Problem niesłusznie skazanych nie jest nowy. W latach 1989 –2010 doszło do uniewinnienia ponad 250 amerykańskich obywateli, prawomocnie skazanych i odsiadujących swoje wyroki za najpoważniejsze przestępstwa. Uniewinnienia wynikały głównie z wykorzystania nowej technologii badań DNA w latach 90., choć nie tylko.
Dla przykładu, Robert Cotton został skazany na ponad 50 lat pozbawienia wolności za zgwałcenie i rozbój na podstawie zeznań naocznego świadka – pokrzywdzonej. Po dziesięciu latach odsiadki po badaniach DNA okazało się, że jest niewinny. Podobnie było z 16-letnim Terence Garnerem, skazanym za usiłowanie zabójstwa, rozbój i porwanie. Wymierzono mu karę od 32 do 48 lat pozbawienia wolności na podstawie fałszywych zeznań współoskarżonych. Kolejne wnioski o wznowienie procesu, mimo silnego materiału dowodowego, były odrzucane. Dopiero zmiana nieprzychylnego sędziego doprowadziła do wznowienia i uniewinnienia (po czterech latach spędzonych w więzieniu).
Niesłusznie skazano również Daryla Hunta za zgwałcenie i morderstwo. Skazano go na dożywotni pozbawienie wolności. Został uwolniony dopiero po dziewiętnastu latach więzienia.
Wskazane przypadki doprowadziły do utworzenia komisji niewinności mających przyglądać się raz jeszcze najbrutalniejszym zbrodniom, za które skazano na podstawie wątpliwego materiału dowodowego, albo nowe dowody lub okoliczności wskazywały na niewinność skazanego.
Brytyjska kontrola: liczby robią wrażenie
Prekursorem rozwiązań amerykańskich była Brytyjska Komisja Niewinności (British Criminal Cases Review Commission, dalej „CCRC"). To organ niezależny od władzy sądowniczej i wykonawczej, choć składa coroczne sprawozdania rządowi. Tworzy ją jedenastu komisarzy, spośród których co najmniej czterech musi być prawnikami, zaprzysiężonymi na pięcioletnią kadencję przez królową na wniosek premiera. Komisja zatrudnia około stu pracowników, łącznie z pięćdziesięcioma osobami prowadzącymi sprawy, które wykonują codzienne czynności.