Aleksander Tobolewski odpowiada Maciejowi Strączyńskiemu: Ja mogę być nieuważny

Nie spodziewam się, że czytał Pan wszystkie moje felietony w „Rzeczpospolitej", bo było ich już ze 40. Tak samo jak ja nie czytam wszystkich projektów aktów prawnych skierowanych do Sejmu.

Publikacja: 20.03.2016 12:03

Tych już pewno będzie kilkaset (mówię o obecnym rządzie). Nie zna Pan więc mojej opinii o procesie kontradyktoryjnym, o którym dobrze mówię od 35 lat. Nie zrozumiał Pan w ogóle mojego przesłania zawartego w 5000 znaków, jakie daje mi „Rz" na felieton. Zamiast zwrócić uwagę na to, co jest innego z mojej perspektywy widzenia – to znaczy zza oceanu, używa Pan retoryki, którą właśnie krytykuję. Napisałem jasno:

„Wypowiem się – pewnie kontrowersyjnie, ale tak, jak ja to widzę z Kanady. Jakakolwiek propozycja (odnoszę się tylko do zmian w przepisach prawa) wywodząca się spod pióra kogokolwiek związanego z PiS jest od razu traktowana jako polityczna gra – co prawda nikt nie wie, do której bramki, ale musi być negatywna. I możemy się tylko zastanawiać, co »oni« chcą osiągnąć, bo na pewno nie to, żeby w polskim prawie było lepiej". I dalej: „Szermowanie argumentami, że zmiany i polityka tych zmian jest nieprzejrzysta i że »musi« się coś za nimi kryć, jest teraz tak oczywiste dla kogoś, kto na co dzień nie mieszka w Polsce, że doprowadza do mdłości. Wszak są w rządzie i resortach ludzie, którzy bez względu na swoje przekonania polityczne chcą dla Polski dobrze i w miarę swoich sił starają się prawo w Polsce poprawić".

A w opinii napisał Pan Prezes (...), że Iustitia nie będzie w ogóle reagować na proponowane zmiany, bo są politycznie motywowane. Więc sam Pan sobie przeczy, pisząc w polemice że: „Każdy, kto zna projekty zmian prawa i opinię przeczyta, w przeciwieństwie do pana mecenasa będącego nieuważnym czytelnikiem, zorientuje się, którego projektu owa opinia dotyczy, i skieruje ją do właściwej teczki. I po takiej czynności może z opinią polemizować. Ale już merytorycznie. Jak można polemizować z Panem Prezesem merytorycznie, jeśli twierdzicie, że nie będziecie w ogóle oceniać jakichkolwiek poprawek w temacie procesu kontradyktoryjnego i jego zmian proponowanych z motywów politycznych przez rząd?

Spodziewałem się ataku ze strony Iustitii, mimo że opublikowałem artykuł w jednym z kwartalników i bardzo wysoko Iustitię cenię. Złośliwa krytyka to przecież takie polskie – jak mój felieton. Tylko ja, Panie Prezesie, nie stoję na czele jednej z najpoważniejszych w Polsce organizacji, jaką jest Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia i ja mogę być nieuważny, złośliwy i nie czytać tego, co się publikuje, tym bardziej że jak w przypadku Komisji Weneckiej można mi zawsze zarzucić, że mieszkając w Kanadzie 40 lat, na polskim prawie się nie znam. Ale Iustitia nie ma prawa – tak, zastanowiłem się, zanim to napisałem – robić błędów (nawet w numeracji!) i obrażać się na rząd, który ma pomysły nie po myśli Pana Prezesa i pewnie dużej części sędziów. Dużej części, ale nie wszystkich. Jeśli się wymaga od prezydenta, by reprezentował wszystkich Polaków, to od Iustitii trzeba wymagać, by reprezentowała wszystkich sędziów.

Noblesse oblige, Panie Prezesie!

Z należnym szacunkiem

dr Aleksander Tobolewski

PS Prowincja Quebec jest jak najbardziej oparta na prawie cywilnym wywodzącym się z Kodeksu Napoleona, a nie na brytyjskim systemie prawnym.

Tych już pewno będzie kilkaset (mówię o obecnym rządzie). Nie zna Pan więc mojej opinii o procesie kontradyktoryjnym, o którym dobrze mówię od 35 lat. Nie zrozumiał Pan w ogóle mojego przesłania zawartego w 5000 znaków, jakie daje mi „Rz" na felieton. Zamiast zwrócić uwagę na to, co jest innego z mojej perspektywy widzenia – to znaczy zza oceanu, używa Pan retoryki, którą właśnie krytykuję. Napisałem jasno:

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?