Przemoc i eksperymenty z płcią - Andrzej Bryk o prawach rodziców i ideologii gender

Prawa rodziców kontra rewolucja seksualna (część 2).

Aktualizacja: 28.04.2018 15:34 Publikacja: 28.04.2018 02:00

Przemoc i eksperymenty z płcią - Andrzej Bryk o prawach rodziców i ideologii gender

Foto: 123RF

Hannah Arendt, pisząc w latach 70. o kryzysie kultury, zwróciła uwagę, iż jednym z charakterystycznych cech społeczeństwa totalitarnego jest poddanie wyzwolonego spod władzy rodziców dziecka władzy bardziej przerażającej i naprawdę tyrańskiej, używającej władzy państwa do realizacji swojej ideologii. Coraz częściej w świecie liberalnym szkoły narzucają regulaminy dotyczące praw uczniów uznających się za transgenderystów z wyłączeniem interwencji rodziców, z organizacjami LGTB uruchamiającymi cały aparat prawno-polityczny wobec szkół, które ulegają ich presji. Ruch LGTB ma świadomość, że prawa transgenderowe są często skonfliktowane z rodzicami. Centrum Praw Transgenderowych w USA zauważa np., że „gdy coraz więcej osób identyfikuje się jako transgenderowe w coraz wcześniejszym wieku, rodzice często nie wiedzą, jak wspierać swoje dzieci. Kiedy jesteś transgenderowym uczniem, który doświadcza przemocy czy jest wyrzucany z tego powodu z domu, należy rozważyć dla siebie inny rodzaj rodziny".

Oblicza przemocy

Prezes Instytutu Polityki Rodzinnej broniącego praw rodziców zwrócił uwagę, że ruch transgenderowy operuje tak szerokim pojęciem przemocy, by podważyć jakiekolwiek prawa rodziców do pokierowania losem dziecka, zanim przejmą je działacze transgenderowi, psychiatrzy i lekarze stosujący terapie hormonalne nawet w najwcześniejszym wieku, gdy niepewność własnej seksualności jest często związana z jej kształtowaniem. Uważają oni, że ktokolwiek nie akceptuje całkowicie decyzji nieletniego, by zmienić swój gender, jest z definincji stosującym przemoc. Nie dopuszczają możliwości pomyłki, stąd automatycznie stwierdzają, że ktokolwiek się z nimi nie zgadza, stosuje wobec dziecka przemoc. Tym samym łatwo wywierają nacisk na instytucje państwa, by ograniczyły prawa rodziców.

Podważanie praw rodzicielskich i promocja rewolucji seksualnej ma też wymiar międzynarodowy. W społeczeństwie postmodernistycznego liberalizmu przybiera ona postać niewdrażania określonej ideologii politycznej, ekonomicznej czy społecznej, lecz nowej antropologii emancypacyjnej z jej płynnością, różnorodnością i nakazem akceptacji moralnej nieskończonego eksperymentowania z seksualnością. Krytyka może dotyczyć jedynie ograniczeń nakładanych na wybór, nigdy samego wyboru.

Zmiana płci w jedną stronę

W lutym Parlament Europejski przyjął raport wzywający państwa członkowskie do zakazania leczenia homoseksualizmu, bo narusza to „prawa osób LGTB". W grudniu 2017 r. parlament Malty również uznał taką psychoterapię reparatywną za nielegalną. Psychoterapeuci pomagający homoseksualistom zwracającym się dobrowolnie o pomoc mogą być karani pięcioma miesiącami wiezienia i 5 tys. euro grzywny. Płeć zatem może być zmieniona w jednym kierunku. To niekonsekwencja ideologiczna, ponieważ nie o każde, w tym heteroseksualne gender tutaj idzie, lecz tylko o takie, które podważa normatywny wzór kobiety i mężczyzny, traktowanych tutaj zatem jako stan niezrealizowanej potencji, rodzaj „fałszywej świadomości" płciowej, do której nie może być powrotu. Idzie zatem o zniszczenie pojęcia naturalnej normy heteroseksualnej i instytucji na niej opartych uznawanych przez ruch LGTB za „opresyjny" uniemożliwiający emancypacje „innych", w tym dzieci.

Ksenofobia wstrzymująca postęp

Raport europarlamentu został powitany z aprobatą przez media liberalno-lewicowe, oznajmiające m.in., że w Polsce „terapia homoseksualna" jest propagowana przez „ośrodki związane z Kościołem katolickim i prawicowymi politykami, a krytykowana przez specjalistów. To argumentacja, w której świat ekspercki utożsamiany jest z jedną opcją ideologiczną, potwierdzając jednocześnie w jej domniemaniu neutralny „światopogląd naukowy", automatycznie definiując ksenofobiczny świat wstrzymujących postęp. Nie o kwalifikacje naukowe w tej niezwykle skomplikowanej materii tutaj jednak chodzi, lecz o sytuowanie się po właściwej stronie projektu emancypacyjnego, w którym homoseksualizm i inne formy seksualnego gender są normatywnie w pełni akceptowalne.

W podobnym tonie wypowiedział się Vitit Muntarbhorn w 2016 r., obejmując po raz pierwszy powołany urząd ONZ niezależnego eksperta ws. przemocy i dyskryminacji na podstawie orientacji seksualnej i tożsamości genderowej. Uznał za swój cel zaakceptowanie przez społeczność międzynarodową orientacji seksualnej i tożsamości płciowej za kategorie otwarte przynależne do praw człowieka, przyjęcie otwartej definicji rodziny z edukacją w tym kierunku prowadzoną od najmłodszych lat. Na zapytania o konflikt ideologii gender z religią, prawami rodzicielskimi, wolnością sumienia, słowa i badań naukowych pokazujących negatywne skutki takiego „płynnego" rozumienia rodziny i wychowania dzieci odparł, iż wolności te nie są prawami absolutnymi i w razie dyskryminacji mogą zostać ograniczone. Taka polityka ma stać się częścią światowego porządku prawnego z zakazem jej krytyki jako „mową nienawiści", z akcją afirmacyjną dla osób homoseksualnych i transgenderowych już wprowadzanej w UE i w USA.

Akceptacja ponad wszystko

Ten liberalny „święty projekt" sekularyzacyjny, propagowany przez dominujące media, uniwersytety, szkoły, organizacje międzynarodowe, a nawet kościoły stawia w centrum ludzkiego rozwoju osiągnięcie pełnej emancypacji jednostki rozumianej jako równość, z tolerancją jako afirmacją ludzi konstruujących dowolnie swoje tożsamości. Znika wartościowanie moralne, bo znika pojęcie moralności jako obiektywnego systemu zobowiązań. Każda tożsamość i styl życia ma nie tylko być tolerowany, lecz zaakceptowany. Następuje zniszczenie kotwic religijnych, kulturowych, rodzinnych, gdzie miłość do dziecka jest instynktowna, na rzecz nieustannej emancypacji w poszukiwaniu swojej autentyczności wyrażanej w jedynym języku praw człowieka, ponieważ autentyczna polityka tożsamości jest nienegocjowaną wartością. Rodzice w takiej sytuacji mają przestać wychowywać ku wartościom. Mają potwierdzać odczucia i każdy wybór dziecka, zarządzając ich emocjami i afirmować bez wymagań.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

Hannah Arendt, pisząc w latach 70. o kryzysie kultury, zwróciła uwagę, iż jednym z charakterystycznych cech społeczeństwa totalitarnego jest poddanie wyzwolonego spod władzy rodziców dziecka władzy bardziej przerażającej i naprawdę tyrańskiej, używającej władzy państwa do realizacji swojej ideologii. Coraz częściej w świecie liberalnym szkoły narzucają regulaminy dotyczące praw uczniów uznających się za transgenderystów z wyłączeniem interwencji rodziców, z organizacjami LGTB uruchamiającymi cały aparat prawno-polityczny wobec szkół, które ulegają ich presji. Ruch LGTB ma świadomość, że prawa transgenderowe są często skonfliktowane z rodzicami. Centrum Praw Transgenderowych w USA zauważa np., że „gdy coraz więcej osób identyfikuje się jako transgenderowe w coraz wcześniejszym wieku, rodzice często nie wiedzą, jak wspierać swoje dzieci. Kiedy jesteś transgenderowym uczniem, który doświadcza przemocy czy jest wyrzucany z tego powodu z domu, należy rozważyć dla siebie inny rodzaj rodziny".

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji