Ofensywa katalońskich secesjonistów, sukces skrajnej prawicy w Niemczech i porażka negocjacji w sprawie brexitu spowodowały, że konflikt z Polską schodzi w Brukseli na dalszy plan. Po raz pierwszy od przejęcia władzy przez PiS jest szansa na odwilż w relacjach z unijną centralą.
Jeszcze w lipcu wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans ostrzegał, że Komisja Europejska „może w każdej chwili" uruchomić procedurę z artykułu 7 unijnego traktatu i jeśli zyska poparcie Rady UE, doprowadzić do uznania Polski za kraj „trwale łamiący zasady praworządności". Znaleźlibyśmy się wówczas na marginesie Wspólnoty, właściwie jedną nogą poza nią.