Mariusz Paplaczyk - pełnomocnik rodziny Ewy Tylman: będziemy starać się wspierać oskarżenie

Adam Z. miał świadomość tego, co się działo tamtej nocy – przekonuje pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.

Publikacja: 04.01.2017 06:49

Proces ws. zabójstwa Ewy Tylman

Proces ws. zabójstwa Ewy Tylman

Foto: rp.pl. Piotr Górski

Rz: Zdaje się, że w sprawie Ewy Tylman nie mamy twardego bezpośredniego dowodu. Proces będzie więc poszlakowy?

Mariusz Paplaczyk: Bardzo rzadko dysponujemy nagraniem z miejsca zdarzenia czy relacją bezpośredniego świadka. Zakładam, że prokuratura zrobiła wszystko, żeby zebrać dostępne dowody w sprawie. Przeprowadzono także liczne eksperymenty procesowe, przesłuchano kilkudziesięciu świadków.

Obrona twierdzi, że nie ma wielu logicznie powiązanych poszlak prowadzących do dowodu głównego?

W toku śledztwa zabezpieczono materiał z kamer prywatnych i miejskich. Wynikało z niego, że swoją ostatnią drogę w życiu Ewa Tylman spędziła w towarzystwie Adama Z. Nie była w stanie samodzielnie się poruszać, tj. opuścić także miejsca, w którym się znalazła, czyli koryta Warty. Z nagrania widzimy, że Adam Z. opuszcza to miejsce samodzielnie, następnie dzwoni do swojego przyjaciela – już wtedy zaczyna budować swoją linię obrony, przedstawiając swoim przyjaciołom, a także rodzinie Ewy Tylman różne wersje przebiegu wydarzeń tej feralnej nocy. Prokuratura skrupulatnie zabezpieczyła dowody elektroniczne zawierające treści rozmów, z których wynika, że Adam Z. miał świadomość tego, co się działo tamtej nocy.

Na czym się skupi oskarżyciel posiłkowy?

Będziemy się starać wspierać oskarżenie, nie wykluczając własnych wniosków dowodowych, aby mieć przekonanie, że dowody naprowadzone w toku procesu będą pewne, wolne od jakichkolwiek wątpliwości. Interes oskarżyciela posiłkowego jest zbieżny z interesem oskarżyciela publicznego, ale nie tożsamy, czego dowodem była kwestia jawności postępowania sądowego, czy wreszcie dążenia do ustalenia wszelkimi metodami przyczyny śmierci Ewy Tylman.

Był pan za jawnością procesu czy prokuratura coś ukrywa?

Sprawa budzi duże zainteresowanie społeczne od początku. Wielu ludzi brało aktywny udział w poszukiwaniach. Rodzina otrzymała wiele dowodów wsparcia, a z drugiej strony prokuratura prowadzi postępowanie dotyczące mataczenia w śledztwie, tworzenia fałszywych dowodów, kilka osób usłyszało już zarzuty. To wszystko sprawia, że jawność procesu sądowego jak w mało której sprawie powinna być szczególna, aby nie było wrażenia, że cokolwiek jest ukryte czy zmanipulowane.

Dlaczego ten proces budzi tak duże zainteresowanie?

Mam wrażenie, że wiele osób utożsamiało się z losem pięknej, młodej dziewczyny, która będąc w towarzystwie swojego kolegi, znika w centrum miasta w niewyjaśnionych okolicznościach. Uniwersalność tej tragedii jest chyba odpowiedzią, dlaczego sprawa budzi takie zainteresowanie.

—rozmawiał Marek Domagalski

Mariusz Paplaczyk jest poznańskim adwokatem

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem