Polityczna walka o Trybunał Konstytucyjny, która zaczęła się w czerwcu 2015 r. i trudno ją zakończyć w sposób zadowalający wszystkich, jest bardzo groźna dla funkcjonowania naszego państwa i napawa niepokojem. Niezwykle pilna jest potrzeba uniezależnienia od sporów parlamentarnych Trybunału Konstytucyjnego, który odgrywa w polityce tworzenia i stosowania prawa fundamentalną rolę, gdyż stoi na straży podstaw ustrojowych państwa, jednocześnie mając faktycznie dużą władzę dyskrecjonalną ze względu na ogólnikowość wielu przepisów konstytucji, dającą interpretatorom pewną swobodę wykładni funkcjonalnej.
Sami swoi
Należy mieć nadzieję, że w obecnym układzie sił w naszym parlamencie, do którego weszło wielu ludzi z hasłem poprawienia systemu prawa, znajdzie się dostateczna liczba posłów, by przeprowadzić radykalną reformę tworzenia składu osobowego TK. To jest kluczowa sprawa dla jego pełniejszego odpolitycznienia.
Należy zerwać ze zgłaszaniem kandydatów na sędziów Trybunału przez posłów. Ten tryb jest głównym powodem pojawienia się naturalnej preferencji sędziów dla poczynań legislacyjnych partii, których posłowie ich kandydaturę wysunęli. Chyba ta okoliczność spowodowała sygnalizowany ostatnio skandaliczny, nie waham się użyć tego słowa, czynny udział w pracach komisji sejmowej niektórych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, co ewidentnie narusza konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy i zagraża niezawisłej funkcji kontrolnej Trybunału.
Jak wiadomo, próba zgłaszania kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego także przez korporacje prawnicze, np. Naczelną Radę Adwokacką, która miała dobrego kandydata w osobie znanego prawnika, adwokata i uczonego prof. Piotra Kardasa, skończyła się fiaskiem. Zapewne dlatego, że posłowie woleli mieć w Trybunale wyłącznie wysuniętych przez siebie prawników.
Kieruję do tych, którzy pragną niezawisłego od partii politycznych i w pełni obiektywnego TK następującą propozycję.