Żeby język giętki...

Jeśli w tekście prawniczym jest jakieś słowo, którego nie rozumiesz, pomiń je. Bez niego ogół tekstu nadal będzie zrozumiały. Wykładnia Pana Coopera wraca do mnie jak bumerang – pisze adwokat Aleksander Tobolewski.

Aktualizacja: 17.01.2016 13:05 Publikacja: 16.01.2016 23:01

Foto: 123RF

Molier już w 1670 r. napisał: „U licha! już przeszło 40 lat mówię prozą, nic o tym nie wiedząc" („Mieszczanin szlachcicem"). By przenieść jego przesłanie na grunt współczesny i prawniczy, można by sparafrazować: u licha, od dawna mówię niezrozumiałym żargonem prawniczym, nic o tym nie wiedząc. Nie mogę się zaliczyć do ignorantów żargonu prawniczego, ba, czasami go – nieświadomie – używam w felietonach. Nieświadomie, bo jestem przeciwnikiem przekazywania bełkotu prawniczego niezrozumiałego dla większości odbiorców.

Refleksja ta wraca do mnie za każdym razem, gdy czytam tekst, który mimo wykształcenia prawniczego i wielu lat praktyki nawet dla mnie jest trudny do zrozumienia, a czasami wręcz niezrozumiały. Jeśli wywód – często dotyczący bardzo poważnych spraw – jest tak napisany, że przedstawione kwestie stają się niezrozumiałe nawet dla mnie bez sięgania po fachową literaturę, to jak może być zrozumiały dla osób bez wykształcenia prawniczego? Tekst kierowany do ogółu społeczeństwa musi być zrozumiały dla większości odbiorców. Truizmem jest stwierdzenie, że takiego efektu nigdy się nie osiągnie, ale trzeba się starać.

Co autor miał na myśli

Ostatnio przeczytałem opinię o prawie konstytucyjnym, przygotowaną przez profesora nadzwyczajnego nauk politycznych na zlecenie Biura Analiz Sejmowych (czy mało jest w Polsce autorytetów z wykształceniem prawniczym, by sięgać po politologa?). Już po drugim akapicie stwierdziłem, że tekst ten dla większości niespecjalistów będzie niezrozumiały. Dodam, że opinia dotyczyła Trybunału Konstytucyjnego, czyli – jakkolwiek na to patrzeć – zagadnienia skomplikowanego, kontrowersyjnego i upolitycznionego. Do kogo autor ją kierował? Do posłów Sejmu, którzy z reguły nie mają bladego pojęcia o żargonie prawie prawniczym, w jakim opinia ta jest napisana. W Sejmie jest tylko 49 posłów-prawników, a 195 posłów-nowicjuszy. (W Senacie – dziewięciu prawników). Posłowie są zaprzysiężeni od kilku miesięcy i nie mają doświadczenia w czytaniu naukowej sieczki, którą im eksperci często serwują.

Prawnicze prawa Murphy'ego

By nie być gołosłownym: widzę posłów czytających: „określenie składu kwantytatywnego substratu osobowego Trybunału Konstytucyjnego". Bez encyklopedii zrozumieją? Podpowiadam, należy zastosować wykładnię Pana Coopera („Prawnicze prawa Murphy'ego" – Arthur Bloch): „Jeśli w tekście prawniczym jest jakieś słowo, którego nie rozumiesz, pomiń je. Bez niego na ogół tekst nadal będzie zrozumiały". Zastosowałem się do tego zalecenia i wyszło mi „określenie składu osobowego Trybunału Konstytucyjnego". Czy tylko ja w Kanadzie mam trudności w pojęciu, dlaczego autor użył słów, które w potocznym języku w ogóle nie są używane?

Przeczytałem całą opinię, ponieważ chciałem poznać stanowisko eksperta. Analizowanie tekstu było trudne. Ale jak może być inaczej, skoro jedno zdanie ekspertyzy ma 663 znaki z odstępami? Ten felieton składałby się z około ośmiu–dziewięciu zdań, gdybym przyjął formę pisania stosowaną przez pana profesora. Czy przeciętny czytelnik może się połapać, o co autorowi chodzi w tak długim zdaniu? Wątpię. Do tego opinia liczy 37 stron, co natychmiast wzbudziło moje podejrzenia. Im dłuższy tekst i im bardziej skomplikowanym językiem pisany, tym częściej służy do zamydlenia prawdziwego obrazu. W treści znalazłem co najmniej dwa argumenty podane jako pewniki, mimo że nimi nie są. Ilu czytelników zada sobie trud takiej analizy, a ilu machnie ręką i powie: „to profesor, wie, co mówi", przy założeniu, że w ogóle przeczytają całą opinię, a nie jedynie jej konkluzje.

Prosiła mnie niedawno pani doktor habilitowana o przetłumaczenie na angielski swojego artykułu. Zanim zacząłem tłumaczyć, przeczytałem i odmawiając przysługi wytknąłem, że artykuł jest nadmiernie uproszczony dla fachowców, a zbyt skomplikowany dla studentów. Trzeba zawsze myśleć, dla kogo się pisze!

Komu to potrzebne

Kontynuując rozbiór opinii – raz jeszcze podkreślam: pisanej dla niefachowców, natknąłem się na takie zwroty: „określenie granic temporalnych kadencji"; „jaki akt normatywny jest konstytucyjnie legitymowany do zdetalizowania procedur kreacyjnych w odniesieniu do substratu osobowego Trybunału Konstytucyjnego?"; „Taką przesłaną (sic!), z jednej strony, są postanowienia rangi konstytucyjnej, których respektowanie jest bezwzględnym obowiązkiem ustawodawcy zwykłego, z drugiej zaś strony odesłania niektórych, expressis verbis wskazanych materii, do unormowania w drodze regulaminowej, co per se ipse wyłącza te materie spod gorsetu regulacji ustawowej. Treść rozstrzygnięć ustawowych, poza warunkami brzegowymi, określa również (a przynajmniej powinna określać) aksjologia i teleologia konstytucyjna, (czyli to wszystko, co nie jest zakotwiczone in extenso w normatywnej warstwie konstytucji, ale co wynika z jej swoistego ducha czy charakteru). Poza tym, co jasne, działania każdego prawodawcy winny respektować warunki epistemologii, prakseologii i racjonalności. Jeszcze większe kontrowersje budzi zaś przypadek niedokładnej paralelizacji"; „mogą nasuwać się wątpliwości, co do teleologicznej, jak i aksjologicznej zgodności przepisów...".

Ufff... Opinia napisana takim żargonem staje się trudna do zrozumienia, by nie powiedzieć: nieprzydatna. Wszystko oczywiście za pieniądze podatników.

Autor jest adwokatem, od 35 lat prowadzi kancelarię w Montrealu.

Molier już w 1670 r. napisał: „U licha! już przeszło 40 lat mówię prozą, nic o tym nie wiedząc" („Mieszczanin szlachcicem"). By przenieść jego przesłanie na grunt współczesny i prawniczy, można by sparafrazować: u licha, od dawna mówię niezrozumiałym żargonem prawniczym, nic o tym nie wiedząc. Nie mogę się zaliczyć do ignorantów żargonu prawniczego, ba, czasami go – nieświadomie – używam w felietonach. Nieświadomie, bo jestem przeciwnikiem przekazywania bełkotu prawniczego niezrozumiałego dla większości odbiorców.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie