Sędzia jako człowiek i jako mądry człowiek

Wybitność prawnika polega na wpływaniu na rzeczywistość poprzez jej zmienianie i poprawianie, a nie opisywanie – tłumaczy prawnik Michał Tomczak.

Aktualizacja: 15.05.2016 11:16 Publikacja: 15.05.2016 08:47

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Od lat męczy mnie i fascynuje problem wybitności w zawodzie prawnika. Poruszamy się tu w gęstwinie pojęć niezdefiniowanych, przyjmijmy jednak, że nie chodzi nam o to, kogo magmowata tak zwana publiczność uważa za wybitnego prawnika, ale raczej o to, do kogo można by zastosować obiektywne kryterium wybitności. Co oznacza w najprostszym sensie – do kogoś wyróżniającego się mądrością, doniosłością czy wpływem na tle innych ludzi.

Żeby nie popaść w bezsensowną abstrakcję, od razu powiem, że wzorcem wybitnego prawnika jest dla mnie przykładowo Ewa Łętowska lub Marek Safjan. Nie da się ukryć, że wybitność trudno mi przypisać prawnikom komercyjnym, choćby byli równocześnie wybitnymi uczonymi w prawie, ponieważ rola doradcy zabija niezależność, a tym samym wybitność, i właściwie nie ma na to żadnego sposobu. To skądinąd bardzo interesujący temat, ale nie na teraz.

W moich dociekaniach przyjąłem niegdyś, że w prawnictwie właściwie nie ma miejsca na wybitność. Miałem na uwadze to, że głoszenie nowych, twórczych poglądów zwykle uniemożliwia ich obronę – czy to przed sądem, czy wobec klienta. Moje rozumowanie prowadziło zatem do wniosku, że w prawnictwie jest miejsce co najwyżej na bardzo dobrych prawników, czyli takich, którzy prawidłowo, sprawnie i przekonująco przedstawią pewne racje – tak aby doprowadzić do ich obrony i sukcesu.

Wybitny nadaje sens

Przedstawiałem zawód prawnika jako zawód „spłaszczony", w którym największe znaczenie osiąga się poprzez pewien konieczny kompromis. Sąd bowiem nigdy nie przyjmie i nie zaakceptuje poglądów na tyle nowatorskich, że pozbawionych oparcia w „doktrynie i orzecznictwie", jak się to teraz wierszykiem mówi. Podobnie przekonywanie drugiej strony transakcji o swojej racji opartej na oryginalnej, nowatorskiej koncepcji zwykle zablokuje negocjacje i w gruncie rzeczy działa na szkodę klienta.

Wszystkie te przykłady mające wykazać, że w prawnictwie nie ma miejsca na wybitność, pochodziły z bliskiej mi rzeczywistości doradztwa komercyjnego. Tu faktycznie obowiązuje zasada koniecznego kompromisu, więc prawnictwo komercyjne siłą rzeczy nie jest polem samorealizacji prawników najwybitniejszych.

Obecny spór o Trybunał Konstytucyjny (lepiej byłoby go nazwać awanturą, ponieważ pojęcie „spór" sugeruje, że racje są w jakiś sposób sensownie podzielone, a tak nie jest) znowu popchnął mnie w stronę myślenia o wybitności prawniczej. Na pewno nie jest nią zdolność zapamiętywania przepisów ani nawet zdolność dokonywania ich analizy i wiązania ich skutków. Mówimy tu o doniosłości – rozumianej jako wpływ, pozytywny, na rzeczywistość społeczną i losy ludzi.

Niewątpliwie wśród sędziów Trybunału Konstytucyjnego jest kilkoro prawników wybitnych – co było wiadomo od dawna, ale co z wielką jasnością widać teraz, w momencie kryzysu i politycznego osaczenia Trybunału.

Znamieniem wybitności prawnika jest moim zdaniem umiejętność nadawania społecznego sensu wykładni prawa. Wiem, wiem, brzmi to bardzo ogólnie i niejasno.

Każdy, kto weźmie do rąk książkę prawniczą, znajdzie tam przede wszystkim cytaty z przepisów, cytaty z poglądów innych prawników, cytaty z orzeczeń sądowych. To jest oczywiście niezbędne, ale tylko jako punkt wyjścia: zanim wypowiemy swój pogląd, musimy określić, gdzie jesteśmy, do czego się odnosimy.

Najpierw zaakceptować to, co dominuje

Problem polega na tym, że większość książek prawniczych nie wypowiada żadnych poglądów, a w każdym razie – żadnych poglądów pozanormatywnych. Większość prawników bowiem nie jest wystarczająco mądra i wystarczająco dobrze przygotowana, by określić społeczne (szeroko rozumiane, a więc na przykład także gospodarcze) znaczenie przepisów.

Aby bowiem to uczynić, to znaczy aby powiedzieć, do czego naszym zdaniem przepis powinien posłużyć, bardzo często nie wystarcza jego logiczna czy semantyczna analiza. Żeby przepis taki umieścić we wszechświecie i nadać mu sens – autor poglądu musi się swobodnie i bez obaw posługiwać własnym systemem aksjologicznym stosowanym do rozumienia świata.

Taki na przykład Maurycy Allerhand, gdy komentował kodeks handlowy, nie miał bardzo silnej potrzeby powoływania się na poglądy „doktryny i orzecznictwa", lecz z całkowitą jasnością wiedział, dla jakich potrzeb poszczególny przepis stworzono i w związku z tym co on ma znaczyć. Ta sama jasność rozumienia społecznego sensu prawa pozwoliła Allerhandowi w czasach wojny być w lwowskim getcie swoistym, z woli ludu, sędzią pokoju. Nie dlatego, że był wielkim prawnikiem i profesorem, ale dlatego, że wiedział, po co to wszystko zostało wymyślone.

Gdy się jest sędzią, jak Łętowska, Safjan, a teraz Wróbel, Pyziak-Szafnicka, Zubik czy Wronkowska, oczywiście punktem wyjścia jest na ogół kariera akademicka. Ale na drodze do wybitności to tylko pretekst. Wybitność prawnika polega na wpływaniu na rzeczywistość poprzez jej zmienianie i poprawianie, a nie poprzez jej opisywanie. Na tej drodze konieczne jest w punkcie wyjścia zaakceptowanie tej wiedzy i tych poglądów, które dominują. Ich zmiana, a tym samym ulepszanie świata, jest możliwa w rzeczywistości społecznej tylko bardzo powolnymi, małymi krokami, ale trzeba wiedzieć, dokąd i dlaczego się zmierza.

Ten proces doznaje przyspieszenia w czasach kryzysu, wojny i każdego społecznego napięcia, które zwiększa zapotrzebowanie na wiedzę o tym, co społeczeństwu jest potrzebne. Znów najważniejsza staje się aksjologia etyczna i społeczna, nie zaś prawnicza.

Jeżeli ktoś uważa, że obecny spór o Trybunał Konstytucyjny jest sporem prawniczym – to niestety nic z tego nie rozumie. Jest to par excellence spór o wartości – moralne, społeczne i polityczne. W takim przypadku prawo staje się w dużej mierze narzędziem sporu, narzędziem rozumianym nieinstrumentalnie, narzędziem obrony wartości.

I to jest miejsce na prawniczą wybitność – która łączy wiedzę o prawie z wiedzą o tym, co dobre i ważne.

Autor jest adwokatem z Warszawy

Od lat męczy mnie i fascynuje problem wybitności w zawodzie prawnika. Poruszamy się tu w gęstwinie pojęć niezdefiniowanych, przyjmijmy jednak, że nie chodzi nam o to, kogo magmowata tak zwana publiczność uważa za wybitnego prawnika, ale raczej o to, do kogo można by zastosować obiektywne kryterium wybitności. Co oznacza w najprostszym sensie – do kogoś wyróżniającego się mądrością, doniosłością czy wpływem na tle innych ludzi.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA