Wpisów takich pewnie na portalach społecznościowych jest wiele. Można jednak potraktować go jako dowód na radykalizację środowiska sędziowskiego i przyjęcie przez niektórych jego przedstawicieli postaw wykraczających daleko poza tradycyjnie zdefiniowaną rolę sędziego.
Gdyby wpis taki został opublikowany rok czy dwa lata temu, pewnie można by go wziąć za głupi incydent, czyjąś frustrację. Na tle obecnego starcia władzy wykonawczej z sądowniczą jest to kolejny znak, że spór się zaostrza, a niektórzy sędziowie, którzy wypowiadają się w imieniu całego środowiska w mediach, z lubością przyjmują postawy i retorykę polityków.
O ile ostry język jest przypisany roli polityka, a jego nadużywanie może ocenić jego elektorat w kolejnych wyborach, o tyle dla sędziego jest narzędziem niebezpiecznym. Gdyż sędzia, używając go publicznie, nie tylko podaje w wątpliwość swoją bezstronność, co może być dla niego destrukcyjne w sali sądowej, jeżeli przyjdzie mu orzekać w sprawie o kontekście politycznym, ale też rzutuje na postrzeganie całego środowiska, do którego zaufanie społeczne nie jest wysokie.
To niedobra droga. Wydaje się, że sprawą i podobnymi, a było ich już ostatnio kilka, powinna zająć się Krajowa Rada Sądownictwa i organizacje sędziowskie. Dla dobra wymiaru sprawiedliwości starając się określić granicę sędziowskiej wypowiedzi, chroniąc bezstronność jako jedną z najwyższych wartości.
Zaledwie kilka dni temu środowisko sędziowskie bardzo krytycznie odebrało postawę i wypowiedzi wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który krytykował sąd rozpatrujący jego sprawę. Twitterowa wypowiedź sprawiła, że mamy już 1:1.