Janusz Lewandowski: Koniec Skarbu Państwa, wraca Polska resortowa

Program partii – podobnie jak za PRL – staje się programem narodu.

Aktualizacja: 20.10.2016 07:05 Publikacja: 18.10.2016 18:43

Janusz Lewandowski: Koniec Skarbu Państwa, wraca Polska resortowa

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Co łączy seniora Morawieckiego, bohatera polskiej drogi do wolności, z juniorem Morawieckim, który obiecuje świetlaną przyszłość, po wyprostowaniu naszej drogi błędów i wypaczeń? Łączą ich niepokojące inspiracje ideowe, jak sądzę, niezbyt uświadomione. A powinni obaj być świadomi, że czerpią z ciemnych kart historii XX wieku.

Pamiętne stwierdzenie Kornela Morawieckiego: „dobro ludu ponad prawem" wybrzmiało wcześniej wśród ideologów nazizmu i komunizmu. Natomiast Mateusz Morawiecki dzieli zamiłowanie do holdingów państwowych z przywódcami faszystowskich Włoch i Hiszpanii.

Po wsze czasy historia IRI (Instituto per la Ricostruzione Industriale) utworzonego w roku 1933 w epoce Mussoliniego oraz INI (Instituto Nacional de Industria) utworzonego w roku 1941 w epoce generała Franco powinna stanowić ostrzeżenie dla późniejszych naśladowców. Ujawniły się w tych państwowych konglomeratach wszelkie patologie ręcznego zarządzania gospodarką, z nieodłączną biurokracją, niekompetencją i korupcją. A przede wszystkim niezgodność tego typu tworów z logiką gospodarki rynkowej, opartej na prywatnej własności.

Kapitał gorszego sortu

Dopiero prywatyzacja w latach 80. i 90. uwolniła gospodarki Włoch i Hiszpanii od tego, co stało się kamieniem młyńskim, choć miało być napędem. Lektura obowiązkowa dla rodzimych zwolenników holdingów państwowych i całości nowych instytucji, noszących obowiązkowo nazwy „narodowe" i „polskie", zaprzęgniętych w służbę mglistej „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" .

Ministrowie PiS na swój sposób odczytują doświadczenie polskich przemian i bogate świadectwo międzynarodowe. Wiedzą swoje. Największą ufność pokładają w spółkach państwowych, bo te są spolegliwe, jako narzędzie realizowania wielkich projektów, godnych „dobrej zmiany". Kapitał państwowy jest kapitałem z misją, zatem szlachetniejszej próby niż biznes prywatny. Wedle nieomylnego prezesa sfera prywatna obfituje w ludzi nieuczciwie wzbogaconych, co gorsza, komunistycznego rodowodu.

Jednak najgorszy sort to kapitał zagraniczny, drenujący Polskę, jako zasób taniej siły roboczej i rynek zbytu. Bez odróżnienia, czy chodzi o kapitał spekulacyjny czy też firmy tworzące miejsca pracy w Polsce (wyjątek to Mercedes, którym warto się pochwalić).

Należy podziwiać rodzimą przedsiębiorczość, taką jak firma Fakro, i wspomagać ją w ramach reguł Unii Europejskiej. Zarazem konkurenci, tacy jak Velux, nie powinni mieć wrażenia, że są niepożądani w Polsce, jeśli tworzą porównywalną ilość miejsc pracy i płacą podatki. Mogą to robić w innych krajach, gdzie są mile widziani.

Najgorszy jest jednak rządowy ton faworyzowania firm państwowych i jawne zapowiedzi odwracania prywatyzacji, połączone z nękaniem firm sprywatyzowanych przez CBA. Niepewność co do poszanowania praw własności to ostatnia rzecz, na jaką może sobie pozwolić kraj tak szybko tracący wiarygodność jak Polska Kaczyńskiego. W roku 2015 mieliśmy pierwszy od ćwierćwiecza odpływ kapitału.

Wobec wysysania oszczędności przez finanse publiczne i niskiej stopy oszczędności w gospodarstwach domowych oszczędności zagraniczne są przesłanką inwestowania – to zaś, zdaje się, jest sednem obietnic premiera Morawieckiego. Dodam, że w ostatnich latach właśnie firmy z udziałem kapitału zagranicznego tworzyły najwięcej miejsc pracy w Polsce, w dodatku lepiej płatnych.

Skarb łupem partii

Rządy PiS wyróżnia tragikomiczna sprzeczność między słownym hołubieniem mienia państwowego i jego szybką degrengoladą. Sektor publiczny zawsze stanowił pokusę. Był łupem towarzysza Szmaciaka po roku 1993, potem zaspokajał głód AWS. Grzechy koalicji PO–PSL wyglądają na niewinną amatorszczyznę przy najeździe armii wyposzczonych „Misiewiczów". To już nie jest wstydliwy TKM, ale pożądana wymiana elit. Powiada poseł Suski: „Spółki, te strategiczne, muszą być zarządzane przez ludzi, co do których jest pewność... że będą realizowali program partii, która wygrała wybory".

Program partii znowu, jak w PRL, jest programem narodu! Symbolicznie żegnamy Skarb Państwa; wraca Polska resortowa.

PiS zachowuje się jak kolonizator na podbitych terenach. Zasiedla i wyciska z gospodarki pieniądz na polityczne prezenty. Po niespełna roku wyparowały miliardy ze Skarbu Państwa. Prawdziwym killerem energetyki, i tak wrobionej w pomoc dla górnictwa, okazał się minister Tchórzewski. W próbie wyciśnięcia dodatkowych podatków ze spółek energetycznych, przez podniesienie ich wartości nominalnej, sprawił, że realnie utraciły połowę giełdowej wartości w porównaniu z majem roku 2015! O gwałceniu praw akcjonariuszy mniejszościowych nie wspomnę.

Wbrew wierzeniom o wyprzedaży majątku narodowego domena państwa trzyma się w Polsce mocniej niż w innych, rozwiniętych gospodarkach świata. Wśród krajów OECD tylko Węgry mają porównywalną ilość spółek z udziałem państwa. Ponad 300, gdy średnia dla krajów OECD to 65 (dane z roku 2012). Ważą ponad 20 proc. PKB w cenach rynkowych, gdy średnia dla OECD to niespełna 15 proc.

Jest więc co kolonizować, łupić i od czego odcinać kupony. Nie ma lepszej ilustracji niż premie, jakie sobie przyznali nowi prezesi EuRoPolGazu, za zysk wypracowany przez poprzedników. Celebrowano inwestycję Mercedesa na Dolnym Śląsku, ale nie dziękowano ludziom, którzy się do tego walnie przyczynili.

Trudno sobie wyobrazić bardziej groteskowe świętowanie niż wielka gala w Teatrze Narodowym z okazji 25-lecia giełdy, gdy Warszawa była najgorszym rynkiem kapitałowym w przekroju światowym! Dodam, że nie byłem zaproszony, chociaż czuję się współzałożycielem giełdy, która przez lata mogła być źródłem naszej dumy...

Renacjonalizacja zwana repolonizacją

Przedrostek „re" odgrywa w słowniku PiS nie mniejsza rolę niż frazeologia narodowa i patriotyczna. Mamy więc strategię reindustrializacji, bo 2,5-krotny wzrost produkcji przemysłowej w Polsce po roku 1989 i podobny jak w Niemczech udział przemysłu w PKB (ponad 20 proc.) to dla strategów PiS za mało.

Mamy też repolonizację, wspartą przez tezę o nadmiernym uzależnieniu od kapitału zagranicznego. W rzeczywistości nasze proporcje – około 17 proc. zagranicy w całości kapitału – wyglądają nieźle na tle gospodarek innych krajów postkomunistycznych, gdzie sięga to ponad 40 proc.

Repolonizacja ma swój sens w sektorze finansowym, chociaż i tutaj udział rodzimego kapitału ( 40 proc.) jest wyższy niż u sąsiadów. Ma sens dlatego, że polskie banki, w tym filie zagranicznych grup finansowych, przetrwały kryzys 2008–2012 w lepszej formie niż na Zachodzie, w dodatku bez pomocy państwa. Byle tylko odbywało się to na zasadzie rachunku ekonomicznego, a nie było ideologiczną krucjatą. Niestety, główny wehikuł repolonizacji, jakim powinien być PZU, w niczym nie przypomina firmy kierowanej przez prezesa Klesyka. Dobra zmiana zrobiła swoje. PZU ma najgorsze notowania w historii, a renacjonalizacja poszerzająca pole PiS-owskiej nomenklatury to nieporozumienie.

A może zacząć repolonizację od przeflagowania floty PŻM z tanich bander pod polską banderę? Może powierzyć zadanie byłemu dyrektorowi PŻM Pawłowi Brzezickiemu, który przenosił statki w obce rejestry, a obecnie jest wiceministrem w rządzie PiS? Wspominam o tym, świadom, że Brzezicki miał rację – po to, by wykazać obłudę obozu rządowego.

Układ zamknięty

Widzialna ręka państwa, jako siła sprawcza planu Morawieckiego, to nie tylko zamawianie przyszłości w postaci wytypowania dziesięciu branż wartych wsparcia. Centralny planista wie lepiej. To także tworzenie narodowych czempionów, oczywiście państwowych – KGHM i Orlen, energetyka i Polska Grupa Zbrojeniowa, a nawet Narodowy Holding Spożywczy i Polskie Wody.

Czempioni mają podjąć heroiczne zadania, porównywalne z przedwojenną budową Gdyni lub co najmniej z wczesnym Gierkiem (późny Gierek już widział owoce swego chciejstwa). Przekop Mierzei Wiślanej to skromna zaliczka w planie zagospodarowania dorzecza Odry i Wisły, do tego megalotnisko, ze dwie elektrownie atomowe, bojowe drony, podwodny gazociąg do Norwegii, ale także milion samochodów z napędem elektrycznym.

Jest tylko drobny kłopot. Jak powierzyć dzieła godne Eugeniusza Kwiatkowskiego zastępom miernych, ale wiernych, którzy obsiedli domenę państwową? Ile jeszcze można wykrzesać ze spółek państwowych, które są zadaniem restrukturyzacyjnym same w sobie? W tej sferze kryje się największa luka produktywności w stosunku do Zachodu. Wedle raportu McKinsey w naszym górnictwie to aż 77 proc., a w energetyce – 48 proc. Jak tu gonić Zachód, skoro PiS zamraża te sektory, a nawet okalecza ich wartość?! Prawdziwe zadatki na europejskich czempionów kryją się w sferze średnich firm prywatnych, które zdobywają rynki światowe, ale z niepokojem patrzą na przywileje sektora państwowego.

Niepokój jest uzasadniony, ponieważ w zamierzeniach PiS sektor państwowy stanowi świat sam dla siebie. Ubezpieczać ma się w państwowym PZU. Polski Holding Nieruchomości ma oferować przestrzeń biurową spółkom państwowym, PKO BP miałby długoterminowy kontrakt z Pocztą Polską i tak dalej. Jeśli miałby powstać monopol Wody Polskie, mógłby kasować za wodę wszystkich, którzy jej potrzebują. Swoista autarkia sektora państwowego oznacza dyskryminację sektora prywatnego, który jest głównym sprawcą polskiego sukcesu.

Zdumiewa jawna recydywa etatyzmu w szeregach PiS. Skąd taki nawrót mentalności narodowej w formie, a socjalistycznej w treści? Jak dotąd „dobra zmiana" oznacza rabunkową gospodarkę na majątku państwowym. Szkoda stadniny w Janowie Podlaskim, szkoda Puszczy Białowieskiej, gospodarki też szkoda. Państwowa własność nigdy, po roku 1989, nie miała gorszego właściciela.

Autor jest europosłem PO. W rządach Jana K. Bieleckiego i Hanny Suchockiej był ministrem przekształceń własnościowych.

Co łączy seniora Morawieckiego, bohatera polskiej drogi do wolności, z juniorem Morawieckim, który obiecuje świetlaną przyszłość, po wyprostowaniu naszej drogi błędów i wypaczeń? Łączą ich niepokojące inspiracje ideowe, jak sądzę, niezbyt uświadomione. A powinni obaj być świadomi, że czerpią z ciemnych kart historii XX wieku.

Pamiętne stwierdzenie Kornela Morawieckiego: „dobro ludu ponad prawem" wybrzmiało wcześniej wśród ideologów nazizmu i komunizmu. Natomiast Mateusz Morawiecki dzieli zamiłowanie do holdingów państwowych z przywódcami faszystowskich Włoch i Hiszpanii.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej