Nadszedł dzień, w którym trzeba było wymienić komputer na nowy. Przeniesienie programów z jednego PC do drugiego jest dla niefachowca ogromnym wyzwaniem. Przy okazji ręcznego przenoszenia plików zauważyłem, że minęły prawie dwa lata, odkąd moje felietony ukazują się w „Rzeczpospolitej". Proponowałem w nich środowisku prawniczemu w Polsce rozwiązania, które znam z praktyki adwokackiej w Kanadzie, a według mnie nadają się do zastosowania w Polsce.
Idea poniekąd słuszna, ale wątpię, by moje felietony przyczyniły się do istotnych zmian. Polacy wiedzą lepiej i „żaden obcy nie będzie nas uczył, jak dzieci robić!". Zresztą wystarczy poczytać komentarze do większości felietonów. Polak, a szczególnie wyższy urzędnik, nie lubi być krytykowany i chociaż daleki byłem od działania „sztuka dla sztuki", politycznych wystąpień czy złośliwości, to niestety wiele osób tak moją krytykę odebrało.
Doceniłem po latach
W ciągu dwóch lat zahaczyłem o dwie różne ekipy rządzące. Raz przyklejano mi etykietkę anty-PO-PSL, a następnie, anty-PiS. Nie mieszkam w Polsce i teoretycznie, jest mi obojętne, kto tu rządzi. Jako prawnik jednak wiem, że nie ma systemu prawnego, którego nie można by ulepszyć lub zmienić. Jednym z docenionych przeze mnie dopiero po latach zagadnień, które wyjaśniali nam profesorowie na Uniwersytecie Warszawskim, jest trójpodział władzy i podstawy systemu prawa.
Prawo szariatu ma oczywiście niewiele wspólnego z prawem cywilnym, a common law inaczej reguluje sprawy, w których „wyznawcy kodeksu" nie mogą się doszukać podstawy do wydania jedynie słusznego wyroku. Ale wbrew pozorom są prawdy ogólne, które muszą istnieć w każdym systemie, żeby dobrze funkcjonował.
Najważniejsze z nich to zaufanie do ustawodawcy, od którego zależy litera prawa, do sędziów wydających wyroki i do zarządzających systemem wymiaru sprawiedliwości. Zaufanie do ustawodawcy jest pełne, gdy prawo pochodzi od Boga (patrz szariat), choć inaczej go interpretują zwykli wyznawcy islamu, a inaczej fanatycy. Jeśli natomiast jest to prawo stanowione przez ludzi, to brak zaufania do ustawodawcy, sędziów lub zarządzających wymiarem sprawiedliwości wcześniej czy później naruszy autorytet i funkcjonowanie państwa. Pisałem o trójpodziale władzy i jeśli rządzący w Polsce nie rozumieją, lub nie chcą zrozumieć, że stanowi on filar demokracji – systemu jak się mówi nie najlepszego, ale lepszego jeszcze nikt nie wymyślił – to wcześniej czy później musi nastąpić katastrofa.