Lekceważące czy nieuprzejme wypowiedzi wyrażane bądź w pismach procesowych, bądź na rozprawie zdarzały się zawsze. Z reguły spotykały się z właściwą reakcją, w szczególnie drastycznych przypadkach z odpowiedzialnością przed sądami karnymi w postępowaniach wszczynanych przez prokuratorów. W trakcie mojej ponaddwudziestoletniej praktyki adwokackiej, w której zdarzało mi się reprezentować osoby z najprzeróżniejszych środowisk, z kryminalnymi włącznie, o różnym poziomie wykształcenia, nikt niezadowolony z wyroku czy sposobu prowadzenia rozprawy nie pozwolił sobie w mojej obecności na szorstkie komentarze wobec sądu.
Trudno się dziwić nasileniu takich zachowań w ostatnim czasie, jeśli się zważy, że wzorce nierzadko pochodzą od osób i instytucji szczególnie zobowiązanych do dbałości o ochronę należytego wizerunku sądownictwa. Niewątpliwie nie sprzyja takiej ochronie nazwanie przez wysokiego funkcjonariusza partyjnego sędziów SN „zespołem kolesi", a podjęcie przez nich przewidzianej prawem uchwały „szerzeniem anarchii", ani też bulwersujące zachowanie na rozprawie przedstawiciela ministra sprawiedliwości występującego jako pozwany, grożącego sędzi wszczęciem postępowania dyscyplinarnego, zarzucającego, że „toleruje oczywiste bezprawie" i domagającego się jej wyłączenia za prowadzenie postępowania mimo immunitetu poselskiego.
Nie przysparza również szacunku sądom i wymiarowi sprawiedliwości publiczne pochwalanie czynu oskarżonego, który naruszył powagę wymiaru sprawiedliwości, rzucając w sędzię tortem, oraz twierdzenie, że „polskie sądownictwo to jeden gigantyczny skandal", czy wreszcie zamieszczanie na stronach internetowych MS informacji o wymienionej z imienia i nazwiska sędzi, która „miała się wykazać wyjątkową nieudolnością" w prowadzeniu sprawy.
Pojawiające się co jakiś czas oświadczenia przedstawicieli administracji wymiaru sprawiedliwości o pozytywnej ocenie zdecydowanej większości sędziów nie niwelują, niestety, fatalnych skutków przykładowych wypowiedzi, trafiających do sporej grupy osób nieusatysfakcjonowanych przegraną we własnych sprawach sądowych.
Z drugiej strony – trzeba to jasno powiedzieć – pojawiają się ostatnio doniesienia o niegodnych sędziego zachowaniach.
Co na to trybunały
W interesie demokratycznego państwa prawnego leży, aby sędziowie, sądy oraz orzeczenia podlegały nie tylko kontroli instancyjnej, lecz były też poddawane ocenie opinii publicznej, w tym zainteresowanych stron, a więc oskarżonych, pozwanych czy pokrzywdzonych. Oceny tej ostatniej grupy mogą być nawet – co zrozumiałe – niesłuszne i emocjonalne. Istotą problemu jest natomiast wytyczenie granicy między ochroną sędziego/sądu przed zniewagą lub zniesławieniem a wolnością wypowiedzi.