Rozszerzona konfiskata mienia, która oznacza odbieranie przestępcom majątków, bez względu na to, czy do nich należą czy też nie, bardzo podoba się społeczeństwu. I trudno się dziwić, że chce jej wprowadzenia. Niemal każdy słyszał o gangsterach handlujących kradzionymi autami, narkotykami czy bronią, którzy zanim trafili za kratki, najczęściej na krótko, opływali w luksusy. A i po wyjściu niczego im nie brakowało. Jeśli więc jest sposób, by to zmienić, to minister Ziobro dostaje zielone światło.

Cała ta pożyteczna incjatywa może się jednak wywrócić z powodu przepisów, w których Ministerstwo Sprawiedliwości idzie dalej, niż powinno. Wszystkie łączy projekt, który właśnie trafił do Rządowego Centrum Legislacji. Chodzi o orzekanie przez sądy przepadku firm, które uczestniczyły w przestępstwie, a zanim do tego dojdzie, wprowadzenie do nich zarządu przymusowego. Powodem tak szerokiej zmiany ma być wdrożenie unijnej dyrektywy. Większosć prawników uważa jednak, że to, co proponuje rząd, przekracza jej zalecenia.

Dla rządu gra jest warta świeczki, bo chodzi o naprawdę duże pieniądze. To, co udałoby się odebrać przestępcom, i tym działającym jako osoby fizyczne, i tym jako firmy, mógłby np. przeznaczyć na politykę społeczną. A przecież podczas kampanii wyborczej padło dużo obietnic.

Na wdrożenie dyrektywy mamy czas do października. Teraz obserwujemy najgorętszy czas w dyskusji. Kolejne sądy i prokuratury ślą do RCL opinie o projekcie. Większość ma poważne wątpliwości. Punkty sporne w zasadzie się powtarzają. Teraz nadszedł czas na zaprezentowanie propozycji na forum unijnym. To także szansa na zweryfikowanie naszych krajowych propozycji z zagranicznymi pomysłami. Polski rząd musi sobie zdać sprawę, że większość popiera jego dążenia do walki z przestępczością, choć wielu ma inny pomysł, jak to robić. Może więc nie warto upierać się przy rozwiązaniach mogących pogrążyć zmiany, na które wszyscy od lat czekamy.