Prokurator o dyżurach zdarzeniowych: Zbrodnia była drobiazgowo zaplanowana

Zmiany w prokuraturze dopiero wchodzą w życie. Czekamy na mniej dyżurów zdarzeniowych. Dla nas w małych prokuraturach są sporym obciążeniem - mówi prokurator Maciej Godzisz.

Aktualizacja: 13.07.2016 17:34 Publikacja: 13.07.2016 16:14

Prokurator o dyżurach zdarzeniowych: Zbrodnia była drobiazgowo zaplanowana

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Rz: Panie prokuratorze, odebrał pan niedawno z rąk prokuratora krajowego nagrodę za wzorowe i sumienne wykonywanie zadań służbowych. Czym się pan wyróżnił?

Maciej Godzisz: Chodziło o sprawę zabójstwa sprzed dwóch lat, do którego doszło w Warszawie. Samotny 86-letni mężczyzna został brutalnie zamordowany, bo sprawcy chcieli przejąć jego pokaźny majątek (kilka nieruchomości, m.in. w centrum Warszawy). Zbrodnia była drobiazgowo zaplanowana, a jednym ze sprawców okazała się była funkcjonariuszka Służby Więziennej.

Okoliczności tragedii były szczególne?

Tak, przebieg całego zdarzenia był makabryczny. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał sprawców na najsurowsze kary, tj. dożywocie i 25 lat pozbawienia wolności, przyjmując, że działali z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Ponadto na dziesięć lat pozbawił ich praw publicznych.

Na czym polegała pana szczególna rola w rozwikłaniu tej zbrodni?

To było szczególne zabójstwo. Najczęściej do tego rodzaju zdarzeń dochodzi w kręgu osób najbliższych, bardzo często podczas spożywania alkoholu. Ta zbrodnia była zaś szczegółowo zaplanowana, po jej dokonaniu nikt przez półtora miesiąca nie zgłosił zaginięcia mężczyzny. Informację o zabójstwie przekazał mi po godzinach pracy funkcjonariusz komendy policji w Nowym Dworze Mazowieckim, a cała historia brzmiała wręcz nieprawdopodobnie. Dopiero stwierdzenie policjanta, że w mord może być zamieszana była funkcjonariuszka SW, pozwoliło mi ułożyć tę historię w logiczną całość, ponieważ wcześniej prowadziłem postępowanie dotyczące zorganizowanej grupy przestępczej działającej na terenie Zakładu Karnego w Płocku i miałem informacje dotyczące tej właśnie funkcjonariuszki. Po nitce do kłębka. Między innymi dzięki współpracy oskarżonego udało ustalić się miejsce zbrodni oraz ukrycia zwłok.

Okazało się prawdziwe?

Tak, choć zwłoki po dokonanej zbrodni były przenoszone z miejsca na miejsce i ostatecznie spalone.

Ile czasu zajęło panu rozwikłanie tej sprawy?

Większość najważniejszych czynności w śledztwie wykonywałem sam. W sprawie zostało przesłuchanych łącznie ponad 70 świadków, uzyskaliśmy też opinie biegłych wielu specjalności. Postępowanie przygotowawcze trwało rok i dwa miesiące. Rzadko zdarza się prowadzenie tak skomplikowanych spraw na poziomie prokuratury rejonowej. Dodatkowo było to jedno z pierwszych postępowań prowadzonych w trybie kontradyktoryjnym po zmianach z 1 lipca 2015 r.

To utrudniało oskarżanie?

Wymagało zdecydowanie większej aktywności i uwagi. Wszyscy uczyliśmy się na sali rozpraw nowych zasad w praktyce.

Udało się panu obronić oskarżenie...

Tak, sąd okręgowy przyjął w wyroku, że oskarżeni dokonali zabójstwa w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie i wymierzył im surowe kar – zgodnie z moimi wnioskami z mowy końcowej.

To była wyjątkowa sprawa w pana dotychczasowej karierze?

Na pewno. W prokuraturze pracuję od siedmiu lat, średnio miesięcznie załatwiam ok. 30 spraw. W sumie uzbierało się ich ponad dwa tysiące. Tych najpoważniejszych było kilka – siedem, może osiem. Była wśród nich jeszcze jedna, również wyjątkowa. Byłem wówczas asesorem, po pięciu latach od zbrodni udało się ustalić sprawcę zabójstwa dziewczyny w zaawansowanej ciąży. Razem z koleżanką przez rok prowadziliśmy czynności w umorzonej sprawie i ostatecznie przedstawiliśmy zarzuty sprawcy, ktory w pierwszej instancji został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności, a później sąd odwoławczy obniżył mu karę do 25 lat pozbawienia wolności z zastrzeżeniem, że o warunkowe przedterminowe zwolnienie może ubiegać się po 22 latach.

Nagroda, którą pan otrzymał, ma symboliczne znaczenie?

Nie. To także nagroda pieniężna.

A za jej sprawą szykuje się awans?

Nic o tym na chwilę obecną nie słyszałem.

Jak dziś pracuje się w prokuraturze?

Dobrze. Po zmianie przepisów cofających nowelę lipcową z 2015 r. prokuratorzy znowu mają pełny nadzór nad postępowaniem przygotowawczym prowadzonym przez policję. To słuszne, bo wcześniej prokurator nie miał wiedzy o umorzonych dochodzeniach prowadzonych w sprawie, a przez to nie mógł mieć nad nimi należytego nadzoru.

A czy w małej Prokuraturze Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim widać już dobrą zmianę? Macie mniej dyżurów aresztowych? Od niedawna pełnią je nie tylko prokuratorzy rejonowi, ale też okręgowi oraz apelacyjni.

Fizycznie jeszcze tego nie odczułem, bo zmiany te dopiero wchodzą w życie, ale na pewno będzie to dla małych prokuratur rejonowych duże odciążenie. W Nowym Dworze Mazowieckim średnio mam pięć dni dyżurowych w miesiącu, podczas gdy w dużych jednostkach prokuratorzy mają dyżur raz np. na pół roku. To dla nas spore obciążenie, ponieważ często po całonocnych oględzinach rano trzeba iść np. do sądu na całodniową wokandę.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Maciej Godzisz jest prokuratorem Prokuratury Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim

Rz: Panie prokuratorze, odebrał pan niedawno z rąk prokuratora krajowego nagrodę za wzorowe i sumienne wykonywanie zadań służbowych. Czym się pan wyróżnił?

Maciej Godzisz: Chodziło o sprawę zabójstwa sprzed dwóch lat, do którego doszło w Warszawie. Samotny 86-letni mężczyzna został brutalnie zamordowany, bo sprawcy chcieli przejąć jego pokaźny majątek (kilka nieruchomości, m.in. w centrum Warszawy). Zbrodnia była drobiazgowo zaplanowana, a jednym ze sprawców okazała się była funkcjonariuszka Służby Więziennej.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?