Każdy chciałby otrzymać rozwiązanie problemu konstytucyjnego na kilku, kilkunastu stronach, ale objętość uzasadnienia jest pochodną żądań inicjatora postępowania i jego pozostałych uczestników oraz liczby i stopnia komplikacji przedstawionych problemów konstytucyjnych. Również rozstrzyganie spraw w pełnym składzie i związane z tym merytoryczne zaangażowanie większej liczby sędziów zawsze wpływa na objętość uzasadnienia. Dostrzeżenie tego wymaga jednak nieco głębszej znajomości orzecznictwa TK.
Profesor Bojańczyk postawił zarzuty nie tylko orzeczeniom TK i asystentom sędziów TK, lecz także Biuru TK i przyjętym zasadom zarządzania zasobami ludzkimi, w tym rekrutacji. Zapomniał (nie wiedział?) jednak, że zasady zatrudniania obowiązujące w TK są określone ustawą o pracownikach urzędów państwowych (odnoszącą się ponadto m.in. do Kancelarii Prezydenta RP, Sejmu i Senatu), nieprzewidującą ogłoszeń o wolnych stanowiskach pracy ani komisji przeprowadzających nabór. Mimo to dostęp do stanowisk w służbie prawnej TK mają wszyscy potencjalnie zainteresowani, w tym przedstawiciele zawodów prawniczych i osoby z innych miast. Wydaje się, że profesor prawa, szczególnie specjalizujący się w prawie karnym, nie powinien bez przedstawienia dowodów sugerować, iż dotąd nabór do tej pracy „nie był oparty na uczciwych zasadach obowiązujących w praworządnym państwie". Asystenci, pracujący jako bezpośrednie zaplecze sędziów są dobierani przez nich albo spośród osób znanych im z innej aktywności zawodowej (np. spośród współpracowników z innych instytucji czy przedstawicieli wolnych zawodów), albo spośród osób już zatrudnionych w Biurze TK. To, że Biuro TK proponuje nowym sędziom rutynowanych pracowników (czyli „mających duże doświadczenie i wprawę w wykonywaniu czegoś" – zob. http://sjp.pwn.pl/szukaj/rutynowany.html) jest rozwiązaniem właściwym, zwłaszcza że jest to tylko propozycja i każdy sędzia TK może zdecydować o współpracy z osobami „sprowadzonymi" przez siebie, również ze świata praktyki prawniczej.
Zapewnia to – w połączeniu ze stopniową wymianą sędziów TK – zarówno wykorzystanie wypracowanych mechanizmów pracy jak i wprowadzenie do Biura TK nowych osób, mających wysokie kwalifikacje, w tym potwierdzone pracą na uczelni i często stopniem naukowym. Sędziowie TK nie są „skazani" na narzucony im „aparat" lecz ? wyróżniając się wiedzą prawniczą oraz doświadczeniem życiowym i zawodowym ? dokonują wyboru swoich współpracowników świadomie, spośród osób odpowiadających im pod względem merytorycznym i osobowościowym.
Ustawodawca może w przyszłości, wzorem np. ustawy o Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, określić wymagane kwalifikacje kandydatów do pracy w służbie prawnej TK, jak również gwarancje zawodowe dla prawników, odchodzących z tej pracy (choć ostatnio zlikwidował możliwość przystąpienia do egzaminu sędziowskiego). Sam autor zauważa wszakże, że postępowanie rekrutacyjne nie powinno być zbyt sformalizowane i ostatnie słowo w kwestii doboru bezpośredniego współpracownika „powinno i musi" należeć do sędziego. Czyli tak jak jest obecnie. Poddanie służby prawnej TK rygorom ustawy o służbie cywilnej (przewidującej ogłoszenia o wolnych stanowiskach pracy i komisje przeprowadzające nabór), stawiałoby zresztą pod znakiem zapytania nie tylko swobodę wyboru współpracowników przez sędziów TK, ale i dalsze propozycje autora.
Posada na półtora roku
Profesor Bojańczyk, domagając się transparentności procesu rekrutacyjnego, wskazuje (abstrahując od różnic między amerykańskim Sądem Najwyższym i polskim TK), że na jedno wolne stanowisko asystenckie zgłasza się w USA nawet 250–350 osób. Wydaje się jednak co najmniej trudne do przeprowadzenia, by polscy sędziowie co półtora roku (co przecież postuluje autor!) wybierali w ten sposób współpracowników, których ? w ciągu dziewięcioletniej kadencji – „przewijałoby się" w tej sytuacji przez Trybunał ponad półtorej setki.
Autor przeczy sobie, bo z jednej strony wskazuje, że praca ekspercka powinna być prestiżowym i dobrze płatnym zajęciem, z drugiej zaś zdaje się piętnować zarobki pracowników Biura TK, gdy z „bardzo trudną sytuacją na rynku pracy prawniczej" zestawia ? nie podając źródła – hipotetyczne, pokaźne wynagrodzenie „na wejściu" (nie podaje jednak, czy inkryminowana kwota to brutto czy netto, z dodatkiem za staż pracy czy bez, czy otrzymuje ją każdy nowy pracownik, czy też tylko osoby z długoletnim doświadczeniem zawodowym i stopniem naukowym).