Brydż łączy ludzi - Joanna Taczewska o swojej pasji

Rozmowa | Joanna Taczewska, notariusz z Katowic, reprezentantka Polski w brydżu sportowym, sędzia brydżowy oraz instruktor tego sportu, brydżowa mistrzyni świata

Publikacja: 25.06.2016 10:00

Brydż łączy ludzi - Joanna Taczewska o swojej pasji

Foto: 123RF

Rz: Jak się zaczęła pani przygoda z brydżem?

Joanna Taczewska: Mój tata grywał w brydża sportowego. Pewnego razu, gdy w naszym rodzinnym mieście odbywał się turniej, zabrał mnie ze sobą. Spotkał na turnieju wielu znajomych sprzed lat. Byłam wówczas w pierwszej klasie gimnazjum. Spodobała mi się ta gra i atmosfera zawodów. Postanowiliśmy, że w następnych wystartujemy razem, mimo że ledwo znałam zasady. Rozróżniałam kolory i potrafiłam liczyć punkty. Mimo to nie zajęliśmy ostatniego miejsca. Potem zaczęłam grywać z rówieśnikami. Okazało się, że tę dyscyplinę uprawia wielu fajnych młodych ludzi. Nawiązały się przyjaźnie. Wkrótce pojechałam na moje pierwsze młodzieżowe mistrzostwa Polski w Krynicy Morskiej, na których wraz z partnerką zdobyłyśmy złoto w turnieju dziewcząt.

Bardzo szybko osiągnęła pani sukces.

Rzeczywiście, miałam chłonny umysł. Mogłam też wiele czasu przeznaczyć na swoją pasję. Proszę jednak pamiętać, że w tych mistrzostwach brały udział osoby do 20. roku życia. Część z nich mogła, tak jak ja, grać dopiero rok.

Ile pani miała wtedy lat?

Czternaście.

Od kogo się pani uczyła gry? Od taty?

Tak, pierwszym moim nauczycielem był tata, który wykazywał się niesamowitą cierpliwością, grając z takim żółtodziobem. Potem zaczęłam grać z rówieśnikami w szkółce przy Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Zabrzu. Następnie grałam w Bytomskim Uczniowskim Klubie Sportowym. Później kilkakrotnie zmieniałam barwy klubowe, grając dla Akademickiego Związku Sportowego Uniwersytetu Warszawskiego, potem dla Connector Poznań. Obecnie dość rekreacyjnie gram w drużynie Ponar Silesia.

Odnosiła pani ogromne sukcesy?

Tak. Na początku grałam z koleżanką z województwa małopolskiego. W dwóch konkurencjach na Mistrzostwach Polski młodzików, zdominowanych przez płeć brzydką, udało nam się odnieść sukces. Zajęłyśmy pierwsze i drugie miejsce. Najbardziej cieszą właśnie medale w kategoriach open. W brydża gra stosunkowo niewiele kobiet. W kategoriach kobiecych dużo łatwiej się przebić, jeśli ma się dość determinacji. Być może panie mają mniej czasu na brydża. Nie mówiąc o tym, że w pewnym wieku obowiązki domowe i zawodowe wypierają pasję. Poczułam to na własnej skórze. Prywatnie jestem matką trójki dzieci. Wybrałam rodzinę i pracę. Na brydża na razie nie mam czasu.

Zanim jednak pani porzuciła swoją pasję, zdobyła tytuł mistrza świata.

Przez wiele lat nasza reprezentacja w kategorii juniorskiej była niepokonana. Polacy wygrywali Mistrzostwa Europy za mistrzostwami. W tym samym czasie działacze walczyli, by brydż stał się dyscypliną olimpijską. Skończyło się na tym, że powstała Olimpiada Sportów Umysłowych, odbywająca się co cztery lata, obok olimpiady letniej. W pierwszej tego typu imprezie, przy ograniczeniu wiekowym do lat 28, zdobyłam wraz z partnerem trzecie miejsce w kategorii par open. Potem jeszcze wraz z reprezentacją Polski dziewcząt wzięłyśmy udział w Mistrzostwach Świata. Były to pierwsze, pokazowe mistrzostwa, w których brało udział zaledwie osiem drużyn, w tym dwie z Europy. Konkurencja juniorek była poza krajami europejskimi nowością, zdominowałyśmy więc przeciwniczki, zdobywając złoty medal.

Co jest fascynującego w brydżu?

To gra logiczna, oparta na rachunku prawdopodobieństwa. Trzeba przewidywać swoje ruchy. Szczególnie przyjemna jest jednak rywalizacja. Nie mówię już o tym, jak wielu sympatycznych ludzi gra w brydża. Dzięki tej grze poznałam mojego męża. Jest mistrzem Europy w kategorii open, ale ze względów rodzinnych też przestał grać. Mam nadzieję, że już niedługo wrócimy do naszej pasji. Na razie staramy się zarazić nią młodsze pokolenie, bo brydż to gra, która łączy ludzi w różnym wieku. I wspaniała rozrywka rodzinna.

—rozmawiała Katarzyna Wójcik

Rz: Jak się zaczęła pani przygoda z brydżem?

Joanna Taczewska: Mój tata grywał w brydża sportowego. Pewnego razu, gdy w naszym rodzinnym mieście odbywał się turniej, zabrał mnie ze sobą. Spotkał na turnieju wielu znajomych sprzed lat. Byłam wówczas w pierwszej klasie gimnazjum. Spodobała mi się ta gra i atmosfera zawodów. Postanowiliśmy, że w następnych wystartujemy razem, mimo że ledwo znałam zasady. Rozróżniałam kolory i potrafiłam liczyć punkty. Mimo to nie zajęliśmy ostatniego miejsca. Potem zaczęłam grywać z rówieśnikami. Okazało się, że tę dyscyplinę uprawia wielu fajnych młodych ludzi. Nawiązały się przyjaźnie. Wkrótce pojechałam na moje pierwsze młodzieżowe mistrzostwa Polski w Krynicy Morskiej, na których wraz z partnerką zdobyłyśmy złoto w turnieju dziewcząt.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie
Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać