Doniośle brzmiące tytuły referatów z konferencji w Gdańsku na 30-lecie Trybunału Konstytucyjnego oraz słowa prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, że to okazja do refleksji nad wkładem TK w stabilizowanie porządku prawnego, w zapewnienie obywatelowi poczucia, że instytucje państwa działają na podstawie konstytucji i konstytucyjnych ustawy, nie przysłonią faktu, że Trybunał utknął w głębokim sporze, może wręcz zapaści, a jego kierownictwo nie było w stanie go przed tym uchronić.

Posłużę się słowami prof. Ewy Łętowskiej, sędzi TK w stanie spoczynku, jednej z mówców na tej konferencji, która wcześniej na pytanie portalu wp.pl, czy Trybunał jest sparaliżowany, odpowiedziała: – Jest martwy, i to na wiele lat, a nie kilka miesięcy. A na pytanie, czy odzyska autorytet, odpowiada, że każdy sąd wymaga nie tylko społecznego zaufania, ale wiary we własne siły i pozycję, a TK tego teraz nie ma.

Sędzia mówi jak prawnik z krwi i kości. Uwzględnia fakt, który tylu wypowiadających się o kryzysie wokół TK pomija, że w sporze prawnym liczy się nie tylko suche prawo, ale także poczynania, by nie powiedzieć: zagrywki stron, i czas. A więc to, że kadencje sędziów będą wygasać, że parlament będzie mógł wybierać nowych i uchwalać kolejne ustawy naprawcze, że premier i prezydent też mają swoje prerogatywy i swoje intepretacje, np. co do drukowania wyroków.

Trzeba też pamiętać, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Wystarczy porównać: kiedy kilka miesięcy temu Komisja Wenecka wydała pierwszą opinię, był to temat pierwszych stron gazet. Teraz jest na odległych. Wtedy rząd się tłumaczył, teraz kończy współpracę z KW. Czas będzie zmieniał też układ sił w samym Trybunale. Większość skupiona wokół prezesa Rzeplińskiego, któremu za dwa miesiące upłynie kadencja, tracić będzie na rzecz sędziów z rekomendacji PiS. Wcześnie czy później to oni będą górą, oni będą wykładać konstytucję.

Być może za pięć czy dziesięć lat temat podobnej konferencji będzie brzmiał: „Dlaczego doszło do zapaści polskiego Trybunału i jak można było mu zapobiec" . Szkoda, że aktorom tego sporu nie starcza tej wiedzy.