Bielecki: Morawiecki powinien zacząć grę

Szanse nowego premiera.

Aktualizacja: 20.12.2017 20:15 Publikacja: 19.12.2017 19:03

Bielecki: Morawiecki powinien zacząć grę

Foto: AFP

Po dwóch latach otwartej konfrontacji między polskim rządem i Komisją Europejską Mateusz Morawiecki zasygnalizował gotowość do podjęcia prawdziwego dialogu z Brukselą. To już dużo. Ale trzeba będzie znacznie więcej, aby nowy premier zdołał rozładować spór z Unią odziedziczony po swojej poprzedniczce.

W środę Komisja Europejska prawdopodobnie przekaże Radzie Unii wniosek o rozpoczęcie procedury uznania Polski za kraj trwale łamiący zasady praworządności z art. 7 traktatu UE z chwilą, gdy prezydent Duda zatwierdzi przyjętą przez Senat reformę wymiaru sprawiedliwości. Dotąd żadnemu krajowi członkowskiemu nie groziło takie upokorzenie.

Dla unijnej centrali karanie w taki sposób naszego kraju nie jest jednak łatwe. Nie wygląda także dobrze. We wtorek szef KE Jean-Claude Juncker przyjął przecież nowego kanclerza Austrii Sebastiana Kurza, który stoi na czele koalicji, w której skład wchodzi skrajnie prawicowa FPO. To on miałby teraz, razem z innymi przywódcami Unii oceniać, czy w Polsce szanuje się reguły demokracji. Co więcej, choć austriacki przykład jest w Unii wyjątkowy, to przecież niejedyny: antyimigracyjny populizm tylko w tym roku święcił triumfy we Francji, Holandii, Niemczech i Bułgarii. Lekarz, który miałby wydać diagnozę o polskiej chorobie, sam jest więc przez nią mocno dotknięty. Co gorsza, od brexitu po Katalonię, od niemieckiego kryzysu politycznego po paraliż Włoch Unię trawi też wiele innych chorób i wcale nie ma ona ochoty otwierać nowego frontu walki z tak ważnym krajem jak Polska.

Ale przez ostatnie dwa lata trudności w stosunkach między Warszawą i Brukselą zaszły daleko. Niełatwo jest znaleźć wśród unijnych komisarzy takiego, który byłby skory dać polskim władzom kolejną szansę. Podobnie w Radzie UE poza Viktorem Orbánem raczej nie ma przywódców gotowych bronić Polski, a niektórzy, jak Holender Mark Rutte, są wręcz zobowiązani umową koalicyjną do sankcjonowania naszego kraju w przyszłych negocjacjach budżetowych za brak solidarności w sprawie uchodźców.

Wszystko to jest tylko do pewnego stopnia ceną za realizację programu wyborczego PiS. Niemal równie wiele kosztowało nas jednak i to, że Beata Szydło nie potrafiła kontrolować swoich ministrów, pozwalała Zbigniewowi Ziobrze, Witoldowi Waszczykowskiemu, Antoniemu Macierewiczowi czy Janowi Szyszko prowadzić własne wojenki z Brukselą. Bezradna premier nawet nie próbowała bronić swojego stanowiska w Unii.

Morawiecki zaczął już to zmieniać. Nie pytając Szyszki, zapowiedział, że nasz kraj będzie się stosował do wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Puszczy Białowieskiej. Premier kilkakrotnie powtórzył także, że szykuje się do podjęcia prawdziwego dialogu z Brukselą, umówił się już na spotkanie z Junckerem w styczniu. Na ostatnim szczycie rozmawiał w cztery oczy z Emmanuelem Macronem, pod nieobecność Angeli Merkel najważniejszym politykiem w Unii.

Ale to tylko dobry początek. Morawiecki musi teraz pokazać, że także w innych obszarach spornych z Brukselą nie tylko kontroluje swoich ministrów, ale też potrafi albo wyrąbać sobie pewien obszar autonomii wobec Jarosława Kaczyńskiego, albo przekonać prezesa PiS do zmiany stanowiska. Dotyczy to w szczególności polityki migracyjnej: bardzo niewiele krajów Unii naprawdę chce przyjmować więcej uchodźców, ale prawie wszyscy udają w Brukseli, że tego chcą. Morawiecki też powinien pójść tym śladem i zacząć grę. Ale to będzie możliwe tylko jeśli Kaczyński się zgodzi, aby ta sprawa przestała być ideologicznym hasłem mobilizującym jego elektorat i jak inne dziedziny polityki mogła być przedmiotem racjonalnej analizy. Być może dojdzie do wniosku, że dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej i bez tego PiS utrzymałby mocne poparcie w sondażach?

I przy takim korzystnym scenariuszu na stole pozostałby najpoważniejszy przedmiot sporu z Unią: o reformę wymiaru sprawiedliwości. Ale odizolowany, być może mógłby zostać rozwiązany polubownie. Na razie nie było na to szans.

Po dwóch latach otwartej konfrontacji między polskim rządem i Komisją Europejską Mateusz Morawiecki zasygnalizował gotowość do podjęcia prawdziwego dialogu z Brukselą. To już dużo. Ale trzeba będzie znacznie więcej, aby nowy premier zdołał rozładować spór z Unią odziedziczony po swojej poprzedniczce.

W środę Komisja Europejska prawdopodobnie przekaże Radzie Unii wniosek o rozpoczęcie procedury uznania Polski za kraj trwale łamiący zasady praworządności z art. 7 traktatu UE z chwilą, gdy prezydent Duda zatwierdzi przyjętą przez Senat reformę wymiaru sprawiedliwości. Dotąd żadnemu krajowi członkowskiemu nie groziło takie upokorzenie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej