Procedowana właśnie w Sejmie ustawa o zmianie ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (druk sejmowy nr 1406) przewiduje, że asesorów sądowych będzie mianował minister sprawiedliwości. To uprawnienie ministra wywołało liczne głosy krytyczne, podkreślające, jakie zagrożenia płyną z samego faktu mianowania przez ministra. W tym duchu na łamach „Rzeczpospolitej" wypowiadali się m.in. prof. Fryderyk Zoll w rozmowie z Agatą Łukaszewicz („Rz" z 20 marca 2017 r.), a także sędzia Tomasz Marczyński cytowany w artykule Agaty Łukaszewicz „Sędziowie – nowe zasady dojścia do zawodu" („Rz" z 12 marca 2017 r.), Waldemar Żurek w licznych wypowiedziach (m.in. w tekście „Projektowane zmiany oznaczają koniec niezawisłości sędziów", „Rz" z 16 lutego 2017 r.), Krzysztof Stępiński („Reformę od demolki dzieli kosmos", „Rz" z 28 marca 2017 r.).
Bez rzeczowej analizy
Jednoznacznie krytyczne stanowisko zostało wyrażone przede wszystkim w opinii Zebrania Przedstawicieli Zebrań Sędziów Apelacji i Zebrania Przedstawicieli Zgromadzeń Ogólnych Sędziów Okręgów z 20 marca 2017 r. Stanowcza teza sprowadza się do oceny rządowego projektu jako niekonstytucyjnego przez sam fakt mianowania asesorów przez ministra sprawiedliwości, co zapewne – w domyśle – prowadzi do zawłaszczenia przez polityków jednego z obszarów władzy sądowniczej. Przy tym Zebranie wyraża pochwałę dla instytucji asesora w kształcie uchwalonym ustawą z 10 lipca 2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw, a projekt rządowy ma rzekomo stanowić krok wstecz w stosunku do obowiązujących rozwiązań. Teza ta nie została jednak poparta rzeczową analizą.
Czytelnikom należy się kilka słów wyjaśnienia.
Model sądownictwa opartego na niezawisłych i bezstronnych sędziach jako gwarancja sprawiedliwości, ładu społecznego i poszanowania praw jednostki nie tylko wynika z obowiązującej konstytucji, ale także zdaje się stanowić niekwestionowane oczekiwanie społeczne. Oczekiwania i wymagania stawiane sędziom są zresztą bardzo wysokie i praktycznie takie same we wszystkich społeczeństwach. Oczekuje się od sędziów nie tylko wysokich walorów moralnych i intelektualnych, życiowej mądrości, ale także pracowitości, wrażliwości, empatii. Jednocześnie w celu zagwarantowania obywatelom uczciwego sądu obdarza się tę grupę zawodową „przywilejami" mającymi zapewnić im jak najlepsze warunki wymierzania sprawiedliwości, w tym gwarancję nieusuwalności i dożywotności sprawowania urzędu. Stąd niezwykle istotny, a jednocześnie bardzo trudny jest sam sposób rekrutacji sędziów.
Porównajmy więc model proponowany w projekcie rządowym z modelem aprobowanym przez Zebranie Przedstawicieli Zebrań Sędziów Apelacji i Zebranie Przedstawicieli Zgromadzeń Ogólnych Sędziów Okręgów.
W tym drugim kandydat na asesora rekrutujący się z prokuratorów, asesorów prokuratorskich, referendarzy sądowych, asystentów sędziów, adwokatów, radców prawnych, notariuszy musi się zgłosić na wolne stanowisko sędziowskie ogłoszone przez ministra sprawiedliwości w Monitorze Polskim. W ogłoszeniu wskazany jest tylko sąd, do którego należy się zgłosić, bez wskazania, czy będzie to wydział karny czy cywilny. Zgłoszenie kandydatury uniemożliwia aspirującemu równoległe przystąpienie do konkursu w kolejnym naborze aż do zakończenia tej pierwszej procedury konkursowej. Oznacza to, że niektórzy kandydaci mogą mieć pecha i trafić na bardzo dobrze obsadzony konkurs. Przy czym, gdy minister ogłosi kolejny nabór, najlepsi mogą już być w uwikłani w ten pierwszy konkurs, a do kolejnego zgłoszą się osoby o niższych walorach. Już te wady wydają się uniemożliwiać optymalny nabór.