Joanna Parafianowicz: Sprowokowała zbyt krótką sukienką

Zbyt często biernością w obliczu cudzej krzywdy i obojętnością na sąsiedzkie dramaty potwierdza się pogląd, trafnie ujęty przez Jacka Hugo-Badera w „Białej Gorączce", iż żona nieobita, to jak izba niewymyta.

Aktualizacja: 22.10.2017 13:39 Publikacja: 22.10.2017 00:01

Joanna Parafianowicz: Sprowokowała zbyt krótką sukienką

Foto: Adobe Stock

W marcu tego roku marka Guilty clothes zaprosiła wielbicieli mody na pokaz swojej debiutanckiej kolekcji. Hasła reklamowe zapowiadały najbardziej prowokacyjne, uwodzicielskie, erotyczne i pobudzające zmysły ubrania. Goście londyńskiego tygodnia mody, zachęceni wizją strojów, jakich nikt wcześniej nie proponował, przybyli tłumnie. Tymczasem modelki wyszły na wybieg odziane w zestawy składające się m.in. ze spranych jasnoniebieskich dżinsów, klasycznego t-shertu w kolorze brudnego różu i wełnianego beżowego swetra bez dekoltu albo białego golfu z marszczeniem przy szyi i czarnej ołówkowej spódnicy za kolano czy sukienki na ramiączkach w szaro-białą kratę, dzianinowej bluzki z rękawem do łokcia i czarnych, kryjących rajstop.

„Co miałaś na sobie?" to z kolei tytuł zorganizowanej na Uniwersytecie w Kansas wystawy ubrań obejmującej m.in. żółtą koszulkę polo, denimowe dżinsy w zestawieniu z pomarańczowo-żółtym półgolfem z krótkim rękawem czy letnią dziecięcą sukienkę w biało-różowe paski.

Dlaczego piszę o spodniach, sukienkach i bluzkach? Bo miały je na sobie kobiety, nastolatki i dziewczynki w chwili, gdy zostały zgwałcone.

Kim są ofiary przestępstw na tle seksualnym, poza tym, że niemal zawsze są kobietami? Czym się zajmują, jakie wykonują zawody, czy się uczą lub studiują, a może pracują? Statystyki tych danych nie obejmują, bo kwestie te nie mają w gruncie rzeczy znaczenia dla sprawcy, podobnie jak i to, w co ofiary są w kluczowym momencie odziane. Seksualny potencjał kusej spódniczki i wysokich obcasów w odniesieniu do bluzki z golfem i trampek zdaje się bowiem ustępować pola faktowi, że niemal zawsze, tj. w trzech przypadkach na cztery, ofiara zna sprawcę (w odniesieniu do czynów o charakterze pedofilskim odsetek ten wynosi 80 proc.), a w 78 proc. sprawcą przemocy seksualnej jest mąż.

O statystycznym portrecie podejrzanego o przestępstwa przeciwko obyczajności wiemy o niebo więcej niż o jego ofierze. W przeważającej mierze używa siły fizycznej, gróźb, podstępu lub wykorzystuje zależność ofiary od siebie. Najczęściej jest czasowo bezrobotny lub dla zasady nie pracuje i nie szuka pracy. Często jest to też uczeń, emeryt lub rencista, rolnik lub student. Gwałtów dopuszcza się zarówno były partner (34 proc.), kolega lub przyjaciel (27 proc.), człowiek znany z widzenia (20 proc.), jak i nowo poznana osoba (18 proc.). W 99 na 100 przypadków – sprawcą przestępstwa na tle seksualnym jest mężczyzna.

Te dane lub odpowiednio – ich brak, zdają się wskazywać, że wbrew czytanym niekiedy w aktach postępowania twierdzeniom sprawców nieprawdą jest, że to „ona mnie sprowokowała, miała zbyt ciasną i zbyt krótką sukienkę", „chciała tego, a potem jej coś odbiło". Obraz kobiety (lub gorzej – dziecka) jako prowokującej strojem lub zachowaniem kusicielki to stereotyp, odpowiedzialny m.in. za to, że zbyt często współwinną jest ofiara. Tymczasem to wyłącznie sprawca jest za nie odpowiedzialny. Nieprawidłową osobowość sprowokować może bowiem wszystko – od żółtej koszulki czy letniej sukienki małej dziewczynki, po zachowanie, uśmiech i zaproszenie na kawę, a nawet samotną podróż pociągiem dorosłej kobiety.

Jest to wiedza, która nie tylko nie jest chlebem powszednim przedstawicieli organów ścigania, zbyt często niegrzeszącym delikatnością i taktem wobec ofiar, ale przede wszystkim – poglądem, który nie przyjął się w naszej kulturze i społeczeństwie. Zbyt często bowiem biernością w obliczu cudzej krzywdy i obojętnością na sąsiedzkie dramaty potwierdza się pogląd, trafnie ujęty przez Jacka Hugo-Badera w „Białej Gorączce", iż żona nieobita, to jak izba niewymyta.

Autorka jest adwokatem, redaktorem naczelnym „Pokoju adwokackiego" (www.pokojadwokacki.pl), członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej.

W marcu tego roku marka Guilty clothes zaprosiła wielbicieli mody na pokaz swojej debiutanckiej kolekcji. Hasła reklamowe zapowiadały najbardziej prowokacyjne, uwodzicielskie, erotyczne i pobudzające zmysły ubrania. Goście londyńskiego tygodnia mody, zachęceni wizją strojów, jakich nikt wcześniej nie proponował, przybyli tłumnie. Tymczasem modelki wyszły na wybieg odziane w zestawy składające się m.in. ze spranych jasnoniebieskich dżinsów, klasycznego t-shertu w kolorze brudnego różu i wełnianego beżowego swetra bez dekoltu albo białego golfu z marszczeniem przy szyi i czarnej ołówkowej spódnicy za kolano czy sukienki na ramiączkach w szaro-białą kratę, dzianinowej bluzki z rękawem do łokcia i czarnych, kryjących rajstop.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem