Mowa nienawiści: ze standardami praw człowieka wciąż jesteśmy w tyle

Wciąż jesteśmy w tyle, jeśli chodzi o standardy praw człowieka. A przecież w zwiększeniu ochrony przed mową nienawiści nie chodzi o złowrogą „ideologię gender" – uważają Krzysztof Stępiński, Damian Tokarczyk.

Aktualizacja: 06.02.2016 15:21 Publikacja: 06.02.2016 14:00

Mowa nienawiści: ze standardami praw człowieka wciąż jesteśmy w tyle

Foto: 123RF

Jeszcze kilka miesięcy temu zmierzaliśmy ku normalności, przynajmniej w procedurze karnej. Kiedy wydawało się, że właściwy kierunek dalszych zmian jest oczywisty (reforma postępowania przygotowawczego połączona z budową sprawnej i niezależnej od polityków prokuratury), rządzący wpadli na pomysł, że lekiem na całe zło będzie powrót do procesu inkwizycyjnego, w którym sąd na rozprawie prowadzi śledztwo i w ten sposób wspomaga słabnące oskarżenie. W rezultacie dobra zmiana marszowym krokiem wkracza na sale sądowe. Komitet Rady Ministrów przyjął 8 stycznia 2016 r. projekt ustawy odsyłającej w niebyt nowelizację procedury karnej, która – jako owoc wieloletnich prac – weszła w życie 1 lipca zeszłego roku. Słoń może kręcić piruety w składzie porcelany, tylko po co? Zakłada się, że krok w tył zostanie wykonany 1 kwietnia (2016 r.), kiedy zwyczajowo robimy bliźnim psikusy. Obawiamy się, że śmiesznie nie będzie, zwłaszcza że prace nad projektem toczą się w ekspresowym tempie, co – jak uczy doświadczenie – nie sprzyja jakości tworzonego prawa. Niejako przy okazji odwrotu od procesu karnego bliskiego standardom XXI w., w którym strony prowadzą spór przed obiektywnym sędzią, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił, że w ministerstwie nie będą kontynuowane prace zmierzające do rozszerzenia ochrony obywateli przed mową nienawiści. Do tej zapowiedzi odnoszą się nasze przemyślenia.

Co to jest mowa nienawiści

W języku prawniczym, czyli używanym przez prawników do wyjaśnienia przepisów, mowa nienawiści to znieważenie człowieka powodowane niskimi uczuciami, takimi jak pogarda i nienawiść. Powodem takich odczuć wobec obrażanej osoby jest jej odmienność. Nie nienormalność, jakkolwiek by rozumieć taki termin, ale właśnie odmienność. Konstytucja RP nikogo nie pozwala dyskryminować ze względu na pewne cechy, o których historia uczy, że mogą być podstawą do niechęci i jeszcze gorszych uczuć. Artykuł 30 konstytucji stanowi, że przyrodzona i niezbywalna godność człowieka (każdego człowieka) stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Z kolei, według art. 32 ust. konstytucji nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

W kodeksie karnym ustawodawca przewidział kary za przejawy mowy nienawiści. Chodzi przede wszystkim o art. 256 i 257. Pierwszy z nich zabrania pod groźbą kary propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego systemu i nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość. Druga z tych regulacji zabrania pod groźbą kary znieważenia kogokolwiek ze względu na te cztery kryteria.

Oczywiście, w kodeksie karnym funkcjonuje też ogólny przepis art. 212, który zabrania komukolwiek znieważania innego człowieka z jakiejkolwiek przyczyny. Ale to przestępstwo jest ścigane z oskarżenia prywatnego, czyli – co do zasady – bez udziału prokuratora. Znieważanie kogoś z pobudek nienawistnych zmienia optykę takiego zachowania. Staje się ono niebezpieczne, a przez to społecznie szkodliwe, nie tylko dla znieważonej osoby, ale dla porządku społecznego jako całości. Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, dlaczego.

Skończyło się na gadaniu

Na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych można znaleźć zalecenia Europejskiej Komisji Przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji (ECRI). W 2010 r. ECRI po raz czwarty monitorowała stan polskiego prawa. Odnotowała, że 3 grudnia 2010 r. polski parlament przyjął ustawę o wdrożeniu niektórych przepisów UE dotyczących równego traktowania.

A 9 czerwca 2015 r. opublikowano piąty raport ECRI, także dostępny na stronie internetowej www.msz.gov.pl. Ponownie ECRI zauważała, że zakres zastosowania art. 256 i 257 k.k. jest zbyt wąski. Na s. 17 zaleceń Komisja wskazuje wprost, że na podstawie tych przepisów powinny być chronione także osoby ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową. Wcześniej (s. 13) zaleca także, by pobudki nienawistne stanowiły ogólną okoliczność zaostrzającą odpowiedzialność za każde przestępstwo. W końcowych sugestiach wskazuje się też, że Polska powinna przeprowadzić badania w celu zebrania danych dotyczących skali dyskryminacji i nietolerancji osób należących do grupy LGBT. Polska powinna nie tylko zapewnić, by w programach szkół i uniwersytetów znalazł się punkt o zwalczaniu dyskryminacji osób odmiennej orientacji i tożsamości płciowej, ale także przygotować pakiet stosownych przepisów prawnych (s. 34 zaleceń).

Tymczasem Sejm poprzedniej kadencji niemrawo pracował nad projektami zmiany w kodeksie karnym w obszarze interesującym ECRI. Takich projektów złożono dwa. Pierwszy z nich pochodził od posłów Twojego Ruchu i wniesiono go 7 marca 2012 r. Projekt posłów Platformy Obywatelskiej wniesiono osiem miesięcy później. Oba projekty przeszły pierwsze czytanie i głosowanie w Sejmie. Ten autorstwa TR utknął w Sejmie 3 sierpnia 2012 r., a pochodzący od rządzącej wówczas PO – 29 kwietnia 2013 r. „Utknął" nie oznacza jednak, że przepadł, choć na pewno większość sejmowa nie miała wystarczającego zapału, by kodeks zmienić w duchu zaleceń.

Posłowie Twojego Ruchu proponowali, by przed mową nienawiści chronić też ze względu na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność i orientację seksualną. Intencją posłów PO było połączenie przestępstw w jednym przepisie, który zakazywałby mowy nienawiści ze względu na dotychczasowe kryteria, a także z powodu przynależności politycznej, społecznej, naturalnych lub nabytych cech osobistych lub przekonań. Gadania było co niemiara, a efekt żaden.

Słowa niebezpieczne jak czyny

W Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego 11 marca 2014 r. wyodrębniono podkomisję, która miała zająć się ponownie oboma projektami. Być może powodem takiej decyzji był lawinowy wzrost postępowań karnych. O ile w 2012 r. wszczęto 98 postępowań o przestępstwo z art. 257 k.k., o tyle w 2013 r. było ich już 196, a w 2014 r. 262. Spraw o przestępstwo z art. 256 k.k. było w 2012 r. „tylko" 117, a w 2014 r. już 397 (statystyki policji – www.statystyka.policja.pl).

Teraz wiemy już, że prace nie będą kontynuowane. Taką decyzję ministerstwa krytykuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka i zastępca rzecznika praw obywatelskich ds. równego traktowania. To ostatnie stanowisko istniało też przy rządzie. Od niedawna jednak jego zadania zostały rozmydlone i teraz pełnomocnik Rady Ministrów ma się zajmować sprawami „Społeczeństwa Obywatelskiego i Równego Traktowania".

To oznacza, że pozostaniemy w tyle, jeśli chodzi o standardy ochrony praw człowieka. A przecież w zwiększeniu ochrony przed mową nienawiści nie chodzi o złowrogą „ideologię gender", ale o bezpieczeństwo każdego człowieka. Słowa bardzo często przeradzają się w czyny, jeśli nie spotykają się ze zdecydowaną reakcją. Pozostawienie choćby pojedynczego obywatela poza zasięgiem ochrony prawnej, że o dużej grupie społecznej nie wspomnimy, to kiepski pomysł na budowę państwa prawa.

Krzysztof Stępiński jest adwokatem, Damian Tokarczyk jest aplikantem adwokackim

Jeszcze kilka miesięcy temu zmierzaliśmy ku normalności, przynajmniej w procedurze karnej. Kiedy wydawało się, że właściwy kierunek dalszych zmian jest oczywisty (reforma postępowania przygotowawczego połączona z budową sprawnej i niezależnej od polityków prokuratury), rządzący wpadli na pomysł, że lekiem na całe zło będzie powrót do procesu inkwizycyjnego, w którym sąd na rozprawie prowadzi śledztwo i w ten sposób wspomaga słabnące oskarżenie. W rezultacie dobra zmiana marszowym krokiem wkracza na sale sądowe. Komitet Rady Ministrów przyjął 8 stycznia 2016 r. projekt ustawy odsyłającej w niebyt nowelizację procedury karnej, która – jako owoc wieloletnich prac – weszła w życie 1 lipca zeszłego roku. Słoń może kręcić piruety w składzie porcelany, tylko po co? Zakłada się, że krok w tył zostanie wykonany 1 kwietnia (2016 r.), kiedy zwyczajowo robimy bliźnim psikusy. Obawiamy się, że śmiesznie nie będzie, zwłaszcza że prace nad projektem toczą się w ekspresowym tempie, co – jak uczy doświadczenie – nie sprzyja jakości tworzonego prawa. Niejako przy okazji odwrotu od procesu karnego bliskiego standardom XXI w., w którym strony prowadzą spór przed obiektywnym sędzią, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił, że w ministerstwie nie będą kontynuowane prace zmierzające do rozszerzenia ochrony obywateli przed mową nienawiści. Do tej zapowiedzi odnoszą się nasze przemyślenia.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Artur Nowak-Far: Crowdfunding. Zmagania Dawidów i Goliatów
Opinie Prawne
Prof. Marlena Pecyna: O powadze prawa czyli komisja śledcza czy „śmieszna”
Opinie Prawne
Marek Isański: Dla NSA Trybunał Konstytucyjny zawsze był zbędny
Opinie Prawne
Stanisław Biernat: Czy uchwała Sejmu wpływa na status sędziów-dublerów
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Konfiskata auta. Rząd wchodzi w buty PiS