Prawa autorskie: art. 44 to koło ratunkowe w razie niekorzystnej umowy

Aktualizacja: 19.06.2016 13:20 Publikacja: 19.06.2016 00:01

Foto: 123RF

Normą w branży muzycznej i innych dziedzinach sztuki jest podpisywanie przez twórców umów przeniesienia autorskich praw majątkowych. Kontrakt z wytwórnią płytową, wydawcą czy agencją promującą artystę jest sam w sobie tak atrakcyjny, że jego treść częstokroć nie jest poddawana żadnej konsultacji prawnej. A nawet jeżeli twórca ma jakiekolwiek zastrzeżenia, może bać się utraty kontrahenta. Dlatego w umowach standardowo pojawiają się klauzule przeniesienia praw, a artyści nie wiedzą, jakie konsekwencje się z tym wiążą, albo muszą pogodzić się z nimi w imię szansy na rozwój kariery. Krytykowany przez wielu ZAiKS jest w takich sytuacjach chyba jedynym podmiotem, który chroni przed tym niekorzystnym krokiem. Wykorzystuje swoją mocną pozycję na rynku obrotu autorskimi prawami majątkowymi i tam gdzie może, czyli gdy autor i nabywca mają podpisane umowy powierzenia praw do zbiorowego zarządzania, wymusza zachowanie przez autora 50–60 proc. przychodów z tantiem.

W pozostałych sytuacjach przeniesienie autorskich praw majątkowych na wszystkich polach eksploatacji znanych w chwili zawarcia umowy pozbawia autora prawa do tantiem, z wyjątkiem tych, które mają charakter niezbywalny, czyli np. należnych z tytułu eksploatacji utworu audiowizualnego.

Jeżeli utwór przyniesie komercyjny sukces, autor może liczyć na dobroć nabywcy praw, który dobrowolnie podzieli się uzyskanymi korzyściami, albo skierować do sądu pozew oparty o art. 44 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej jako pr.aut.). Zgodnie z nim „w razie rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd". W postępowaniu sądowym autor musi udowodnić, że (1) jest twórcą utworu, (2) pozwany jest nabywcą autorskich praw majątkowych do tego utworu, (3) pomiędzy korzyściami nabywcy praw a wynagrodzeniem twórcy istnieje rażąca dysproporcja, (4) wysokość żądanej kwoty stanowi wynagrodzenie stosownie podwyższone.

W postępowaniu mogą pojawić się zatem trudności z udowodnieniem wysokości „korzyści", a także tego, jaka różnica pomiędzy wynagrodzeniem twórcy a tymi korzyściami stanowi „rażącą" dysproporcję. A sformułowanie „wynagrodzenie stosownie podwyższone" też nie jest precyzyjne.

Do rozwiązania pierwszego z powyższych problemów nie posłużą autorowi roszczenia czy wnioski informacyjne zawarte w ustawie o prawie autorskim. Choć niektórzy przedstawiciele doktryny piszą, że mógłby mieć ewentualnie zastosowanie art. 47 pr.aut. (T. Targosz), to nie jest to stanowisko ugruntowane, a sama treść art. 47 pr.aut. uzależnia możliwość skorzystania z niego jedynie, gdy „wynagrodzenie twórcy zależy od wysokości wpływów z korzystania z utworu". Zatem dopiero w toku postępowania sądowego autor uzyskuje instrumenty prawne oparte o kpc i może otrzymać potwierdzone informacje na temat wysokości korzyści uzyskanych przez nabywcę. Może to rodzić poważne trudności z podjęciem decyzji o wniesieniu pozwu (ryzyko kosztów sądowych) oraz ze sprecyzowaniem wysokości dochodzonej kwoty.

Ponieważ art. 44 pr.aut. nie jest często stosowany, brak jest ustalonej linii orzeczniczej, która dawałaby wskazówki, jak powinno być rozumiane pojęcie „rażącej dysproporcji". Przedstawiciele doktryny także nie dają konkretnych wskazówek, poza T. Targoszem, który w komentarzu do ustawy o prawie autorskim pod redakcją D. Flisaka pisze, że „możliwość zastosowania art. 44 otwiera się wtedy, gdy wynagrodzenie przyznane jest na tyle niskie, że obraża to poczucie elementarnej sprawiedliwości. Z uwagi na wyjątkowy charakter przepisu oraz istotne trudności, które wiążą się ze stosowaniem wszystkich rozwiązań ingerujących bezpośrednio w ustalone przez strony warunki umowy, należy wymagać, by dysproporcja rażąca była dysproporcją wielokrotną. Wydaje się, że powinno tu chodzić o minimum dwukrotną różnicę".

Co do sformułowania „wynagrodzenie stosownie podwyższone" podnosi się, że nie chodzi o to, by nabywca wydał autorowi uzyskane korzyści, ale że ma ono odpowiadać wynagrodzeniu, jakie otrzymałby twórca, gdyby „strony znały przyszłe wpływy z eksploatacji" (T. Targosz). Jak wskazał SA w Poznaniu: „dobre obyczaje wymagają, aby autor, przenosząc autorskie prawa majątkowe, uzyskał w zamian stosowne świadczenie ze strony kontrahenta. W razie braku porozumienia stron cel ten może być osiągnięty przez twórcę, jedynie dzięki bezwzględnemu przyznaniu mu określonego roszczenia realizowanego w drodze postępowania sądowego" (wyrok z 12 sierpnia 2009 r. I ACa 502/09).

Art. 44 pr.aut. daje szansę na uzyskanie sprawiedliwego wynagrodzenia, pomimo mocnej pozycji rynkowej nabywców praw. Przepis ten nie narusza nadmiernie ich interesów, ponieważ u jego podstawy nie leży idea zwrotu uzyskanych korzyści, ale doprowadzenia do sprawiedliwego, stosownego do komercyjnej wartości utworu, wynagrodzenia autora za jego pracę. Warto de lege ferenda jedynie postulować wyposażenie autora w narzędzie umożliwiające pozyskanie informacji na temat korzyści nabywcy praw przed wniesieniem pozwu o podwyższenie wynagrodzenia.

Autorka jest prawnikiem, dyrygentem chóralnym. Współpracuje z kancelarią Hasik i Partnerzy. Prowadzi bloga prawomuzyki.pl

Normą w branży muzycznej i innych dziedzinach sztuki jest podpisywanie przez twórców umów przeniesienia autorskich praw majątkowych. Kontrakt z wytwórnią płytową, wydawcą czy agencją promującą artystę jest sam w sobie tak atrakcyjny, że jego treść częstokroć nie jest poddawana żadnej konsultacji prawnej. A nawet jeżeli twórca ma jakiekolwiek zastrzeżenia, może bać się utraty kontrahenta. Dlatego w umowach standardowo pojawiają się klauzule przeniesienia praw, a artyści nie wiedzą, jakie konsekwencje się z tym wiążą, albo muszą pogodzić się z nimi w imię szansy na rozwój kariery. Krytykowany przez wielu ZAiKS jest w takich sytuacjach chyba jedynym podmiotem, który chroni przed tym niekorzystnym krokiem. Wykorzystuje swoją mocną pozycję na rynku obrotu autorskimi prawami majątkowymi i tam gdzie może, czyli gdy autor i nabywca mają podpisane umowy powierzenia praw do zbiorowego zarządzania, wymusza zachowanie przez autora 50–60 proc. przychodów z tantiem.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji