Rz: Co panią skłoniło do kandydowania na prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej?
Małgorzata Kożuch, adwokat : Było kilka powodów, podam trzy najważniejsze. Po pierwsze: wrażenia ze stylu działania samorządu kierowanego w ostatnich sześciu latach przez Andrzeja Zwarę i Jacka Trelę to głównie brak wyraźnych stanowisk adwokatury w istotnych kwestiach społecznych i prawnych. Po drugie: uznałam, że mam wystarczająco duże doświadczenie samorządowe – dziewięć lat w NRA – oraz kompetencje negocjacyjne, które w obecnej sytuacji adwokatury są niezbędne. Po trzecie: mam ustabilizowaną pozycję zawodową i rodzinną.
Twierdzi pani publicznie, że adwokatura potrzebuje wyraźnego lidera. Czuje się pani liderką?
Dotychczasowa praca w mojej kancelarii oraz w samorządzie dała mi sporo doświadczeń przydatnych w kierowaniu zespołami ludzkimi. Zarządzanie ludźmi wymaga jednak wiedzy, cierpliwości i umiejętności miękkich. Prezes NRA jest pierwszym wśród równych. Powinien jednak być twarzą adwokatury i jej najlepszym rzecznikiem prasowym. Dlatego powinien mieć określone poglądy, umieć je jasno formułować oraz przekonująco uzasadniać. Myślę, że takie właśnie cechy pokazałam najpierw przez trzy lata w Okręgowej Radzie w Krakowie, a potem w NRA, gdzie byłam m.in. trzy lata członkiem prezydium oraz przewodniczącą komisji spraw zagranicznych, a w ostatniej kadencji przewodniczącą komisji praktyk rynkowych i konkurencji. Poza tym jestem aktywnym mediatorem i trenerem grup mediacyjnych. W 2013 r. kierowana przeze mnie drużyna Uniwersytetu Jagiellońskiego wygrała prestiżowy konkurs mediacji gospodarczej organizowany przez International Chamber of Commerce w Paryżu.
Trudne zadanie czeka panią w sprawie tej twarzy. Ostatnio adwokatura ją straciła za sprawą afery z gruntami warszawskimi. Jak pani chce zmazać to złe wrażenie?