprezentowano podczas poniedziałkowej konferencji, która odbyła się na Uczelni Łazarskiego.

Spotkanie podzielono na trzy panele. Dotyczyły relacji: sąd, obywatele i media. I budziły ogromne emocje. Podczas dyskusji sędziowie w większości przyznawali, że mogą zrobić więcej, by być lepiej zrozumianymi przez obywateli. Największa w tym rola profesjonalnych rzeczników prasowych, którzy nie boją się dziennikarzy i są profesjonalnie przeszkoleni. Wiele jest jeszcze do zrobienia – co do tego zgodni byli wszyscy uczestnicy konferencji. Dyskusje podobne do tej mają proces dochodzenia do dobrych relacji ułatwić. To dobry krok. Obywatel przychodzi do sądu po sprawiedliwość i taką powinien otrzymać. A po przegranym procesie rozumieć, dlaczego tak się stało. Jakie racje przeważyły, że sąd orzekł nie po jego myśli.

Bo kiedy nie rozumie, to czuje się pokrzywdzony przez wymiar sprawiedliwości, a w efekcie go nie szanuje. Można zacząć od najprostszych, najłatwiejszych rzeczy. Ot, zwykłe przeprosiny za spóźnienie rozprawy. Przecież wymiar sprawiedliwości to nie tylko strony, które w sądzie mają do załatwienia swoją sprawę. To przecież także często przypadkowi świadkowie jakiegoś wydarzenia. Mają pomóc sądowi dojść do prawdy, a często są traktowani po prostu niegrzecznie i niekulturalnie. Możliwa jest szybka poprawa, niemal od ręki.

Nie potrzeba do tego dodatkowych pieniędzy czy etatów. Wystarczy uzmysłowić sobie, że sądy są dla obywateli. I mają, a przynajmniej powinny być dla nich przyjazne.