Rz: Ma pan tytuł szachowy kandydat na mistrza. Co on właściwie oznacza?
Edward Turczynowicz: W skrócie mój tytuł oznacza, że jestem zawodnikiem, który już sporo potrafi. Jest to kategoria centralna, nadawana przez Polski Związek Szachowy. Wcześniej musiałem zdobyć cztery kategorie okręgowe i pierwszą kategorię centralną. Wyżej jest już tylko mistrz krajowy i kategorie międzynarodowe.
Skąd się wzięło u pana zamiłowanie do szachów?
Szachy chyba mam we krwi, bo to nasza rodzinna pasja. Mój tata też grał. Nauczył mojego starszego brata, a ja ich obserwowałem. Kibicowałem im, kiedy grywali ze znajomymi. W ten sposób sam nauczyłem się zasad tego sportu i polubiłem go.
Potem brat zapisał mnie do sekcji szachowej Klubu Sportowego Warmia Olsztyn. Kilka razy byłem mistrzem województwa olsztyńskiego juniorów. W czasie studiów na UMK w Toruniu dwukrotnie zostałem wicemistrzem miasta. Nie oznacza to, że wykładowcy patrzyli na mnie przychylniej. Zdarzyło się jednak, że przed egzaminem u prof. Matysika, wybitnego znawcy prawa morskiego, w prasie ukazała się informacja, że rozegrałem symultanę szachową na 24 szachownicach.