Zakłócona kultura ciszy

Szwedzi się dowiedzieli, że policja utrzymuje w tajemnicy informacje związane z najnowszą falą azylantów. Dotyczy to pilnowania granic, kontroli dokumentów, konfliktów w ośrodkach dla uchodźców oraz walki z przestępczością. Każdy materiał, w którym jest mowa o przybyszach, opatrzono kodem 291.

Aktualizacja: 07.02.2016 16:39 Publikacja: 07.02.2016 09:00

Zakłócona kultura ciszy

Foto: 123RF

W wewnętrznej dyrektywie dla policji widnieje sformułowanie: „Nic się nie może wydostać na zewnątrz tak długo, jak misja trwa". Jednak utajnienie informacji koliduje z zasadą jawności i dostępności dokumentów. Część akt może być objęta tajemnicą, jeżeli zawierają dane o bezpieczeństwie kraju, liczbie funkcjonariuszy w różnych miejscach albo odbywającym się dochodzeniu w sprawie przestępstwa. Tego nikt nie kwestionuje. Jednak położenie ręki na wszystkich pro memoriach i nazywanie tego „materiałem roboczym" jest nonsensem. Jeżeli bowiem materiału nie traktuje się jako oficjalnego dokumentu, to nie podlega on zasadzie jawności. Takie metody budzą tylko spekulacje, że w państwie szwedzkim dzieje się coś złego i że policja kreuje rzeczywistość, ukrywając nawet, ile pracy wymaga przyjmowanie uchodźców. Funkcjonariusze policji są krytyczni wobec zarządzonej strategii ciszy. Tymczasem komisarz policji z jednostki gotowości kryzysowej tłumaczy utajnienie dokumentów tym, że zawierają dane o pracach prewencyjnych, a i ich ujawnienie zaszkodziłoby tym działaniom. Jednocześnie szef policji krajowej uwypukla konieczność „zbudowania i wzmocnienia zaufania do jej władz". Jak zatem ma się to do utajniania informacji o akcjach dotyczących azylantów?

Według standardów prasowych etniczność należy określać tylko w wypadkach, gdy ma ona znaczenie dla opisywanej sprawy. I trzeba przyznać, że tutejsi dziennikarze się do tego stosują. Gdy jednak jeden z głównych dzienników zamieścił informację o nastolatkach, które molestowały młode kobiety w noc sylwestrową w Malmö i w publikacji podano, że chodzi o samotnie przybyłych do Szwecji nieletnich migrantów z Afganistanu, podniosły się głosy oburzenia.

Ten zatem, kto mieszka w Szwecji, wie, jak kontrowersyjną kwestią jest pisanie o narodowości w oficjalnej publikacji i jak duże jest ryzyko oskarżenia o propagowanie rasizmu. Gdy zaczniemy mówić o etniczności w kontekście popełnianych przestępstw, to zbiją na tym kapitał rasiści – ostrzegał szef policji w jednej ze sztokholmskich dzielnic. Po sylwestrowym skandalu w Kolonii Szwedzi dowiedzieli się jednak, co się wydarzyło na ich własnym podwórku. Wówczas zbulwersowany premier kraju podkreślał, że ofiary wydarzeń zostały narażone na podwójną zdradę. Po pierwsze, sprawcy nie zostali oskarżeni, a po drugie, policja o tym nie informowała. Nie powinna zaś „z jakichś powodów próbować coś ukrywać, mamy z tym problemy" – przyznał.

Poprawność polityczna jest wręcz absurdalna. Dziennikarka arabskiego pochodzenia zaapelowała , by obecnego kryzysu z uchodźcami nie nazywać kryzysem. Słowo kryzys bowiem budzi negatywne konotacje. Znacznie neutralniej brzmi desygnat „sytuacja". Są dziennikarze, którzy się temu życzeniu podporządkowali.

Tymczasem niedługo po odkryciu kodu 291 przez „Dagens Nyheter" władze policji obwieściły, że utajnione dane odnoszące się do uchodźców ujrzą w ciągu miesiąca światło dzienne. Misja policji bowiem zmierza ku końcowi.

Widocznie policja musiała jakoś wybrnąć z sytuacji, ponieważ powoływanie się na konieczność utajnienia nie obroniłoby się w sądzie administracyjnym. Może na dokonanie wolty miało wpływ domaganie się niektórych polityków dymisji krajowego szefa policji, który jest zwolennikiem kultury ciszy.

Cisza zostaje jednak sukcesywnie przerywana. Ostatnio bowiem policja raportowała o eskalujących groźbach i pobiciach w ośrodkach dla azylantów. W 2015 r. gróźb i przemocy było dwa razy więcej niż rok wcześniej. Zanotowano bowiem aż 322 incydenty.

Raportuje się też o tragediach. Ostatnio 15-latek mieszkający w ośrodku dla młodzieży w Mölndal pod Göteborgiem zadał ciosy nożem 22-letniej kobiecie, mającej nocny dyżur. Kobieta zmarła od ran. Media zaczęły donosić też, jak wielkie problemy stwarza przyjeżdżająca młodzież, która ubiega się o azyl, nie mówiąc prawdy o swoim wieku. Ma to bowiem konsekwencje prawne. Na przykład azylant z Algierii został skazany za brutalne pocięcie nożem młodej kobiety. Został jednak wypuszczony z aresztu, ponieważ nie wiadomo było, ile ma lat. Algierczyk powiedział, że ma 16 lat, i sąd rejonowy skazał go na poprawczak. Prokurator jednak przedstawił nowe dowody, że chłopak jest starszy. Interpol w Algierii wysłał dane, że jest urodzony w 1992 r., więc miał 23 lata, gdy zaatakował kobietę. W takiej sytuacji sąd apelacyjny zdecydował, że azylant będzie nadal siedział w areszcie w oczekiwaniu na nowy proces.

Ogromny przypływ azylantów wymaga zaangażowania większych sił policyjnych. Krajowy szef policji ocenił, że trzeba będzie zatrudnić dodatkowo ok. 2500 funkcjonariuszy.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

W wewnętrznej dyrektywie dla policji widnieje sformułowanie: „Nic się nie może wydostać na zewnątrz tak długo, jak misja trwa". Jednak utajnienie informacji koliduje z zasadą jawności i dostępności dokumentów. Część akt może być objęta tajemnicą, jeżeli zawierają dane o bezpieczeństwie kraju, liczbie funkcjonariuszy w różnych miejscach albo odbywającym się dochodzeniu w sprawie przestępstwa. Tego nikt nie kwestionuje. Jednak położenie ręki na wszystkich pro memoriach i nazywanie tego „materiałem roboczym" jest nonsensem. Jeżeli bowiem materiału nie traktuje się jako oficjalnego dokumentu, to nie podlega on zasadzie jawności. Takie metody budzą tylko spekulacje, że w państwie szwedzkim dzieje się coś złego i że policja kreuje rzeczywistość, ukrywając nawet, ile pracy wymaga przyjmowanie uchodźców. Funkcjonariusze policji są krytyczni wobec zarządzonej strategii ciszy. Tymczasem komisarz policji z jednostki gotowości kryzysowej tłumaczy utajnienie dokumentów tym, że zawierają dane o pracach prewencyjnych, a i ich ujawnienie zaszkodziłoby tym działaniom. Jednocześnie szef policji krajowej uwypukla konieczność „zbudowania i wzmocnienia zaufania do jej władz". Jak zatem ma się to do utajniania informacji o akcjach dotyczących azylantów?

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?