W miniony czwartek przywódcy krajów UE przyjęli deklarację, która pozbawia złudzeń Ukraińców na integrację z Unią nawet w dalekiej perspektywie. W wyniku szantażu Holendrów uznano, że układ stowarzyszeniowy, za który ginęli ludzie na Majdanie, na którego wynegocjowanie poświęcono siedem lat i którego wprowadzenie w życie zajmie drugie tyle, nie przybliża Ukrainy do statusu kraju kandydackiego. A jeśli tak, to nie bardzo wiadomo, co miałoby do tego przybliżać. Tym bardziej że Bruksela nie zwiększy (bardzo skromnej) pomocy dla naszego wschodniego sąsiada, nie przyzna jego obywatelom prawa do pracy i nie udzieli mu wojskowej pomocy. Ukraina, która zapłaciła za marzenie o Europie utratą Krymu i Donbasu i gdzie poziom życia spadł już poniżej Maroka, za nagrodę pocieszenia ma przyjąć zniesienie w marcu wiz turystycznych do Unii, choć pod surowymi warunkami. To przywilej, który od lat ma choćby niemal cała Ameryka Łacińska.