Odpowiedzialność za domy opieki dla imigranckich dzieci i młodzieży spoczywa na gminach. Kiedy młodociany uchodźca ubiega się o azyl bez towarzyszącej mu osoby dorosłej, podlega ochronie oenzetowskiej konwencji praw dziecka i zgodnie z dublińskimi aktami prawnymi traktuje się go szczególnie. Wówczas Agencja Imigracji zwraca się do wyznaczonej gminy, by zatroszczyła się o mieszkanie i opiekę nad niepełnoletnim przybyszem. Dziecku przydziela się również pełnomocnika, który wspomaga je w kontaktach z władzami i w wystąpieniu o azyl. Pomaga mu się również w odnalezieniu członków rodziny.
Znalezienie lokum to prawdziwe wyzwanie, gdy przypływ azylantów jest znaczny i trzeba działać natychmiast. Tak jak było w 2015 r., gdy Szwecja przyjęła ponad 35 tys. niepełnoletnich Afgańczyków, Somalijczyków, Syryjczyków, Etiopczyków i Marokańczyków, rok wcześniej 7 tys. młodocianych uchodźców, a w ubiegłym roku 2199.
Budując imperium humanitarnej polityki, Szwecja jednocześnie stworzyła lukratywny rynek przyjmowania młodocianych azylantów. Wszak już kilka lat temu szef prasowy Agencji Imigracji mówił o miliardowym przemyśle dla firm, które zarabiają na segmencie imigrantów przybyłych tu bez prawnych opiekunów. Wygląda to następująco; państwo dostarcza środki na utrzymanie młodocianych azylantów Agencji Imigracji, która przekazuje je gminom.Te albo same angażują się w działalność, albo powierzają prywatnym firmom różne zadania. I nie trzeba podkreślać , że biznes jest opłacalny. Za przyjęcie jednego młodocianego uchodźcy spółka otrzymuje na dobę odpowiednik 1000 zł.
Nic więc dziwnego, że zainteresowanie prowadzeniem domów dla niepełnoletnich imigrantów nie słabnie. Spółki nie przebierają też w metodach. Na forum Facebooka oficjalnie poszukują socjonomów, którzy za zapłatą chcieliby się zarejestrować jako kierownicy domów dla nastoletnich imigrantów. By bowiem spółka mogła prowadzić dom opieki, musi psycholog, socjonom lub behawiorysta wystąpić jako menedżer. I nie chodzi o to, by pracował w ośrodku, tylko o to, by podał swoje nazwisko, co pozwoli na złożenie wniosku o koncesję w gminie.Według szwedzkiej telewizji, niektórym socjonomom firmy oferowały po 70 tys. koron za złożenie podpisu na dokumencie. Telewizja ujawniła również, że kiedy specjalistka, której zaproponowano pieniądze za sygnowanie wniosku, odmówiła ze względu na to, że już sprawuje funkcję kierowniczą w innym, odpowiedziano: to nie ma znaczenia. Parafowanie jest bowiem potrzebne jedynie po to, by wniosek na koncesję został pozytywnie rozpatrzony.
Znane są też przypadki, że spółka otworzyła dom dla nieletnich azylantów bez doczekania się koncesji, ponieważ panował kryzys migracyjny i trzeba było się spieszyć. Inna spółka z kolei ruszyła bez otrzymania wyciągu z rejestru karnego osoby wybranej na szefa domu opieki.