Gutowski, Kardas: Daj nominatowi pióro, a się sam narysuje

Nie jest możliwa skuteczna kradzież rzeczywistości.

Publikacja: 20.01.2018 11:00

Gutowski, Kardas: Daj nominatowi pióro, a się sam narysuje

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Wystarczy posadzić go w wygodnym fotelu w eleganckim gabinecie, udostępnić atrybuty władzy, stworzyć iluzję, że decyduje o ważnych sprawach, by miał poczucie satysfakcji i siły. Urzeczony pozorami, nie usłyszy, że fotel i gabinet należą do kogoś innego. Nie dostrzeże, że insygnia władzy nie czynią go prawowitym jej dysponentem. Własne decyzje będzie uważał za wiążące, choć inni potraktują je jak uzurpację. Nie zauważy różnicy między malowanym a realnym. Jest wszakże nominatem, powołanym ratione imperii nie imperio rationis. Nie ze względu na szczególne przymioty, lecz prawem silniejszego.

Zapewne dlatego pióro postrzega wyłącznie w perspektywie atrybutów władzy, ignorując, że bywa symbolem twórczości. Odpowie, że skoro decyzje opatrzone jego podpisem wydrukowano na pięknym papierze, to rozstrzygają wszystko, co uznaje za istotne. W świecie nominatów instytucjonalną ochronę uznaje się za gwarancję osobistego bezpieczeństwa. Zapominają, iż została stworzona dla ochrony instytucji, której działanie we wszystkich obszarach wykreślają konwencjonalne reguły. Zgoda na ich naruszenie lub ignorowanie pozbawia każdego legitymizacji. Samo zajęcie miejsca za imperialnym biurkiem nie sprawia, iż korzystający z tej sposobności zostanie potraktowany jak zasługujący na to wyróżnienie. Złudne przeświadczenie o trwałości wsparcia ze strony dysponujących realną władzą usypia krytyczną refleksję. Dążenie do ulokowania się w nobliwym miejscu starej przecież struktury przysłania oczywisty fakt, iż uzyskanie pozycji dzięki szczodrobliwości władzy nie może zapewnić ani prestiżu, ani satysfakcji. Te bowiem nierozerwalnie powiązane są ze społeczną akceptacją.

Uległość i zatopienie w iluzji tworzy świat pozorów. Nominat wyposażony w materiały do kreślenia rysuje zaczarowany świat. Złożony z wyobrażeń, przeplatanych resztkami przetrąconej przeszłości. Kreśli fotel, gabinet, atrybuty władzy, a nawet swoje decyzje. Choć chciałby, by były piękne, a zwłaszcza by zachwycały innych, próżno będzie poszukiwał uznania. Nie ma daru i talentu, które decydują o pozycji i uznaniu. Na kreślonych z pychą rysunkach wszystko okaże się skrzywione. Pogubione kolory, przestrzeń spowodują, że przed każdym, kto zna reguły, odsłoni się niekompetencja i niemoc. Nakreślona krzywymi kreskami i niewłaściwie dobranymi kolorami, emanująca fałszywymi cieniami próba autoosadzenia w eleganckim gabinecie ukaże w oczach wtajemniczonych nieznośny dysonans między osobą a nobliwym wystrojem cudzego gabinetu. Nominat zaś będzie podejmował starania mające na celu przekonanie samego siebie, że wszystko, co go otacza, jest spójne.

Zaniepokoi go, gdy usłyszy, że to, co stworzył, jest szkaradne. Że źle dobrał kolory, tekst i czcionkę. Że dysonans między stworzonym obrazem a rzeczywistością razi jak przeciągnięcie nożem po szkle. Że próby pozyskania uznania spełzły na niczym.

W popłochu zacznie kreślić wyrazy, choć wydawałoby się, że należy zamilknąć, gdyż wrażenia dysharmonii nie mogą zmienić próby zaklinania rzeczywistości przez słowa. Tracące sens, bo używane wbrew ich pierwotnym znaczeniom. Już po pierwszych linijkach stanie się jasne, że nawet przemożna potrzeba przekonania nie może przynieść oczekiwanego rezultatu. W żaden sposób nie koresponduje bowiem z regułami przekonującego, logicznego i spójnego wytłumaczenia tego, co miało zostać nakreślone.

Intensyfikacja prób i natarczywy sposób uzasadniania wymarzonej rzeczywistości tylko pogłębia widoczne braki argumentacyjne ukazujące kontrast między intelektualnie ascetyczną postacią a zajmowanym fotelem, gabinetem i rodzajem budynku. Coraz silniejszy z każdym zdaniem przelanym na papier. Obrazujący, że jedynym efektem rad, osób przestrzegających przed pogłębianiem niedorzecznej argumentacji z fałszywie przyjętej pozycji instytucjonalnej jest geometryczne pączkowanie kolejnych zdań, podkreślających bezładność narracji. Coraz głębiej pogrążającej powagę instytucji. Ukazującej bezwzględną potrzebę przestrzegania reguł wprowadzania określonych kandydatów do określonych miejsc, w określony sposób. Bo intelektualny asceta niekiedy bywa pożyteczny, lecz nie zawsze i nie wszędzie. Każda osoba sprawująca władzę w demokratycznym państwie prawa powinna o tym wiedzieć i pamiętać, że nie jest możliwa skuteczna kradzież rzeczywistości.

prof. Maciej Gutowski jest dziekanem poznańskiej Okręgowej Rady Adwokackiej

prof. Piotr Kardas jest wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej

Wystarczy posadzić go w wygodnym fotelu w eleganckim gabinecie, udostępnić atrybuty władzy, stworzyć iluzję, że decyduje o ważnych sprawach, by miał poczucie satysfakcji i siły. Urzeczony pozorami, nie usłyszy, że fotel i gabinet należą do kogoś innego. Nie dostrzeże, że insygnia władzy nie czynią go prawowitym jej dysponentem. Własne decyzje będzie uważał za wiążące, choć inni potraktują je jak uzurpację. Nie zauważy różnicy między malowanym a realnym. Jest wszakże nominatem, powołanym ratione imperii nie imperio rationis. Nie ze względu na szczególne przymioty, lecz prawem silniejszego.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb