Jak wziąć udział w tej akcji

A wystarczyłoby, gdyby sędzia wyłączył się z prowadzenia sprawy...

Aktualizacja: 10.03.2018 17:00 Publikacja: 10.03.2018 05:00

Jak wziąć udział w tej akcji

Foto: Fotolia.com

Za miesiąc wejdzie w życie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. O najważniejszych kwestiach w niej zawartych napisano już bardzo dużo. Jednak niespodziewanie pojawił się w niej przepis, który dla przeciętnego sędziego może mieć nie mniejsze znaczenie, niż skrócenie kadencji pierwszej prezes SN, przeniesienie w stan spoczynku 40 proc. składu SN czy nowy model postępowania dyscyplinarnego.

Dotychczas sędziowie mieli ustawowy zakaz posiadania więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów w spółkach prawa handlowego. Mniejsze udziały wpisywali jedynie do oświadczeń majątkowych, od zeszłego roku upublicznianych. Tak było przez lata.

Podczas prac nad poprawkami w Komisji Sprawiedliwości 6 grudnia 2017 r., poseł Stanisław Piotrowicz poddał pod głosowanie „wrzutkę" w postaci poprawki nr 34. Dotyczyła znaczącego ograniczenia korzystania z akcji i udziałów w spółkach przez sędziów sądów powszechnych. Poprawkę zgłosił klub Prawa i Sprawiedliwości, więc przeszła bez problemów. Również bez problemów poprawka została przyjęta na posiedzeniu plenarnym dwa dni później. Potem szybko Senat i prezydent, no i mamy bubel prawny.

Już sam sposób procedowania budzi poważne zastrzeżenia. „Wrzutki" nie są uzasadniane i potrafią zaskakiwać nawet profesjonalnego odbiorcę, nie mówiąc o przeciętnym obywatelu. I nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem, że taktyka ta była stosowana także przez posłów PO w poprzedniej kadencji.

Zgodnie z nowelą zyski z posiadania akcji lub udziałów w spółce prawa handlowego sędzia przekazuje na wskazane przez siebie cele publiczne albo na odrębny rachunek bankowy, z którego będzie mógł korzystać dopiero po przejściu w stan spoczynku. Niewykonanie tego obowiązku jest równoznaczne ze zrzeczeniem się urzędu.

Na pozór wszystko jest jasne. Chodzi o uniemożliwienie korzystania z dochodów pochodzących z akcji lub udziałów w spółkach. Dlaczego? Poprawki zgłaszane na komisji nie są uzasadniane, więc oficjalnego uzasadnienia brak. Można się jedynie domyślać, że chodzi o uniknięcie konfliktu interesów, gdy rozstrzygane są sprawy spółki, której akcje sędzia posiada.

Czy uzyskiwanie przez sędziego dochodów z niewielkich (do 10 proc.) pakietów akcji i udziałów jest na tyle istotne, aby ograniczać prawo do inwestowania na giełdzie uczciwie zarobionych pieniędzy? Nie wydaje mi się. Gdyby istotnie wystąpił konflikt interesów (co może zdarzyć się bardzo rzadko), jest przecież instytucja wyłączenia sędziego. Przecież sędziowie też ludzie i mają rozmaite inne stosunki prawne z różnymi podmiotami. Kupują i serwisują samochody, mają telefony komórkowe czy telewizję kablową. Wszystko to zgodnie z umowami, które wiążą znacznie mocniej niż posiadanie kilku akcji. Warto też zauważyć, że tego rodzaju ograniczeń nie mają przedstawiciele innych władz, a sam premier Morawiecki do niedawna inwestował na giełdzie i nie widział w tym żadnego problemu. A przecież parlamentarzystom czy członkom rządu dużo łatwiej o konflikt interesów niż sędziom.

Załóżmy jednak przez chwilę, że ustawodawca ma rację i uzasadnione jest traktowanie sędziów jak chłopów pańszczyźnianych, którzy mają liczne obowiązki, ale nie powinni mieć praw przysługujących każdemu obywatelowi. Takie założenie tylko pogarsza sytuację. Wprowadzony przepis jest bowiem tak fatalnie skonstruowany, że może być z niego więcej szkody niż pożytku.

Co na to suweren

Przede wszystkim niejasny jest jego zakres. Odwołuje się on bowiem wprost do zakazu posiadania akcji lub udziałów przekraczających 10 proc. kapitału zakładowego. Czyli na pierwszy rzut oka chodzi o zyski z akcji i udziałów, których sędzia i tak nie może posiadać. Takie rozwiązanie miałoby nawet pewien sens. Skoro bowiem sędzia przekroczy obowiązujący limit 10 proc. akcji lub udziałów, to spotyka go sankcja w postaci zakazu korzystania z zysków z tego zbyt dużego pakietu. Do sytuacji takiej może dojść najzupełniej legalnie, np. po przyjęciu przez sędziego spadku. Wówczas jednak przepis dotyczyłby bardzo nielicznych przypadków, kiedy sędzia odziedziczył większy niż 10 proc. pakiet akcji i akurat nie zdążył ich sprzedać przed wypłatą dywidendy.

Czy to jedyna możliwa interpretacja? Niekoniecznie. Może bowiem ustawodawca miał na myśli nie tylko akcje lub udziały powyżej 10 proc. kapitału, ale wszystkie? Co prawda z przepisu to nie wynika, ale takiego wniosku wykluczyć nie można. Nie wiadomo zatem, czy będzie uznawane, że przepis dotyczy powyżej 10 proc. akcji, czy też wszystkich. Zgodnie z ogólnymi zasadami należałoby w pierwszej kolejności stosować wykładnię gramatyczną. Jaka jednak będzie nowa wykładnia prawa, uwzględniająca podmiotowość państwa polskiego oraz wolę suwerena wyrażoną dwa lata temu w akcie głosowania?

Drugi zasadniczy problem to sposób rozumienia pojęcia zysków z posiadanych akcji lub udziałów. Na pewno w tym pojęciu znajdzie się wypłata dywidendy. Czy tylko? Czy kwoty uzyskane ze sprzedaży akcji są zyskiem, czy też nie? Czy za zysk należy uznać tylko różnicę między ceną nabycia a ceną sprzedaży akcji? Pewną podpowiedź mogą tu dawać przepisy ustawy o PIT, która wyraźnie wskazuje, że przychodem jest dywidenda oraz środki ze sprzedaży udziałów (akcji). Gdyby więc interpretować omawiany przepis ściśle, posiadanie akcji może rodzić zysk jedynie przy nabyciu dywidendy lub praw poboru albo sprzedaży akcji. Tyle wynikałoby z klasycznej wykładni prawa. W jakim kierunku pójdzie praktyka – nie wiadomo.

Największy problem będzie miał sędzia, którego małżonek prowadzi biznes, np. w formie spółki z o.o. i czerpie z tego zyski. Co prawda dla spółki wspólnikiem będzie małżonek, ale czy w takiej sytuacji jego zysk nie może być uznany za podlegający restrykcjom zysk sędziego? Zyski z akcji małżonka wchodzą w skład majątku wspólnego, ale przepis mówi o zyskach z akcji posiadanych przez sędziego, a nie przez małżonka w ramach majątku odrębnego. Ustawodawca tego problemu nie zauważa.

Kwestia przynależności do majątku wspólnego udziałów nabytych przez małżonka jest trudna i niejednoznaczna. Przedstawiciele doktryny prezentują tu całkowicie rozbieżne poglądy – od potwierdzenia do negacji. Również Sąd Najwyższy rozstrzygał te kwestie rozbieżnie. Generalnie jest więc problem. Nie wiadomo, czy zyski z akcji i udziałów należących do małżonka sędziego mają podlegać restrykcjom przewidzianym w nowelizacji, czy też nie.

Niech się spakuje

Problem jest bardzo poważny, bo skutkiem naruszenia tego przepisu jest złożenie sędziego z urzędu. A na dwuwładzy ustawodaczo-wykonawczej nie zrobi pewnie większego wrażenia, że jest to tryb usunięcia sędziego nieznany konstytucji.

Poza tym zupełnie nie wiadomo, jak miałaby wyglądać zrzeczenie się urzędu. Żadnego trybu nie przewidziano. Wygląda na to, że zdaniem ustawodawcy sędzia-akcjonariusz po prostu się spakuje i odejdzie z urzędu. Nie jest to jednak takie proste, zwłaszcza wobec licznych wątpliwości, co do zakresu obowiązywania tego przepisu. Łatwo można sobie wyobrazić, że sędzia w dobrej wierze uzna, że ten przepis go nie dotyczy i spokojnie będzie orzekał, a ktoś przy okazji jakiejś kontroli stwierdzi, że tak właściwie to kilka lat temu sędzia zrzekł się urzędu... .

Jak widać, problemów nie brakuje. Ich rozwiązaniem byłaby szybka sprzedaż akcji lub udziałów, zanim nowelizacja wejdzie w życie. Albo szybkie ustanowienie rozdzielności majątkowej.Nawet jednak po sprzedaży problemy mogą pozostać, bo na otrzymanym z domu maklerskiego druku PIT będzie widniał dochód z całego 2018 r., bez rozróżnienia, czy został osiągnięty przed wejściem w życie ustawy czy później. Nie ma też żadnego przepisu, który by mówił, że obowiązek dotyczy zysku osiągniętego po wejściu w życie ustawy. Nie da się wykluczyć, że nawet sprzedaż akcji przed 3 kwietnia nie uchroni sędziego przed skutkiem w postaci złożenia urzędu. Poza tym – czy to jest cel ustawodawcy?

Z ostatniej chwili: Ministerstwo Sprawiedliwości oficjalnie potwierdziło, że przygotowuje nowelizację nieszczęsnego przepisu. Miejmy nadzieję, że rozwieje ona wątpliwości i zdąży wejść w życie przed krytyczną datą 3 kwietnia.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Płocku, prezesem Oddziału Płockiego SSP Iustitia.

Za miesiąc wejdzie w życie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. O najważniejszych kwestiach w niej zawartych napisano już bardzo dużo. Jednak niespodziewanie pojawił się w niej przepis, który dla przeciętnego sędziego może mieć nie mniejsze znaczenie, niż skrócenie kadencji pierwszej prezes SN, przeniesienie w stan spoczynku 40 proc. składu SN czy nowy model postępowania dyscyplinarnego.

Dotychczas sędziowie mieli ustawowy zakaz posiadania więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów w spółkach prawa handlowego. Mniejsze udziały wpisywali jedynie do oświadczeń majątkowych, od zeszłego roku upublicznianych. Tak było przez lata.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie