W ubiegłym roku sądy w całym kraju skazały 8495 osób na karę więzienia. Z tej grupy 1818 osób otrzymało wyrok pozbawienia wolności na miesiąc lub jeszcze krócej, a 3000 usłyszało werdykt przebywania za kratkami co najwyżej dwa miesiące.
Zdaniem dyrektora generalnego Opieki Penitencjarnej Nilsa Öberga krótkie okresy ograniczania wolności nie mają sensu.
I nie chodzi tu o to, by sądy zaczęły orzekać surowsze kary, ale aby częściej stosowały kary wolnościowe, poza murami zakładów karnych. Skazując na prace społeczne, kary w systemie dozoru elektronicznego czy przymusowe leczenie.
Według Öberga kara na wolności jest z reguły bardziej dotkliwa, znacznie dłuższa i w czasie jej obowiązywania Opieka Penitencjarna zdąży wdrożyć skazańca w proces readaptacji. Oprócz bowiem funkcji egzekucyjnej Opieka Penitencjarna ma misję niedopuszczania do recydywy. W opinii dyrektora generalnego można to realizować, stawiając na rozwiązywanie problemów skazańców, które spychają ich na drogę przestępczą. Powrót do normalności wymaga czasu i dlatego krótko trwające odsiadywanie w zakładzie karnym nie pozwala na uporanie się z tym, co gnębi ludzi za murami. Jeżeli się popełniło mniej poważne przestępstwo, to istnieje wolnościowa alternatywa, która przynosi lepsze efekty.
Wielu skazanych na kilkutygodniową karę ograniczenia wolności nie chce się nawet angażować w proponowany w zakładzie program resocjalizacji. Mają zupełnie inne aspiracje. „W więzieniu się bowiem można schronić przed zimnem na kilka tygodni" – konstatuje Öberg.