Zazwyczaj w takiej chwili, zamiast gratulować i cieszyć się z sukcesu naszych kolegów, roni się łzy nad ich przyszłością, szansami zawodowymi i kondycją polskiego rynku usług prawnych. Dodaje się jeszcze skargi na wysokość stawek minimalnych, a okrasza się to informacjami o adwokatach-taksówkarzach w Berlinie.

Tak, to wszystko prawda. Tyle tylko, że wydaje mi się, iż nasze najmłodsze koleżanki i najmłodsi koledzy doskonale wiedzą, co robią. Pięć lat studiów i trzy lata aplikacji to chyba wystarczająco długi czas, aby zgłębić stan rynku i poziom stawek za urzędówki czy też po prostu zrobić prawo jazdy i przenieść się do Berlina...

Straszenie w tym wypadku mija się z celem. Mówimy bowiem do dorosłych, inteligentnych i energicznych osób, które podejmują rozsądne decyzje. Wykonywanie zawodu prawnika jest teraz w Polsce o wiele bardziej skomplikowane niż jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu. To fakt, który jest naszym byłym aplikantom doskonale znany. Bez truizmów zatem. Życzmy tym młodym osobom, aby odniosły sukces. Sukces w pięknym i wymagającym zawodzie radcy prawnego. Podkreślajmy, że daje on unikalne możliwości. To ważne. Oni przecież doskonale wiedzą, co i dlaczego wybrali. Ci, którzy piszą destrukcyjne rozprawy, tak naprawdę straszą sami siebie. Należą do pokolenia prawniczego Mordoru, który wchłania wszystko co dobre. Mordor cieszy się i karmi każdą kolejną klęską. Nie generuje jednak żadnych pozytywnych rozwiązań. To taki mechanizm, który sam napędza się strachem. Dlatego mam ogromną nadzieję, że najmłodsze pokolenie radców prawnych pokaże, na co je stać. To osoby nauczone nieustępliwości i potrafiące walczyć o swoje. Pokazały to już w trakcie aplikacji. Wiem, że są to ludzie, którzy się nie poddają.

Kiedyś na łamach „Rzeczy o Prawie" pisałem, że zawód prawnika jest pomijany we wszystkich światowych i rodzimych rankingach „perspektyw na przyszłość". Kończę zatem ten felieton informacją, która wydaje się nie mieć z tym nic wspólnego: otóż 100 mln euro rocznie będzie trafiać do polskiego przemysłu kosmicznego. Kogo chce się zatrudniać w tym jakże ciekawym sektorze? Otóż branża kosmiczna zatrudni (tu cytuję) inżynierów, naukowców, ekonomistów i – uwaga! – prawników. Tak, właśnie prawników. Jak widać, jesteśmy potrzebni wszędzie. Niech Mordor weźmie sobie ten komunikat do serca. A my po prostu róbmy swoje: pracujmy, zdobywajmy klientów, wygrywajmy procesy, pomagajmy zwykłym ludziom i miejmy z tego satysfakcję.

Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie