Sprawa Ewy Tylman: nie ma bezpośrednich dowodów popełnienia przestępstwa

W tym procesie nie ma bezpośrednich dowodów popełnienia przestępstwa.

Publikacja: 04.01.2017 06:40

Oskarżony Adam Z. i adwokat Ireneusz Adamczak na sali rozpraw w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.

Oskarżony Adam Z. i adwokat Ireneusz Adamczak na sali rozpraw w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.

Foto: PAP

Poszlaki są w każdej niemal większej sprawie karnej, nabierają jednak znaczenia, gdy dotyczą kwestii głównej – przestępstwa, nadając procesowi poszlakowy charakter.

Tak jest właśnie w rozpoczętym we wtorek procesie Adama Z. oskarżonego o zabójstwo w Poznaniu Ewy Tylman.

Prokuratora oskarża go, że 23 listopada 2015 r., licząc się ze skutkiem śmiertelnym swego czynu, zepchnął tę młodą kobietę ze skarpy nad Wartą, a potem nieprzytomną do wody.

Oskarżony nie przyznaje się do zbrodni, a brakuje w sprawie kluczowego dowodu, że Adam Z. zepchnął ofiarę do rzeki. Są nagrania spaceru, ale nie tego najważniejszego momentu, nie ma też świadków tragedii, a oskarżony nie przyznał się do winy. A ponieważ fragment drogi do tragedii może oglądać cała Polska, nic dziwnego, że znaczna jej część zaczyna żyć tą sprawą.

Brak twardego dowodu

- I na tym polega proces poszlakowy, że nie ma w nim bezpośredniego dowodu popełnienia przestępstwa np. nagrania, naocznego świadka, a wszystkie inne to są poszlaki - wskazuje Prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Ale takie komfortowe dowodowe sytuacje zdarzają się rzadko, i wtedy organy ścigania muszą posiłkować się poszlakami. Dowody poszlakowe nie wskazują na fakt główny, ale na inne, które kolejno mogą prowadzić do faktu głównego. Poszlakami są np. odciski palców, ślady zapachowe, nagrania niebezpośredniego zdarzenia, ksera, kopie...

Co ważne, muszą one tworzyć zamknięty łańcuch zdarzeń potwierdzających wersję oskarżenia i wyłączający inne wersje, np. udział osoby trzeciej w przestępstwie. Z reguły mamy poszlaki odległe od poszukiwanego faktu głównego, ale jeśli układają się w ciąg logiczny, mogą potwierdzać wersje oskarżenia.

– Im więcej poszlak, tym lepiej – uważa prof. Stanisław Waltoś, nestor polskich karnistów. – Każda z nich musi być silna, tzn. nie budzić wątpliwości. Jeśli bowiem mamy wątpliwości, czy np. odcisk jest prawidłowo zidentyfikowany, to niewiarygodna staje się poszlaka i łańcuch dowodowy się rwie.

Przekonać sędziego

Rolą obrońcy w takim procesie jest oczywiście podawać w wątpliwość poszlaki, a rolą prokuratury dołożyć maksimum starań, żeby ciąg poszlak był zamknięty, udokumentowany i spójny. I do tego dążyły obie strony w pierwszym dniu tego procesu.

Zdaniem prof. Bronona Hołysta, wybitnego kryminologa z Uczelni Łazarskiego, w tej sprawie ważne są nagrania spaceru oskarżonego z ofiarą i fakt, że nad Wartą nie było osób trzecich.

– Nagrany i ustalony przebieg zdarzenia wyklucza też raczej samobójstwo, a także nieszczęśliwy wypadek. Tego, czego brakuje, to motyw, który miałby skłonić oskarżonego do takiego zachowania wobec kobiety.

Nie wszystkie szczegóły prokuratorskich ustaleń zostały upublicznione, a zdaniem pełnomocnika rodziny Ewy Tylman prokuratura skrupulatnie zabezpieczyła dowody elektroniczne zawierające treści rozmów, z których ma wynikać, że Adam Z. zdaje sobie sprawę z tego, co się działo tamtej nocy. Być może więc zobaczymy jakieś dodatkowe poszlaki.

Organy ścigania, prawo karne coraz szerzej korzystają z nowych technik i dowodów, choćby właśnie nagrań. Ale jak wszystkie inne dowody, podlegają one ocenie sądu. Ocenie sądu podlega zwłaszcza kwestia, czy stanowią zamknięty logiczny ciąg zdarzeń, który wyłącza inne wersje.

W ostateczności dowodem jest jednak to, czym można przekonać sąd, a najlepiej wszystkie sądy, które sprawą mogą się jeszcze zajmować, a głośne sprawy zwykle docierają także do Sądu Najwyższego. Istotnym narzędziem i miarą w rękach sędziów, zwłaszcza w takim procesie, jest doświadczenie życiowe, które pozwala im odsiać kłamstwa i konfabulacje od faktów, rzeczy bardzo prawdopodobne od mało prawdopodobnych. Musimy jednak pamiętać, że dowodzenie w sądzie jest zawsze jakimś bardzo wysokim ale uprawdopodobnieniem, że nie ma tu matematycznej pewności, i dwa razy dwa nie zawsze wynosi cztery.

Brak bezpośredniego, namacalnego dowodu przestępstwa w poszlakowych procesach budzi nieraz ogromne emocje i zainteresowanie, jak głośna już przed wojną sprawa Rity Gorgonowej oskarżonej i skazanej za zabójstwo 17-letniej córki jej konkubenta.

Poszlaki są w każdej niemal większej sprawie karnej, nabierają jednak znaczenia, gdy dotyczą kwestii głównej – przestępstwa, nadając procesowi poszlakowy charakter.

Tak jest właśnie w rozpoczętym we wtorek procesie Adama Z. oskarżonego o zabójstwo w Poznaniu Ewy Tylman.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie