Fakty i mity reprywatyzacji

W debacie o reprywatyzacji wskazuje się na liczne patologie. Podnoszone kwestie są przedstawiane powierzchownie, bez dogłębnej analizy. Sprzyja to umacnianiu się mitów i bezpodstawnych kontrowersji – piszą prawnicy Krzysztof Wiktor i Radosław Wiśniewski.

Aktualizacja: 24.09.2016 11:21 Publikacja: 24.09.2016 09:08

Fakty i mity reprywatyzacji

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Reprywatyzacja w Polsce, w tym jej szczególna postać w Warszawie, jest wyjątkiem wśród państw Europy Środkowej i Wschodniej. Jesteśmy jednym z niewielu krajów naszego regionu (obok Białorusi czy Ukrainy), który nie zdecydował się na żaden z funkcjonujących modeli reprywatyzacji ustawowej (tj. model zwrotowy, model indemnizacyjny czy też systemy mieszane). W Polsce procesy reprywatyzacyjne sprowadzają się w głównej mierze do skontrolowania zgodności wywłaszczenia z obowiązującymi przepisami. Z tego powodu mówi się o reprywatyzacji sądowej (lub zdekoncentrowanej), w której o możliwości dokonania zwrotu czy wypłaty odszkodowania każdorazowo decydują sądy lub organy administracji.

Abstrahując od oceny takiego stanu rzeczy, trzeba pamiętać, że reprywatyzacja ma głównie na celu naprawienie szkód powstałych na skutek bezprawnego przejęcia mienia przez władze komunistyczne. Nie można zatem czynić dawnym właścicielom (lub ich następcom prawnym) zarzutów z tytułu wykorzystywania istniejących instrumentów prawnych celem dochodzenia roszczeń reprywatyzacyjnych.

Tymczasem prezentowane powierzchownie problemy związane z reprywatyzacją stawiają dawnych właścicieli (lub ich następców prawnych) w niekorzystnym świetle. Wikłanie kwestii reprywatyzacyjnych w konflikty i dyskusje polityczne również nie pomaga w rzetelnym przedstawieniu tej skomplikowanej tematyki.

Mit o powszechności nabywców roszczeń

Głównym argumentem zwolenników zakończenia lub ograniczenia procesów reprywatyzacyjnych ma być to, że dawni właściciele nieruchomości warszawskich lub ich spadkobiercy już w ogóle nie uczestniczą w dzisiejszych postępowaniach reprywatyzacyjnych. Głównymi beneficjentami reprywatyzacji są zaś nabywcy roszczeń, którzy uzyskali je w drodze tzw. handlu roszczeniami. Tymczasem z opublikowanej w lipcu 2016 r. przez Urząd m. st. Warszawy Białej księgi reprywatyzacji nieruchomości warszawskich wynika, że w latach 2002–2016 odsetek decyzji zwrotowych wydawanych na rzecz osób trzecich kształtował się na poziomie zaledwie 5–26 proc. (średnio 16 proc.) wszystkich. Dochodzenie roszczeń reprywatyzacyjnych przez ich nabywców stanowi zdecydowaną mniejszość spraw reprywatyzacyjnych, w których następuje naprawienie szkód bezpośrednio na rzecz dawnych właścicieli lub ich spadkobierców. Należy też podkreślić, że obrót roszczeniami do gruntów warszawskich został usankcjonowany notarialnie i sądownie zaraz po zakończeniu wojny i nie budził wątpliwości sądów nawet w dobie stalinizmu – aż do chwili obecnej, co też jest niestety symptomatyczne.

Mit o „metodzie na kuratora"

Nowa ustawa o gruntach warszawskich wprowadza zmiany potwierdzające dotychczasowe rozumienie i interpretację przepisów dotyczących powoływania kuratorów dla osób nieznanych z miejsca pobytu, zgodnie z którymi nie można ustanowić kuratora dla osoby, która prawdopodobnie już nie żyje. Tym samym nowe przepisy nie są żadną nowością, a zatem są zbędne.

W sprawach reprywatyzacyjnych występują najczęściej dwa rodzaje kuratorów: kurator spadku oraz kurator dla osoby nieobecnej. Kuratorzy ci powoływani są na mocy postanowień sądów, które sprawują nadzór nad wykonywaniem ich zadań, a w szczególności kontrolują zarząd majątkiem wchodzącym w skład spadku lub majątkiem osoby nieobecnej.

W publicystyce często dochodzi do uproszczenia polegającego na przyjęciu, że kurator „przejmuje" nieruchomości albo „uzyskuje" odszkodowanie, co wywołuje wrażenie, że czyni to na własny rachunek. Tymczasem wszelkie działania kuratora, nawet jeśli prowadzą do uzyskania odszkodowania lub odzyskania nieruchomości, podejmowane są nie we własnym imieniu, lecz w imieniu i na rzecz innej osoby, a uzyskane odszkodowanie lub dochody z odzyskanej nieruchomości muszą być wpłacane na specjalnie utworzony rachunek depozytowy kontrolowany przez sąd.

Mit o skutkach układów indemnizacyjnych

W dyskusji medialnej o układach indemnizacyjnych komentatorzy skupiają się wyłącznie na treści poszczególnych umów, z których rzekomo ma wynikać, że wszelkie roszczenia reprywatyzacyjne obcokrajowców zostały spłacone i tym samym powinny być kierowane do rządów państw będących stronami tych umów międzynarodowych.

Przede wszystkim układy indemnizacyjne w różnym zakresie regulowały roszczenia dotyczące ekspropriacji (np. układ z Francją nie ma zastosowania do roszczeń z dekretu warszawskiego). Wreszcie należy pamiętać, że roszczenia wobec władz polskich wygasły tylko jeżeli doszło do wypłaty odszkodowania z jednoczesnym zrzeczeniem się dalszych roszczeń. Sam fakt podpisania przez Polskę układu indemnizacyjnego nie świadczy więc o zwolnieniu się z roszczeń. Konieczna jest każdorazowa szczegółowa analiza indywidualnych spraw w ramach danego układu.

Mit bezkosztowego oddawania budynków

Wiele wątpliwości w opinii publicznej budzi dokonywanie zwrotów nieruchomości, na których posadowione są budynki wzniesione lub odbudowane już po wojnie. Przede wszystkim podkreślenia wymaga, że oddawanie nieruchomości z całkowicie wzniesionym po wojnie budynkiem możliwe jest wyłącznie po jednoczesnym wykupieniu takiego budynku przez dawnego właściciela (lub jego następców prawnych). Natomiast podmioty publiczne mają możliwość (z której regularnie korzystają) wystąpienia wobec dawnych właścicieli (lub ich następców prawnych) o zwrot poczynionych na nieruchomości nakładów, a więc również wartości dokonanych napraw i remontów. O zasadności tych roszczeń rozstrzygają niezawisłe sądy.

Poza tym należy pamiętać, że podmioty publiczne niekiedy przez 70 lat bezkosztowo korzystały z wprawdzie samodzielnie odbudowanej, lecz cudzej nieruchomości. W takich sytuacjach można więc przyjmować, że dochodziło do tzw. odmieszkania poczynionych nakładów celem odbudowy nieruchomości, co zresztą przewidywały powojenne przepisy prawa. Zgodnie z dekretem z 26 października 1945 r. o rozbiórce i naprawie budynków zniszczonych i uszkodzonych wskutek wojny, budynki odbudowane ze środków publicznych były przejmowane w zarząd przez podmioty publiczne, a następnie po upływie danego okresu „odmieszkania" (najdłuższy wynosił 30 lat) miały być zwracane dawnym właścicielom lub ich następcom prawnym. Owa możliwość odmieszkania stanowiła więc – nawet w ocenie władz komunistycznych - swoisty ekwiwalent poczynionych kosztów odbudowy. Można więc dziś zastanawiać się, czy ponad 70-letni okres bezkosztowego korzystania z cudzych nieruchomości przez podmioty publiczne nie jest wystarczający, aby uznać, że poczynione nakłady zostały odmieszkane.

Podsumowanie

Przedstawione kwestie to jedynie przykłady najbardziej rażących uproszczeń w debacie o reprywatyzacji w Polsce i Warszawie. Jak widać, tematyka jest na tyle złożona i skomplikowana, że nie sposób dokonać jednoznacznej oceny niektórych problemów reprywatyzacyjnych. Aposzczególne niuanse stanu prawnego i faktycznego sprawiają, że nie ma dwóch identycznych spraw reprywatyzacyjnych. Dlatego też opisywanie kontrowersji związanych z reprywatyzacją wymaga uprzedniej dogłębnej analizy. Przedstawianie spraw reprywatyzacyjnych wyłącznie z perspektywy rzadkich patologii (występujących przecież w każdej dziedzinie życia) jest krzywdzące dla poszkodowanych dochodzących jakiejkolwiek formy naprawienia szkód sprzed 70 lat.

Warto pochylić się jeszcze nad jedną kwestią: czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Kp 3/15 został antydatowany??Za kontrowersyjną w świetle konfliktu politycznego wokół Trybunału można uznać kwestię daty wyroku Trybunału Konstytucyjnego o zgodności tzw. ustawy o gruntach warszawskich z konstytucją. Wyrok ten został opatrzony datą 19 lipca 2016 r. W tym dniu odbyła się rozprawa, która została zamknięta, a termin ogłoszenia wyroku odroczony. Zgodnie więc ze stosowanymi odpowiednio przepisami kodeksu postępowania cywilnego wyrok ten powinien być opatrzony datą jego ogłoszenia, co nastąpiło 27 lipca 2016 r.

Trudno zatem oprzeć się wrażeniu, że data wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Kp 3/15 wynika z chęci zapewnienia mu publikacji. 19 lipca 2016 r. był ostatnim dniem, w którym Trybunał mógł wydać wyrok podlegający publikacji na podstawie art. 89 nowej ustawy z 22 lipca 2016 r. o Trybunale Konstytucyjnym, zgodnie z którym dokonuje się publikacji wyroków wydanych przed dniem 20 lipca 2016 r. Opatrzenie więc wyroku w sprawie Kp 3/15 datą jego ogłoszenia mogłoby powodować ponowne wątpliwości rządu co do jego opublikowania, a w dalszej konsekwencji uniemożliwiałoby wejście przepisów ustawy o gruntach warszawskich w życie. Trybunał powinien wyjaśnić tę sytuację, którą trudno nazwać inaczej niż antydatowaniem wyroku.

Krzysztof Wiktor jest partnerem odpowiedzialnym za praktykę reprywatyzacyjną kancelarii Wardyński i Wspólnicy Radosław Wiśniewski jest prawnikiem w praktyce reprywatyzacyjnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy

Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy tylko PO ucywilizuje lewicę? Aborcyjny happening Katarzyny Kotuli
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Trybunał i ochrona życia. Kluczowy punkt odniesienia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ministra, premier i kakofonia w sprawach pracy