Seks bez ochrony niekoniecznie dla wszystkich

Mężczyzna, 45-latek, uprawiał seks bez prezerwatywy z innym mężczyzną i nie poinformował go, że jest zakażony HIV. Sąd Najwyższy uznał jednak, że nie istniało „konkretne zagrożenie dla innego człowieka" i uniewinnił mężczyznę.

Publikacja: 24.06.2018 15:59

Seks bez ochrony niekoniecznie dla wszystkich

Foto: 123RF

Sąd orzekł, że oskarżony poddał się skutecznej terapii, by zwalczyć ludzki wirus niedoboru odporności. Dlatego ryzyko zarażenia partnera HIV ocenił jako minimalne.

Leczenie zainfekowanej HIV osoby uważa się za skuteczne, gdy w czasie różnych badań, w pewnych okresach poziom wirusa we krwi stale jest poniżej progu wykrywalności. Jednocześnie chory musi przyjmować zapisane przez lekarza leki i utrzymywać regularny kontakt ze służbą zdrowia. Nie może też mieć innej przenoszonej drogą płciową choroby.

W przepisach prawnych dotyczących ochrony przed chorobami zakaźnymi HIV klasyfikuje się jako niebezpieczną chorobę, która wymaga od zarażonej osoby dostosowania się do pewnych reguł. Między innymi musi powiedzieć swojemu partnerowi o zarażeniu i jest zobligowana przy kontaktach seksualnych używać prezerwatywy.

W prawie o chorobach zakaźnych nie ma jednak przepisów karnych. Zamiast tego w kodeksie karnym jest mowa o „ wywoływaniu zagrożenia dla innych osób" , ale by to penalizować, musi chodzić o „konkretne zagrożenie przeniesienia poważnej choroby" . Częściowo musi to być możliwe, częściowo musi istnieć pewne prawdopodobieństwo ryzyka zarażenia – tłumaczyła sędzia Sądu Najwyższego Malin Bonthron. Podkreśliła też, że zarówno szwedzcy, jak i międzynarodowi eksperci są zgodni, że ryzyko zarażenia się od osoby dotkniętej HIV, ale leczonej z pożądanym efektem (gdy ilość cząsteczek wirusa osiągnie niezwykle niski poziom) jest minimalne.

Wynika to zresztą z międzynarodowego badania sprzed ośmiu lat, w którym uczestniczyło 1100 par, w których jeden z partnerów był chory, ale nie drugi. I choć pary uprawiały seks bez prezerwatywy, na nikogo nie przeniesiono ludzkiego wirusa upośledzenia odporności.

Sąd Najwyższy stwierdził, że zarażenia nie można wykluczyć stricte naukowo. Jednak w przypadku 45-latka nie istniało żadne konkretne zagrożenie dla innego człowieka. Tak też zresztą orzekały w podobnych sprawach sądy apelacyjne. Tak też ocenił w opisanym casusie sąd rejonowy w Uppsali. Prokurator domagał się kary dla pozwanego za zaniedbanie wysokiego stopnia i spowodowanie zagrożenia. Ryzyko zarażenia sąd uznał jednak za tak niewielkie, że mężczyznę uwolniono od zarzutów. Tak samo orzekł sąd drugiej instancji.

Werdykt w podobnej sprawie zapadł w 2004 r. Wtedy to Sąd Najwyższy stwierdził, że oskarżony powinien zrezygnować z seksualnych kontaktów bez prezerwatywy. I skazał go za narażanie na niebezpieczeństwo innych osób.

Wyroku nie uznał jednak w podobnym przypadku sąd apelacyjny trzy lata temu. Postęp medycyny, nowe metody leczenia i leki mają taki efekt, że nie może być mowy o ryzyku zarażenia. Dlatego nie należy oczekiwać, że stosunek seksualny może prowadzić do przeniesienia infekcji – ocenił. Jeżeli zatem przypadek 45-latka nie powodował kontrowersji, to dlaczego zwrócono się w ogóle do Temidy?

Otóż chodziło o stworzenie prejudykatu o HIV i odniesienie się do tego, jakie wywołuje zagrożenie. Prym w sprawie od wielu lat wiódł bardzo wpływowy w kraju Szwedzki Związek Seksualnej Edukacji.

Prawnik związku Sara Bäckström mówi, że choć wyrok nie zaskakuje, to jednak przyjęty został z ulgą. To dobrze, że prawo dogoniło to, co nauka głosiła od dawna, mianowicie że HIV nie przenosi się na innych, gdy jest skutecznie leczony. Zdaniem prawniczki prejudykat przyczyni się do zwiększenia praworządności. Wcześniej bowiem niektóre osoby zostawały oskarżane, a inne nie. Teraz reguły staną się wyraźniejsze. Efektem wyroku ma być również zdjęcie choć po części stygmatu z osób z HIV – tłumaczyła.

Można teraz tylko mieć nadzieję, że tak się stanie. Jak to ma się jednak wszystko do nowo wprowadzonego prawa o wyrażaniu zgody na seks? Jeżeli utajni się chorobę, nie jest to jednak uczciwe wobec partnera. Nawet gdy ryzyko jest minimalne. Może gdyby ten się o nim dowiedział, nie zdecydowałby się na stosunek.

Ciekawe, czy arbitrzy, którzy ten wyrok wydali, sami nie odczuliby w tej sytuacji pewnego dyskomfortu?

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Sąd orzekł, że oskarżony poddał się skutecznej terapii, by zwalczyć ludzki wirus niedoboru odporności. Dlatego ryzyko zarażenia partnera HIV ocenił jako minimalne.

Leczenie zainfekowanej HIV osoby uważa się za skuteczne, gdy w czasie różnych badań, w pewnych okresach poziom wirusa we krwi stale jest poniżej progu wykrywalności. Jednocześnie chory musi przyjmować zapisane przez lekarza leki i utrzymywać regularny kontakt ze służbą zdrowia. Nie może też mieć innej przenoszonej drogą płciową choroby.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA